serdelzz napisał
No więc zaczynajmy.
Szedłem z kolegą kulturalnie, nikomu nie zawadzając na "Blood Herb Quest". Gdy zatrzymalismy sie w veno zeby dokupić supply koleś poprosił mnie żebym mu pomógł. Lubiłem pomagac więc bez wachania sie zgodzilem. Szedł akurat w strone sklepu z potionami więc poprosiłem żeby poczekał chwilke. To ja poszedłem do dp i wziąłem kaske na potionki. Chwile po wejsciu do sklepu z potionami mass log jakies 20~ osób. Obok stali jacyś h-lvle. Ja spanikowałem i dałem loga. Pomyślałem ze dobrze zrobiłem, gdyż po dłuższej chwili uświadomiłem sobie że był to tzw. Magebomb. Gdy po 5-ciu minutkach sie wlogowałem ujżałem kolesia ktory mnie tu zaprowadził w miejscu gdzie stali h-lvle a pod nim dead. No to ja przesuwam deada pod nim kolejny itd. Obok leżał bag w ktorego zapakowałem ciała i zacząłem ciągać. O dziwo nikt nie chcial go zabrać. Doczołgałem go tak aż do dp i mówię kumplowi żeby wszedł na sąsiednie dp(nie sprawdzałem jeszcze lootów). Dałem mu 3 deady i niech przegląda. Sobie zostawiłem 4 więc myśle "zacznę przeglądać". Pierwszy, nic ; drugi, nic; trzeci, nic; czwarty jak sie domyślacie także nic. Pytam sie kolegi czy cos ma a on zaczyna sie drzeć na całe dp "O KURWA!". Kiedy postawił deada na pomiędzy dwoma depozytami, i zajżałem do środka nie mogłem w to uwierzyć, przez chwile nawet pomyślałem ze to sen! Lootem był m.in. demon armor, yalahari legs, demon shield, jakieś 8bp shp i drugie tyle smp. Podzieliliśmy sie lootem i zrezygnowaliśmy z zrobienia wspomnianego wcześniej questa.
Prosze o wyrozumiałość to moje drugie opowiadanie.