;mobilizacja czworogłowych uda, łydek, klatki piersiowej, karku i szyi. rozluźnianie, rozciąganie i wzmacnianie. wzmocnienie posladka tez spoko. Do tego możesz przejrzeć życie na krześle od purczynskiego na yt.
Wersja do druku
https://www.t-nation.com/training/ti...our-lower-back
http://www.body-factory.pl/showthrea...-GVT-wg-WODYNa @Moris ;
tylko to kojarzę, a ręce i nogi raczej ma, bo wodynowi to dałbym się nawet wyruchać jakby miało dobrze działać
ale w sumie nie wiem czy dasz radę, może to tylko 2 dni ale trening ani prosty ani lekki
na tnation na pewno jakieś będą, ale szukać mi się nie chce
policyjna ;dd
zbilem a nawet zerwalem staw skokowy i wiezozrost niecale 2 tyg temu noga do operacji wg 2 lekarzy mam jeszce konsultacje jutro w pzn i pewnie skonczy sie na stole ale prosty zabieg takze nie ma czego sie bac, poki co i tak nie operuje moze pod koniec lipca jak bede mial mniej na glowie. Co do formy po kontuzji wszedlem na most 300 cypa 200 dlugiego majstra oczywiscie gh leci od marca zeszlego roku non stop. Obecnie dawka lecznicza 3,33iu ed z wylaczeniem niedzieli, czekam az bpc mi dojdzie z ukpeptides czailem sie na tb500 ale postanowilem ze wrzuce go razem z bpc po operacji dopiero a teraz samo bpc doraznie dla wzmocnienia uszkodznych obszarow
a to jak wygladam obecnie 2 tyg bez treningow lepiej niz niektorzy po 5 latach stazu :kappa oczywiscie teraz dieta mocno luzna staram sie bialko trzymac ale slodycze leca codziennie jakies, przed urazem bylo blisko plazowki z waga okolo 111-112kg wiec mozna powiedziec ze dorzucilem spokojnie z 3-4kg miesa od zeszlego roku, teraz jestem taki glodny treningow przez ta kontuzje docenilem mozliwosc treningow i ogolnie zdrowie nawet cardio mi sie chce krecic takze jak to mowia wroce silniejszy ;d
jakies cwiczenie na core(te V pod brzuchem) do zrobienia na macie?
jeszcze raz sie urodzic, ale tym razem z lepszym genem.
bedziesz dlubal, to poszerzysz talie i bedziesz wygladal jak kloc.
Panowie, jakiś prosty FBW na masę z pominięciem nóg i nadmiernym obciążaniem kręgosłupa? (Odpadają przysiady ze sztanga, wioslowania itd) ze względu, ze mam coś na wzór rwy kulszowej.
Na razie robię
A)
podciąganie nachwytem 4x5
pompki klasyczne z obciążeniem 4x8
B)
Podciąganie podchwytem 4x5
Pompki na poręczach 4x6
No i myśle, czy przy tak âsłabymâ treningu warto zarzucić kreatynę. Jakies rady dla nowicjusza?
A)
drazek podchywt/rampa x3-6
wycisk skos+ hantle/rampa x8-10
face pulls x wznosy bokiem 5x10-15
B)
dipsy/rampa x6-10
seal rows hantle/rampa x8-10
face pulls x wznosy bokiem 5x10-15
chyba, ze nie masz dostepu do silki. no ale tego nie zaznaczyles xD. aha i bron boze nie dorzucac obciazenia do drazka/poreczy.
Dziękuje dobrodzieju za wyśmienity plan treningowy, nie mogę się doczekać by z niego skorzystać.
Rozumiem, ze rampa to dokładanie ciężaru do każdej kolejnej serii, zaczynam 40%MC i dodaje 10% co serie, robiąc stała liczbę powtórzeń, kończąc w serii której nie dam rady zrobić ustalonej ilości powtórzeń.
A jak wyglada rampa w podciaganiach, jeżeli nie dokładamy ciężaru?
Ma ktoś może znajomych którzy mają celiakię i trzymają dietę typowo pod budowanie mięśni/redukcję? Nie chodzi mi o uczulenie na gluten tylko zidentyfikowanie choroby trzewnej po przez testy genetyczne i biopsję jelita cienkiego w 4 miejscach z zaznaczeniem zaawansowania tej choroby w skali Marsha.
rampa w bw cwiczeniach bez dorzutu to w sumie technicznie juz nie jest rampa, ale wyglada to tak, ze sie pompuje zakres do oporu. znaczy sie jak padnie performens, to sie opuszcza lokal. powiedzmy, ze chlop robi 10 powtorzen dipsow (liczby z pizdy; chce cos nakreslic). rampujemy 3-6:
1 x6
2 x6
3 x6
4 x6
5 x6
6 x4
7 x4
8 x3
9 x2 <- koniec
wiecie gdzie na śląsku (katowice, tychy) nauczę się dobrze technicznie robić rwanie, zarzut i tego typu ćwiczenia? Przez kilka ostatnich lat ćwiczyłem cały czas robiąc to samo (martwy,ławka drążek,dipsy,żołnierskie itp) i chciałbym czegoś nowego spróbować zwłaszcza jak mi się może przydać pod SW
@up
HKS Szopienice
@up
albo poszukaj jakiegoś boxu crossfitowego tam nauczą cie podstaw
http://bodyprime.pl/ mój blog
a ktos we wro moze jakiegos starca dwuboiste polecic? niby jest tego od chuja, ale nie chce trafic na jakiegos dziada prowansalskiego. zalezy mi na podejsciu 1v1.
Talent Wrocław? xd
Znacie kogoś, albo przypuszczacie kto mógłby ułożyć plan dla osoby z klatką piersiową lejkowatą?
@hotszot pokażesz w jakim stopniu masz klatkę?
W wieku 15 lat mialem operację na kurzą, pamiętam, że byłem mega zakompleksiony, a dziś została tylko blizna. Całkiem ładnie ją zrobili
Nie wiem jak w przypadku kurzej, ale w przypadku lejkowatej im pozniej tym gorzej z operacją, a mi już pykło 27
To co ty chcesz? Żeby ktoś Ci przepisał ćwiczenia na ten słynny środek klatki, który nie istnieje? Jak zaczynasz przygodę z siłką to rób jakieś stronglifty, albo 531 i masuj, i będzie dobrze wyglądać, a nie jak te pojeby co wkręcają sobie, że chcą mieć turbo klatkę i robią 30 ćwiczen na nią co dwa dni, a potem i tak 60kg trupiej masy. A jak nie będzie dobrze wyglądać to chuj, i tak nikt do Ciebie nie podejdzie i Ci nie powie "stary, ale masz zjebaną klatkę". A jak masz staż i chcesz jakiś plan, który zrobi tą klatkę to dalej rób stronglifty, albo 531, bo nic lepszego nikt jeszcze nie wymyślił, chyba że zamierzasz stawać na deskach i walisz towar, wtedy split i trening codziennie.
Chce nie pogłębić defektu. Chce ćwiczeń, które pomogą wypychać, a nie wgłębiać. I które się zajmą automatycznie innymi minusami owej wady - m.in. słabszymi mięśniami pleców. Pytam o kogoś z wiedzą, bo nie każdy nawet z tych medialnych trenerów chce się podjąć rozpisania planu i prowadzenia osoby z taką wadą.
zapraszam na konsultacje, gratis szkolenie z taktycznego młotkowania
Witam wszystkich, mam male pytanie. Nie jestem do końca pewien czy to dobry temat, ale zważywszy na to iż ćwiczę to pomyślałem ze poszukam pomocy tutaj. Ok do rzeczy, jakieś 2tyg poczułem silny ból w okolicach łokcia, ale nie cały czas tylko jak np nie wiem jak to się mówi - prężę bicepsa, coś w stylu takim jak próbuje ktoś podnieść sztangę robiąc ćwiczenia na bicepsa. Albo jak siedze i przez przypadek uderzę łokciem, nawet lekko, w biurko w pracy to od razu idzie bolesny prąd. Ćwiczę sobie w domu, mój maksymalny ciężar to jakieś tam 40-50kg. Nic więcej, mam parę obciążeń oraz ławeczkę. To wszystko. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt iż dosłownie zdrętwiały mi male palce u rak. Te najmniejsze, nie wiem jak one fachowo się nazywają. Na początku myślałem ze to przez kofeinę, gdyż biorę kofeinę bezwodna przekraczając dawkę dzienna 2 krotnie prawie. Kupilem sobie witaminy aczkolwiek to sie utrzymuje, czytałem dziś ze ludzie tak maja ale o wiele gorzej to nie wiem przez co to może być, może faktycznie lepiej się przejść do lekarza? Fakt, ćwiczyłem biceps / triceps razem i trochę chyba przesadziłem, ćwiczę może rok może krócej mniej lub bardziej systematycznie, ale zawsze przed się rozgrzewam. Teraz mam problem z wyciskaniem pasty do zębów, bądź trzymaniem długopisu w pracy. Dziś wracałem do domu z zakupami i ledwo doszedłem do domu. Moj znajomy który kiedyś ćwiczył byle co i byle jak, mówił ze u niego tak się stało jak próbował podnosić 60kg na biceps, nie wiem, może to temu. Ktoś coś podobnego miał? A może iść do lekarza gdyż to może być coś innego skoro maksymalny ciężar jaki brałem na biceps ostatnio to 17kg (jak dobrze wyliczyłem)
Proszę wybaczyć za dużo MOŻE, pisałem szybko, starałem się dosadnie napisać. Pozdrawiam i liczę na odzew :))
Przykurczone mięśnie naciskają na nerwy oraz powodują dalsze przykurcze etc. Najlepiej szukac pomocy u fizjo, ale on tylko rozmasuje bolące miejsce, a nigdy Cie nie naprawi, bo nikt ich jeszcze nie nauczył szukać źródła problemu. Możesz się wałkować, rozciągać, mobilizować, szczególnie plecy, barki, klatka, potem ewentualnie ramiona. Dorzucenie zimna (okłady z lodu, morsowanie), albo ciepła (słonce, sauna infrared) tez na pewno będzie spoko.
Oklady zimne nakurwiaj ostro kup se żele hot n cold.
A co do diagnozy to moze być wszystko ale strzelam na jakiś właśnie nerwoból jak janek powiedział.
to daj protipa jak randomowy koleś nie mający żadnej wiedzy w temacie ma znaleźć takiego fizjo. Wejdzie na jakieś znanylekarz, albo klinika-bulu-plecuw.pl, tam go seba po AWF pomasuje, bo niczego więcej się nie nauczył, a na kursy szkoda $$$, i tyle.
Ty kiedykolwiek będziesz na ślonsku? Płacę złotem jak mnie wyprostujesz, bo brzuch mi odstaje i wyglądam jak człowiek pająk :D
aaaa, i jeśli grupa społeczna (czy specjalistyczna), do której należysz składa się w większości z debili, albo ludzi, którzy osiągają 5% potencjału danej dziedziny, to nie staraj się z nią na siłę utożsamiać i bronić za każdą cenę. Ciebie nie będę oceniał po tym, że jesteś fizjo, tylko po twoich fizjo-umiejętnościach więc schowaj ego (:
Wiesz co, na Śląsku na chwilę obecną nie planuję - po prostu nie mam po co tam być. Warszawa, Wrocław, trójmiasto - na pewno zawitam.
Możemy się jakoś na fb zgrać, wyślesz zdjęcia, może bym Ci kilka wskazówek napisał. Miałbyś jakąś podstawę od czego zacząć.
Jeśli chodzi o szukanie dobrych ludzi, to jest problem. Są różne metody lecznicze w fizjo, których zwykły społeczniak nie zna i znać oczywiście nie musi. To jest też pewien problem w znalezieniu odpowiedniej osoby, np. jest gość pracujący metodą X, zajebiście się sprawdzą w leczeniu ostrych stanów bólowych, ale w przypadku zawodnika po rekonstrukcji ACL już sobie nie poradzi. Wydaję mi się, że najlepiej po prostu pocztą pantoflową, lub teraz, gdy jest dość duży zasięg social media jak fb, instagram po prostu zapytać tam znajomych/ludzi na grupach kogo polecają w danym mieście. Wiadomo, że nie zawsze się dobrze trafi, ale daje to już jakiś początek w szukaniu, jest ktoś, kogo polecają. Warto, wydaję mi się z takim gościem po ludzku porozmawiać, opowiedzieć co dolega, co on myśli o tym - z tego można wywnioskować już czy biegle się porusza w dziedzinie, o której mówi.
Minusem jest to, że osobie nie mającej żadnego pojęcia o medycynie idzie wszystko wcisnąć (reklamy w tv) i do mnie też przychodzili ludzie mówiący głupoty, bo tak im ktoś powiedział.
Jeśli chodzi o te grupy, to jest dużo osób, które po prostu wiedzy nie ma i jej nie będzie miało. To jest ten brak ambicji. Widzisz, ja obroniłem magistra w czerwcu, na chwilę obecną potrafię sobie poradzić z dość trudnymi przypadkami JAK NA MÓJ POZIOM, a te zwykłe jak "ból przeciążeniowy" potrafię naprawić w 20-30min. Staram się, żeby dany pacjent nie wracał do mnie z tym samym problemem, ale to już nie tylko moja rola i jak pacjent spierdoli wszystko, to wróci z tym samym. Jednak, jeżdżąc na kursy, rozmawiając z W CHUJ ogarniętymi ludźmi widzę jak wiele mi brakuje, ile jeszcze nie wiem i mnie to motywuje żeby otworzyć książkę, poczytać artykuł czy żeby iść na kolejny kurs. Dużo ludzi mi mówi, że mam pisać bloga(którego swoją drogą chcę założyć), że rozmawiając ze mną mówię bardzo rzeczowo, znam odpowiedzi na pytania, a jeśli jej nie znam, to się do tego przyznaję, ale biorę książkę i rozkminiam powiązania. I teraz też żeby była jasność, nie uważam się za żadnego guru, chuj wie jakiego znawcę. Oceniłbym swoją wiedzę na podstawową, ale to mi nie wystarcza, dlatego chcę się kształcić dalej. Ludzie też mówią, żebym otworzył swój gabinet i robił na swoim. Daję sobie 3 lata na konkretne wykształcenie się, wtedy mogę otworzyć swój gabinet i oczywiście zdobywać wiedzę dalej ;).
Jeszcze tylko odnośnie tego masażu. Tu minus jest taki, że każdy dotyk fizjoterapeuty ludzie odbierają jako masaż, a to wcale tak nie jest. Ja generalnie mało masuję, rzadko, a oliwki w pracy nie używam chyba od roku.
Co do debili, to są te osoby, do których właśnie przyjdziesz
-proszę pana bolą mnie plecy w odcinku lędźwiowym
-proszę się położyć, biorę oliwkę i lecimy masażyk.
Uwierz, że tak się pomóc nie da, a takich ludzi jest masa ;). I to są właśnie sebixy po AWFie, UM, albo innej wyższej szkole gotowania na parze, którzy tylko masują. Problem jest wtedy, gdy ktoś ma dość rozległy problem, a dany gość nie potrafi powiedzieć, że po prostu na chwilę obecną nie jest w stanie pomóc, niż ciągnąc hajs przez 30 wizyt bez skutku.
Nie chce zaczynać filozofować w wątku o siłowni, ale zabawne jest to, że to jak ty się zachowujesz, to każdy z nas powinien się tak zachowywać. Wyewoluowaliśmy właśnie po to, żeby mieć te niekonczące się pokłady ciekawości i poszukiwać odpowiedzi na kolejne zagadki naszego życia, ale zamiast tego po co uczyć się gotować, jak można powiedzieć, że nie ma się czasu i kupować pierogi w biedrze, można by starać się przełamywać swoje bariery w każdy sporcie i każdego dnia byś o 1kg silniejszym czy 1 sekundę szybszym, ale po co skoro wystarczy pochwalić się, że jest się biegaczem, a o 1h na 10km mówić jakby to był wyczyn Achillesa. Po co martwić się o zdrowie, jak zachoruję to pójde do lekarza. Po co martwić się o finanse, zasiłek dostanę, albo jakoś to będzie. Z każdej strony bombarduje nas ta przeciętność. To już jest nawet przeciętność w byciu przeciętnym.
W każdym razie powodzenia. Używam słowa masaż, bo lubię prowokowac, a zdaję sobie sprawę, że z klasyczynym masażem to nie ma to nic wspólnego. btw, osteopatią się interesowałeś?
Interesowałem się i był okres, w których chciałem iść na osteopatię. Przekonało mnie jednak to, że w temacie ginekologicznym czy pediatrycznym jestem kretynem i nie mam zamiaru tego zmieniać, nic mnie z tych zagadnień nie interesuje, także szkoda czasu aby się męczyć ;).
Ja osobiście zauważyłem, że tym "fizjoterapeutom" (90% powinno sie nazywać masażysta xd) po prostu często nie opłaca się rozwijać po tym jak już maja w miare stałą baze klientów bo 90% klientów to janusze/grazynki co gdzieś plecki bolą, nożka pan moze pomasuje i takich maja klientów w wiekszości + jakies terapie manualne też dla januszy co kazdy ogarnie po jakies tam szkole policealnej z masażu. I po prostu większość jak se kalkuluje czy ma siedzieć nad książkami zapierdalać na kursy jakies to ma wyjebane na to woli lecieć w chuja bo swoich klientów i tak bedzie miał a jak ogarnięty klient przychodzi no to przygrać głupa i mieć wyjebane.
Mi się wydaję, że w większości jest to podyktowane strachem przed otworzeniem własnego gabinetu. Wtedy już pacjenci Cię rozlicza, a nie możesz mieć 2-3 dziennie, bo gówno zarobisz.
Wtedy taki łeb idzie na pracować w przychodniach itd. i dostają po 1600zł na rękę po 8h pracy, następnie odpalają internet i płaczą, że fizjo źle płacą i tfu, wszyscy źli.
Ja generalnie od dzieciaka byłem ambitny, lubiłem wygrywać, zawsze chciałem być najlepszy i chuj. Teraz mi się trochę myślenie zmieniło, ale wtedy np. w głupiej gierce musiałem wygrać, bo kurwicy dostawałem. Coś mi z tego zostało, dlatego pierdolę przeciętność, pierdolę bycie zwykłym chłopem od masażu i pierdolę 2k wypłaty. I nie bardzo zczaiłem czy Twój post to była delikatna szydera czy nie, aczkolwiek i tak do pierwsze zdania muszę Ci przyznać rację. Rozmawiając z kumplami, którzy nie chcą się rozwinąć, a co za tym idzie mieć lepszych zarobków/lepszych ogólnie warunków pracy po prostu nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem ;).
Mi znajomi powiedzieli, że jestem zjebany, bo czytam strategię do gry planszowej... dla mnie tez nie ma takiego czegoś "jak dla zabawy". Jedyna zabawa to wygrywanie, a nie granie samo w sobie
To dotyczy każdej dziedziny życia ;)Cytuj:
Minusem jest to, że osobie nie mającej żadnego pojęcia o medycynie idzie wszystko wcisnąć (reklamy w tv) i do mnie też przychodzili ludzie mówiący głupoty, bo tak im ktoś powiedział.
Moje dwie byłe klientki miały dokładnie taką historię. Jedna z przyblokowanym biodrowo-krzyżowym chodziła na masaże, a wystarczyła sesja pracy manualnej/trakcji. Druga, bawiła się u jakiegoś rehabilitanta-masażysty z bólem lędźwiowego, gdzie chłop nie zauważył przy okazji koślawości stawów skokowych ;dCytuj:
-proszę się położyć, biorę oliwkę i lecimy masażyk.
Takie parę porad ode mnie dla torgów;
- poczytaj o osobie do której chcesz się udać (ładna strona internetowa to nie wszystko)
- jeżeli fizjo nie robi z tobą wywiadu, nie wykonuje podstawowych badań, zmień fizjo
- dowiedz się, jaką stawia diagnozę i jakie kroki ma zamiar zastosować w związku z nią, ew. jaką dalszą diagnostykę,
- trzymaj się wskazówek i poleceń fizjoterapeuty - nie udawaj mądrzejszego, nie olewaj sprawy; często o skuteczności terapii w dużym stopniu decyduje zaangażowanie pacjenta
- odnowa biologiczna nie jest terapia doraźną,
- brak bólu, dyskomfortu, objawów nie oznacza końca terapii!
- mimo wszystko polecam prywatne gabinety, a nie NFZ.
- zadbaj o higienę przed wizytą
O czym zapomniałem @Celesta Slayer ; ?
80% dzisiejszych wizyt u fizjo to problemy związane z siedzącym trybem życia. Idzie je samemu rozwiązać inwestująć w rolera i moze piłke fitness (nie wiem jak sie to nazywa prawidłowo)
U mnie to samo, bóle w odcinku lędzwiowym - przykurczona tylnia taśma, slłabe mięsnie stabilizujące. Ból w lędzwiach był juz taki ( moze nie tyle ból co blokada) ze problematyczne bylo nawet ubieranie skarpet :D
ktoś tez sie z tym trapi ?
@Aver ;
Ja bym punkt 3 wyrzucił. W fizjoterapii, przynajmniej tej, której mnie uczą nie trzeba stawiać bezpośredniej diagnozy. Diagnostyka polega na tym, że sprawdzasz, które struktury są napięte/osłabione/uszkodzone lub tak jak tam dalej napisałeś o koślawości skokowych, zbadaniu zakresu ruchu itd itd. Za stawianie bezpośredniej diagnozy odpowiada lekarz, która w większości nie pokrywa się, z tym co ja zdiagnozuje :D.
Ja bym dodał pozytywne podejście do terapii i zaufanie jej. Czasem zdarza się tak, że pacjent od razu skreśla terapię/zadania domowe, bo tak i chuj. Ciężko oceniać efekt czegoś, czego się do końca nie przeprowadziło ;d
Mi lekarz ordynator odziału neurochirurgi jeden niby z lepszych w polsce, zarobiony w chuj, zalecił maść homeopatyczną xD i tak sie zastanawiam o chuj chodzi w tej służbie zdrowia.
ja bym w koncu do celesty smignal, ale nie chce mi sie do poznania jechać xD od kazdego inna diagnoza i juz z 5-6 lat mnie boli ehh :zaba
Z tego Wrocka to nie tak daleko xD
No właśnie w służbie zdrowia chodzi o to, żeby zarobić. Zarabia się na pacjencie, który jest pacjentem, a nie uleczonym pacjentem. Po chuj kogoś wyleczyć, jak z tego nie ma pieniędzy. Trzeba kogoś "leczyć" wtedy pacjent jest do końca życia i hajs się zgadza, elo xd
ogolnie to co odkurwiaja lekarze to jest jebany zart. ja nie wiem, czy oni sa niedouczeni, uposledzeni, czy wszystko jednoczesnie. znalezienie naprawde dobrego lekarza to jest jak wygrana na loterii.
moja pani poz sluzy mi tylko i wylacznie do wypisywania zwolnien i recept. z receptami poki co nie dzialam na bezczelnego, tylko naprowadzam na lek, ktory mi naprawde pomoze. ona potrafi googlowac, czy faktycznie lek x dziala na chorobe y.
ja u celesty bylem razy 3 i chwale sobie, nie robił mi nic skomplikowanego, bo tylko nuru masage ale bardzo przyjemnie wspominam.
W koszalinie moge polecic z reka na moim przerosnietym od anabolikow sercu odnovit, gosc po prostu jest czarodziejem, naprawia mnie od 1,5 roku, znajomych, rodzicow, rodzicow znajomych, wiedza i umiejetnosci naprawde niesamowite...terminy co prawda na miesiac do przodu ale zawsze sobie umawiam 3-4 dni i elegancko robimy co trzeba.
Co do mnie miala byuc operacja w poniedzialek, ale po ponownym rtg okazalo sie ze ALBO gh zrobilo robote i noga sie pogoila ALBO zle postawiona diagnoza i tylko moge dziekowac sobie, ze nie dalem sie kroic odrazu. Od 2 dni wrocilem do solidnych trneingow, zarcia i zszedlem z mostka (100mg cypio e7d) na kosmiczna dawke 450mg cypionatu i 400mg dlugiego masteronu, do tego przygryzam 40mg winstrolu, gh podbilem do 5iu z rana dorzucilem tez 500mcg bpc z rana coby noga sie dogoila szybciej, trening typowy split 5-6x i jakies krotkie areoby, micha 3500kcal licze ze miesiac i bede w formie spowrotem, nog narazie nie robie (w sumie juz 3miesiac chyba) ale i tak sa dojebane wiec nie przejmuje sie :kappa
a kogos z wrocławia pan zna godnego polecenia?
pare lat temu (z 5) poczułem po 4 miesiacach trenowania muay thai/silki bol w kolanie przy rozciaganiu i front kickach, pocwiczylem z tym bólem 2 miesiace. Potem jeszcze kregoslup mi sie posypał i zrobilem paro miesieczna przerwe. Podczas tej przerwy zaczalem odczuwać ból w kolanie przy chodzeniu, a najbardziej podczas stania w tramwaju xD Zazwyczaj po dłuższym okresie trenowania na silce ból podczas chodzenia znikał. Wtedy ortopedzi nie robiąc USG stwierdzili, ze ścięgna naderwane, poszedłem prywatnie do sportowanego, zrobił USG całego kolana i stwierdził, że coś może być z łąkotką, rezonans pokazał, że tam małe ubytki są. Rok temu wybrałem się do fizjo (Ulma), doszedł do wniosku, że ból w kolanie może być przez nacisk w lędźwiach (przy schylaniu się w dół czuje kolano, oprocz kregosłupa xD), ale czułem, że chce na hajs naciągnąć, bo cwiczenia pokazał mi dopiero, jak powiedzialem, ze jade za granice, tak to zapraszał na wizyty. Kazał robić 15 mniutowe okłady z lodem po pare razy w ciągu dnia. Po paru miesiącach poszedłem do Purczyńskiego, który stwierdził, że boczne powięzi uda są mega spięte i mi je zaczął rozbijać dość porządnie. Po tej wizycie rolowałem się piłką do lacrosse (2 min) po siłce, ale jakieś poprawy nie było. Teraz znowu odczuwam mocniejszy bol w kolanie przy chodzeniu, no i strasznie ciezko mi sie rozciaga na kickboxingu, bo wszystko boli.
to tak ogólnie xD
We Wrocku u nikogo nie byłem na wizycie, także ciężko mi kogoś polecić ;d
tydzien 3 czas start
http://puu.sh/BhmCn/a60993b2aa.jpg
waga 115
@Celesta Slayer ;
miales byc blisko w wakacje, ciagle czekam
Byłem w Kołobrzegu 3 dni. Ja wciąż czekam na zaproszenie i spokój na froncie xd
:kappa