Luxik napisał
Na dłuższych dystansach i tak będziesz mieć, jak nie chcesz mieć kręgosłupa w dupie i dupy obolałej, obolałego karku etc, to proponuję trzymać wysoko kierownicę -> walka z oporami powietrza, na większym dystansie widać różnicę. A ogólnie jeśli chcesz, żeby po rowerze bolały Cię jedynie nogi, to spraw sobie poziomy ;d
Oczywiście mówię tu o jakichś dłuższych dystansach, bo na jakieś niedzielne przejażdżki 10 km, to nie ma w ogóle o czym rozmawiać, bo tu wystarczy rower za 3 stówy z marketu ;p
ale głupoty pierdolisz że bańka mała. Rower za 300 zł polecasz bo koleś nie chce jeździć dalekich tras ? Stary ten makrokesz za 300 zł to się może rozwalić na prostej drodze, albo co gorsza przy zjeździe z chodnika na ulicę. A jak ktoś takim czymś próbuje z górek w lesie zjeżdżać to krzyż na drogę ...
Żeby plecy nie bolały nie można mieć pałąka, prosta sprawa, z wyprostowanymi plecami nie będą bolały. A im wyżej siodełko, a kierownica na stałym poziomie tym większe prędkości możesz osiągnąć i obciążasz tylko nogi, im wyżej kierownica tym wolniej jeździsz i pracuje całe ciało. Dupa będzie obolała jak dawno nie jeździłeś, przejedziesz pare razy na dobrym siodełku to się tyłek przyzwyczai i nie będzie boleć.
Ja swój sam skompletowałem i amorek na drogę jest jak najbardziej ok, nie zwalnia wcale. Miałem okazję jechać rowerem bez amora i z amorem, to jednak różnica jest. Bez wszystko telepie i podskakuje, że aż nadgarstki można sobie wybić, a amorek ładnie nasze polskie naprawy dziur wyłapuje i żadne dziurki i wyboje mu nie straszne.
Zakładki