tak z ciekawosci - murzyni atakujący tiry np. na terenie Francja/Anglia to jakiś realny problem dla ludzi od spedycji czy tylko rozdmuchany przez media?
Wersja do druku
tak z ciekawosci - murzyni atakujący tiry np. na terenie Francja/Anglia to jakiś realny problem dla ludzi od spedycji czy tylko rozdmuchany przez media?
Dzięki za odpowiedź.
Byłem dzisiaj na rozmowie w innej firmie i jestem zdecydowany tam pójść.
Firma spedycyjna specjalizująca się w transporcie do Skandynawii. Mają własne naczepy, oprócz spedycji drogowej zajmują się też przeprawami promowymi, mają własny serwis i magazyn, oferują jeszcze tam jakieś usługi logistyczne. Firma zatrudnia 50-60 osób. Ogólnie szukali kogoś na warsztat, ale po rozmowie telefonicznej z szefem zaprosił mnie na rozmowę z bratem bo on jest na urlopie, a brat zarządza właśnie spedycją. Rozmowa na początku odbywała się dosyć formalnie, standardowe pytania + angielski. Po kilkudziesięciu minutach już było totalnie na luźnie, gość bardzo chętny(aż za bardzo), opowiadał o procesie szkolenia w podobny sposób co Ty. Była oczywiście mowa o zostaniu po stażu, że proces szkolenia to też dużo czasu poświęconego na takiego stażystę, o stresie i pracy pod presją, że to nie dla każdego, że było już kilku stażystów i się nie sprawdzili itd. Wynagrodzenie chyba standard bo mówił o podstawie + prowizji od zysku. Ogólnie był bardzo zadowolony z samej rozmowy, z poziomu angielskiego(chociaż rozmowa trwała 5 minut) i z tego, że mieszkam blisko firmy. Przypuszczam, że jedynie w celu zmotywowania mnie, ale mówił o tym, że chce zarządzać jakimś tam zespołem i szuka kogoś kto w końcu przejmie jego obowiązki i klientów, że mają jakiegoś tam kandydata ale nie wiążą z nim nadziei bo mieszka bardzo daleko i myślą, że się wykruszy. Chyba takie średnio profesjonalne podejście mówić stażyście takie rzeczy, szczególnie, że mogę okazać się debilem, który się nie nada. Poza tą jedną rzeczą to typek wydawał się konkretny i w miarę szczery, nie było bezcelowego pierdolenia jak na poprzedniej rozmowie. Firma wydaje się fajna, rozwijają się(całe ich centrum logistyczne powstało niedawno), planują otworzyć się na rynek zachodni, średnia wieku z 30-35 lat.
Zobaczę jak to wygląda jak już staż się rozpocznie, mam nadzieję, że rzeczywistość nie okaże się zgoła inna od tego co mówił.
https://etransport.pl/forum39673.2.html
Czytam ten temat i nagle jakos kolorowo mi wygladaja moje zarobki, a juz bylem splakany, ze jakis biedak here, a widze, ze niezle dymanie jest na rynku. xD Nie czaje jak mozna np. robic 15k euro dla firmy, zarabiac 3000zl i byc z tego zadowolonym. xD To przeciez lepiej wyjechac za granice meble z ikei skrecac albo palety przerzucac po magazynie bo sie wiecej zarobi. xD
no kurwa co mi gosc wlasnie oczy otworzyl xD ... co prawda moze nie 15k euro, ale skoro srednio zarabiam dla firemki 50-60k zlotych i dostaje do łapki 5k zlotych....
rzeczywiscie jestem smieciem. tzn maja mnie za smiecia
Nie no wiadomix, ze pracodawca jeszcze ponosi koszty, zusy, prady, wody, sprzet, ubezpieczenia, amortyzacja hajsu i milion innych rzeczy. No, ale kurwa ktos ma zysk netto na poziomie 10.000eur czyli powiedzmy 42.500PLN. Ja o tym wiem, on o tym wie, wszyscy o tym wiedza. Jednoczesnie placi mi 3.000PLN, pozostalych kosztow zwiazanych ze mna ma powiedzmy nwm niech kurwa bedzie absurdalna kwota 5.000PLN czyli lacznie moja praca kosztuje go 8.000PLN. 42.500 - 8.000 = 34.500 gdzie praca takiego spedzia jest zazwyczaj calkowicie samodzielna, nie wiaze sie z jakims szczegolnym nadzorowaniem pracy, poswiecaniem czasu itd (przynajmniej w malych i srednich firmach), dodatkowo taki spedzio sam musi se poszukac i pozyskac klientow, a Ci klienci utrzymuja kontakt tylko z nim i nawet bedac na UoP jest prawie samodzielna firma. No to jezeli ktos pracuje na takim stanowisku i godzi sie z zarabianiem takiej kasy (a tam mowia np. najnizsza krajowa + 10% od zysku) to ja tego troche nie rozumiem. Nie to zeby okrasc prywaciorza, ale no kurwa. xD Wszystko ma swoje granice szczegolnie, ze zeby se taka spedycje wlasnorecznie otworzyc styknie 250.000 i troche oliwy w glowie i sie jest jednoosobowa armia niezalezna od prywaciorza. xD
pierdole, biore golema i jego kapital i zakladam taki salon
kto chce kurwa sprzedawac
halunek? danjelek?
Pracodawca nigdy nie zabiera dla siebie całego wypracowanego kapitału tylko część a reszta to "pieniądze firmowe" mój pracodawca robił sobie wypłaty po 15k pln a reszta szła na rozwój firmy tylko że jeszcze jego żona tez miała wypłatę 15k i dwójka dzieci pewnie coś koło 10k także biednie nie było ale zatrudniał ponad 40 osób i to była firma produkcyjna jeżeli chodzi o spedycje to nie mam zielonego pojecia jak to może działać. Choć prywaciorz nigdy prawdy nie powie.
Nie no wiadomo, ze hajs sie zostawia na jakis rozwoj chociaz z drugiej strony sa spedycje 7 osob siedzi u prywaciorza przy stole kuchennym na chacie przed laptopami, klikaja w te kąputerki od 10 lat i tak wyglada caly rozwoj firmy. xD Na przyklad u mnie jest inaczej i tutaj jest to mocno odczuwalne, ale jednak nadal przy moich obliczeniach mozna sobie te powiedzmy 10.000 odlozyc "na rozwoj". Poza tym kasa "na rozwoj" to tez plus dla prywaciorzo bo co mnie to gowno obchodzi generalnie - to on se rozwija firmy i on zmierza do zarabiania jeszcze wiecej dzieki swoim inwestycja wiec nawet jakby 95% z pozostalej kasy (po wyplaceniu mi hajsu) przeznaczal na rozwoj to jego sprawa i glownie jego profit.
to co powstrzymuje takiego spedytora z wieloletnim doświadczeniem, własnymi klientami i własnymi przewoźnikami do rzucenia roboty i działania na własną rękę? nie potrzeba mu biura, dla klientów i przewoźników to chyba i tak bez różnicy bo nic się nie zmieni w sposobie działania i cenie, dobrych i stałych klientów pozyskuje się chyba najczęściej poprzez znajomości, a nie jakieś stronki czy inne chujostwo.
Wiele rzeczy. Otworzenie swojej dzialalnosci to juz jest jakis wyczyn, wiekszosc ludzi tego nie robi bo boi sie ryzyka, nawet jak ma pomysl i pieniadze. Bezpieczniej w strefie komfortu. Dwa - pracujac u kogos nie ma ryzyka tak duzej straty. Wyobraz sobie, ze masz klienta, terminy platnosci to zazwyczaj ok 60dni od ostatniego dnia miesiaca, w ktorym otrzymujesz dokumenty. Zatem np. za transport gdzie dokumenty dostales 5 stycznia zobaczysz pieniadze dopiero powiedzmy poczatkiem kwietnia. I tak z kazdym transportem, a taki "rachunek" u klienta rosnie i zanim zobaczysz pierwsza kase to powiedzmy klient nabije juz 30.000- 50.000 euro u Ciebie (w ciagu tych 2-3 miesiecy) co Ty musisz zaplacic przewoznikom. I teraz wyobraz sobie, ze firme chuj strzelil i plajta, nie zaplacili Ci. Lapa w nocniku i 300.000 dlugu tak od buta. Pracujac od kogos w najgorszym razie stracisz robote. Trzy - wlasnie kasa. Tak ogolnie, trzeba miec wg. mnie te 200.000- 250.000 luznej kasy w gotowce by w ogole zaczac. Nie w 10 kredytach bo to by Cie zabilo tylko odlozone na koncie. Cztery - firma, z ktorej odejdziesz na pewno zaatakuje Twoich klientow bo bedzie ich znala to wiadome. Istnieje ryzyko, ze czesc sie straci i moze sie okazac, ze zanim ogarniesz dzialalnosc i ustawisz wszystko... to Twoi klienci beda juz jezdzic z firma, w ktorej pracowales bo beda oni wiedzieli o tym kliencie wszystko. To takie podstawowe rzeczy, w skrocie - pieniadze, ryzyko, ambicja i motywacja. Ale to nadal minimalne ryzyko przejsc "na swoje" w tej branzy niz startowac w jakiejs zupelnie innej branzy np. kupujac koparke i robiac roboty ziemne.
zboczę trochę z tematu - czytając te fora spedycyjne, niezależnie czy chodzi o samą robotę czy o zarobki to cały czas pojawia się gadanie o stresie, o tym, że taka robota wyniszcza człowieka, odechciewa się żyć itd. CAŁY CZAS.
rozumiem, że na spedytorze ciąży jakaś odpowiedzialność, musi się w razie problemów użerać z kierowcami/przewoźnikami/klientami, ale jest aż tak źle? jak ktoś pisze, że przez pracę jako spedytor jego życie zmienia się w udrękę, a żeby było mało to pisze o zarobkach rzędu 3-4 tysięcy złotych to myślę wtf? go to Biedronka. zajeżdża mi mi takim typowym polskim zrzędzeniem.
zwłaszcza, że mam porównanie w postaci Mastera, który wydaje się zarabiać co najmniej dwa razy tyle, rzeczywisty czas pracy to nie jest 120h tygodniowo i nie widziałem jakiegoś wielkiego narzekania i płaczu. aż tak wielkiego farta trzeba mieć co do firmy czy na tych forach pierdolą totalne bzdury?
Roznie. Ludzie narzekaja na duzo rzeczy a dana praca nie musi sie podobac kazdemu :P Ja widze pare minusow ale tak naprawde to zarobione pieniadze rekompensuja to na tyle ze tych minusow prawie nie widac. Nie wiem jak moglbym narzekac na to ze siedze w cieplym biurze, dobrze zarabiam, pracuje po 6-7h max z czego 1-2h to mozliwa przerwa jesli bym chcial, w porzadku ludzie i szefostwo, sa minusy takie ze nie kazdemu sie widzi w weekend pilnowac transportow, odpisywac klientom, na wakacje jakbym chcial sobie pozwolic to musialbym sie liczyc z tym ze zarobie kilka tysiecy mniej, poza tym na wakacjach musialbym patrzyc na poczte czy przypadkiem klienci nie pisza ;) troche nerwow wiadomo zawsze jest, problemy roznej masci,kary,spoznienia,telefony, ale bez przesady. nie jest zle ;) ja zadowolony jestem z tego ze pracuje w tym zawodzie a nie w zadnym innym, dopoki takie cos jak spedycja bedzie istniala to bede sie w tym krecil.
A to nie jest tak że otwierając firmę spedycyjną trzeba mieć licencję jakąś tam? Której zabezpieczeniem jest 40 tysięcy euro? Coś mi ostatnio ziomek który pracuje tak samo jak Artur o tym wspominał ale mogłem coś popierdolić
ta licencja przewoźnika, ubezpieczenia itp
Ogolnie to to co thebattlestar powiedzial. Niby jest troszke nerwow, ale kurwa to jest nic w porownaniu z chlopem stojacym na linii za 2,5k, ktory nie ma co do gara wlozyc. Tak jak mowilem - pracowalem w kurierce i w skali 0 - 10 to tam stres byl tak 9/10. Tutaj ocenilbym moze 2/10. Wlasciwie przez cale zycie nie mialem mniej stresowego okresu od tego teraz od kiedy pracuje w spedycji.
A to co ludzie mowia to tak, jedni pracuja w chujowych spedycjach o jakich wspominalem w poprzednim poscie - jak babka dostaje 15 ciagnikow do prowadzenia, 6 busow, faktury i chuj wie co jeszcze i zamiast zarzadac 15.000 miesiecznie to sie cieszy, ze PAN jej placi 2.500 to jest to jej wina po prostu.
A drugi typ ludzi to po prostu ludzie, ktorzy sie do tego nie nadaja i wszystko ich stresuje, a podjecie kazdej decyzji zajmuje pol dnia bo sie stresuja, ze to, ze tamto, ze cos tam. Mam taka jedna osobe w firmie i dla niej stresem jest kazdy jeden ladunek mimo 2 lat pracy w tej branzy i juz w sumie sporego doswiadczenia. Kazdy jeden ladunek to jest przezywanie w pocie czola i stresie. Tak naprawde w samej pracy nie ma nic stresujacego, sa tylko male i drobne niedogodnosci o jakich thebattlestar powiedzial - czasem jakis tel czy mail w weekend, czasem nawet ogarniecie jakiegos ladunku w weekend, czasem moze mail lub ktos kliknac nawet jak jestesmy na wakacjach itd. Ale z drugiej strony? "Halooo Arturo wpadaj do nas tutaj do Neapolu na wakacje ogarniamy Ci hotel musimy sie w koncu zobaczyc juz tyle wspolpracujemy, pokazemy Ci Wlochy bedzie zajebiscie, to w jakim miesiacu bedziesz???". No i kasa, kasa, kasa wszystko wynagradza. Dzwoni klient w sobote wieczor jak Ty siedzisz przy browarze, ze rano cos tam trzeba zaladowac. Moze sie wkurwisz na sekunde, ale jak sobie pomyslisz, ze ogarniesz to (co zajmie Ci z 30 minut jak wszystko pojdzie ok) i jestes np. 250-300pln do przodu to ta stracona chwila z browarkowego wieczora jakby nagle juz nie wyglada tak zle i wkurwienie szybko znika.
Ogolnie tak jak battlestar ja sobie juz nie wyobrazam pracy gdzie indziej. Jestem w biurze te 8h dziennie, mam 1-2h przerwy jak chce (na poczatku mnie to jaralo i ciagle gdzies wychodzilem zalatwiac sprawy czy na obiad xD), ale w sumie i tak siedze przy kompie i ogladam jakis serial czy judupa czy tam siedze se na torgu, jest zajebisty kontakt z ludzmi czyli cos co uwielbiam bo caly czas sie z kims gada - z klientami, z przewoznikami itd., jest w sumie zajebista kasa jak na Polskie warunki, praktycznie zero stresu, nie ma cisnienia, ze trzeba kurwa odbic karte o 9:00 bo jak nie to wylotka z roboty wiec jest taki ogolny luz - sam sobie czasem przychodzisz wczesniej, czasem pozniej itd. jest taki komfort. Dopoki spedycje beda istniec i prosperowac dopoty ja w tym bede siedzial i nie wyobrazam sobie odejscia gdziekolwiek. Gdybym mial wrocic do kurierki to musieliby mi zaplacic z 20.000 netto + laptop + samochod zebym to rozwazyl - 100% powaznie, nawet sie mnie pytali czy bym wrocil z rok temu i taka odpowiedz dalem (tam sa widelki jak mowilem w okolicach 2.8-3.0k na takim stanowisku xD). Bo moze tutaj tyle nie zarabiam az tyle, ale wiem, ze jest potencjal by tyle miec i da sie to zrobic wiec samo to jest takim motywatorem by dalej dzialac i sobie szukac klientow.
Jest tak i chyba 50.000 nie 40.000. Dlatego tez mowilem, ze miec trzeba te minimum 200.000 - 250.000 wg. mnie. Ale z tym tez kreca bo mozna ten hajs po prostu pozyczyc od rodziny czy gdzies tam bo oni tego nie monitoruja na biezaco tylko w momencie ogarniania tych papierow. Wiec mozna wplacic, potrzymac i pozniej wyplacic. Tyle, ze zeby zaczac funkcjonowac ogolnie to gdzies tyle minimum trzeba miec. Bo tak jak mowilem:
1) Organizujesz transport np. Mediolan - Londyn. Klient placi Tobie np. 1100EUR, Ty przewoznikowi np. 900EUR+23% = 1107EUR
2) Masz zajebistego klienta, ale ma termin platnosci np. 60 dni od ostatniego dnia miesiaca, w ktorym otrzymal dokumenty / Przewoznik 60 dni od dnia otrzymania dokumentow to taki standard raczej
3) Miales takich transportow 8 pod rzad rozladowaly sie te auta np. 5 Stycznia 3 z nich, 2 kolejne 6 Stycznia, 3 ostatnie 7 Stycznia
4) Doki z transportow docieraja do Ciebie 15 Stycznia - termin platnosci wypada na 18 Marzec
5) Termin platnosci dla klienta wypada na 2 Kwietnia - do tego spokojnie mozna przyjac tydzien/dwa spoznienia
6) 8 takich transportow = 8856EUR = 37.500PLN do zaplaty przewoznikowi brutto - ta kase musisz miec zeby ja zalozyc zanim dostaniesz hajs od swojego Klienta, czyli jakis miesiac
7) Ale halo halo jak to przeciez 8*1100EUR= 8800EUR od klienta to to sie przecie nie kalkuluje
8) Czekasz kolejne nwm 30 dni chyba jest skrocone na zwrot podatku
Czyli notabene na miesiac-dwa zamrazasz hajs 37.500PLN tak o, od buta... A zrobienie 8 takich transportow to jest nic bo zeby robic dobre pieniazki dobrze robic te 40-50 miesiecznie.
I w tym jest najwiekszy problem i zagwozdka - trzeba miec sporo hajsu w gotowce zeby utrzymac plynnosc finansowa, a plynnosc jest tutaj rzecza nadrzedna. Nie mowiac o tym, ze wlasnie co chwile ktos sie spozni, ktos nie zaplaci w ogole, cos sie zjebie i bedzie jakas kara itd. i robi sie lipa duza wtedy. Albo co jak trafi sie zloty kontrakt dla klienta i np. takich transportow zleci Ci 30 na przestrzeni 2 tygodni? Odmowisz bo nie masz tyle hajsu zeby wylozyc i zamrozic. A jak odmowisz to nie dosc, ze stracisz zarobek rzedu powiedzmy 3.000 - 5.000EUR to do tego mozesz pogorszyc relacje z klientem i chuj.
O właśnie
Ile transportów miesięcznie robisz, żeby wyjść z dobrą kasa?
I czy bawisz się jakos w "handel" zleceniami czy to grosze i jebać?
i wybiegając już w przyszłość dodam pytanie: ile wynosi podstawa u zwykłego spedytora w waszych firmach? i jak to jest z tym % od zysku - jest u was stały czy progresywny? z każdym negocjowany indywidualnie czy stały dla wszystkich w firmie? Master wspominał, że jest kierownikiem oddziału, więc przypuszczam, że dostaje trochę więcej niż reszta
@Master ;
@thebattlestar ;
@jaxi ;
To zalezy - zlecenie zleceniu nierowne. Staram sie nie robic za mniej niz te 100-120eur na zleceniu czyli tak jak mowilem 40-50 zlecen gdzie u mnie spedytorzy maja te 25% to masz jakis tam zarobek 4.500 - 7.000 mysle mozna liczyc.
A co to znaczy "handel" zleceniami? Nie do konca rozumiem takie okreslenie. Ja tylko handluje zleceniami - dostaje zlecenie od mojego klienta po czym sprzedaje je firmom transportowym i organizuje caly transport. Co masz na mysli przez handel?
Wg. mnie jakas podstawa na poziomie 1700-2000netto + 15-20% to jest calkiem ok kasa i tak to wyglada u nas mniej-wiecej. Nie moge powiedziec dokladnej struktury zarobkow i % bo u Nas jest roznie, ale taka struktura daje juz spokojna opcje dobrego zarobku. O sobie w ogole nie bede mowil bo tak jak mowisz jestem kierownikiem i nie chce po pierwsze zdradzac dokladnych zarobkow, a dwa, ze dla mnie struktura placy jest inna. W kazdym razie u nas jest podstawa + prowizja lub mozna sie dogadac na sam % prowizji, wtedy stala pensja jest po prostu wliczana w kwote calosciowa np 25% od zlecen. To jest dosc dowolne, ale przy odcinaniu 25-30% z calosci zlecen dla siebie mozna juz w miare normalnie zyc i zarabiac.
Nie wiem kurwa może źle to nazwalem, bo zaczynam 4.02 dopiero to ja jeszcze nawet nie swieżak, ale takie eee bierzesz ofertę i z jakimś tam zyskiem pozbywasz się jej dalej, "sprzedajesz" innemu spedytorowi/spedycji
Przynajmniej tak mi to wyglądało, tak to zrozumiałem xD możliwe, że coś kompletnie pojebałem xD
Aha chyba o to pytałem już, ale jak spierdole po lojalce do innej firmy, to co najwyżej mi klientów zapierdolą w ramach zemsty jo?
to możliwe jest to co chłop mówił, tj. że w poprzednim miesiącu on sam wykonał 200 zleceń? mówił też coś o prowadzeniu 10 aut.
ta firma posiada własne naczepy, więc zakładam, że przewoźnikom płacą mniej niż inni, więc teoretycznie większy zysk, ale zapewne dają po prostu mniejszy % prowizji spedytorom.
Ja robie ok 100-120 zleceń na msc tylko mniej mam na jednym bo biorę pierdoly i każde 50e jest dla mnie spoko:D
Podstawa u mnie to minimalna czyli 1600 teraz jakoś od lutego i 36% prowizji za zarobione Euro.Takie coś jest wg mnie bdb choć 40% można wyciągnąć. W 1 firmie korpo milem minimalna i 7%.....
szczerze mówiąc nie wydaje mi się ze ktokolwiek ogarnie 200 zleceń w msc chyba ze pracuje 24h bez odpoczynku bo to ile ja robię to na moja głowę jest max jaka moja psychika może znieść. Przy 150 zleceniach na msc bym padł na zawał
U mnie w firmie raczej większość robi po 50-70 zleceń tylko ze średnia na 1 maja większa
Jaxi ja w tym korpo miałem mieć lojalnosciowke i jakbym uciekł od nich będąc na niej to mnie straszyli sądem i kara 50 000 zł. Podobno maja swoich detektywów którzy prześwietlają cię po zwoleniu czy czasem w spedycji nie pracujesz. Znam 2 osoby które tak zrobiły i na transie siedzą pod fałszywymi danymi
czy tutaj połowa forum pracuje w spedycji XD
a druga polowa jest dilerami
no i mamy INZYNIERA SRODOWISKA
Ja sobie nie wyobrazam pracy na 200 zleceniach w malej/sredniej spedycji. Tak jak kolega up mowi wg. mnie 100-120 to jest juz naprawde duzo i roboty jest dosc.
200 to jest w chuj i wiem, ze tylke robia, ale to w takich spedycjach typu CEVA gdzie maja stale kontrakty na np. 30 zestawow miesiecznie dla jednego klienta na stalej trasie, to wtedy ogarniecie takiego zlecenia to jest 5 minut roboty. Znajomy pracowal i mowil, ze 200-250 zlc to nie bylo nic nadzwyczajnego, faktycznie roboty bylo duzo, ale dalo sie to ogarnac. Natomiast w takiej pracy zwyklego spedzia gdzie samemu szukasz klienta, a jeszcze np. na busy, expresy to sobie nie wyobrazam wiecej jak 100-120.
Prowadzenie wlasnych samochodow jest raczej chujowsze imho. W sensie trzeba sie uzerac z kierowcami, auta zawsze musza byc poladowane, za odpowiednia stawke itd. Mi by sie przy tym nie chcialo robic.
A co do ilosci zlecen to roznie to jest, zalezy jakich sie klientow polapie. Ja robie malo zlecen, teraz np. na 13 zleceniach mialem dajmy na to 3,500EUR, zazwyczaj robie zlecenia tak miedzy 130-180EUR, ale zdarzaja sie strzaly za 500+. Ja na przyklad chcialbym robic wiecej zlecen za mniej kasy tak jak battlestar bo mam za duzo wolnego czasu i to mnie rozleniwia, a poza tym kazde 5 dyszek to kolejna kaska wiadomo, a czasu mam duzo zeby to ogarnac. Tylko nie wiem, nie umiem jakos sobie takich klientow ogarnac co by dawali wiecej ladunow za mniejsza kase.
kurwa pierdoleni busiarze. dosc.
master masz teraz powiedziec o co w ogole chodzi w tej spedycji. wytlumacz o chuj chodzi, przeiez to nie ty kierujesz tym autem. jak to dziala, ty po prostu jestes w kontkacie z mariem i mu mowisz chuju jedziesz tu i tu, a potem tam i tam i tylko tyle?
cusz, to by się zgadzało
Tlumaczylem to juz. Jeszcze raz kurwa w skrucie dla cb:
1) Pozyskujesz klienta - dzwonisz, mailujesz, jezdzisz - robisz co chcesz, stajesz na fiucie i tanczysz brekdensa zeby kogos zainteresowac
2) Jak go zainteresujesz i zechce z TOBA pracowac to wysyla Ci zapytanie na przewoz ladunku jakiegos - to moze byc cokolwiek automotivy, meble, szmaty, kamienie szlachetne, elektronika, kable kurwa turbosprezarki do samolotow w/e
3) Wyceniasz mu takie zapytanie (bo jestes doswiadczonym i madrym spedytorem i wiesz jaki jest koszt i czas przewozu danego towaru np palety 500kg z punktu A do punktu B, ze np kosztuje to 800EUR)
4) On potwierdza, ze pasuja mu takie koszty i jedziemy z tym za np. ustalone 1000EUR, przesyla Ci na to zlecenie transportowe
5) Teraz Ty masz zlecenie transportowe na 1000EUR, wiesz skad dokad przewiezc towar i, ze zaladunek masz np. jutro tj. 24/01 i dostawe na 25/01
6) I teraz musisz znalezc kogos co ci ten towar przewiezie chyba, ze sam wsiadziesz w alfe i zapierdalasz po to ale to nie polecam dla cb takiej opcji i tutaj masz takie solucje:
a) Masz se jakas siatke zaufanych przewoznikow co to Ci zglaszaja auta codziennie i masz liste np 200 autow gdzie jakie jest i se sprawdzasz aha ten ziomek jest w tym kodzie to pisze do niego i ugaduje sie znim, ze mi to przewiezie w danym czasie i w danych piniadzach
b) Masz liste przewoznikow z autami mailowa np. wiec wysylasz, ze masz taki i taki ladun, placisz tyle i tyle i dejcie znac jak ktos chce to dla mn przewiezc
c) Wrzucasz na transa (gielda taka) i czekasz az ktos sie zglosi czyli zazwyczaj po 5 sekundach masz 125 ofert od przewoznikow (jezeli jest to ladunek Wlochy-Niemcy na przyklad czyli ogolnie cywilizacja-cywilizacja w jakies w miare normalnej stawce np. 0.40eur za km na busa)
7) Ugadujecie sie z tym przewoznikiem, robisz mu zlecenie transportowe na przewoz tego towaru, np za kwote 800EUR, ale nadmieniasz, ze masz horom curke i lepiej jakby dla dobrych relacji zrobil cene tak z 700EUR, po czym on mowi, ze ma horom curke tez i, ze 750EUR to bedzie tak w sam raz ty mowisz z bulem serca dobra zamykam oczy i nie pacze jak mnie okradasz
8) Wszystko dogadane to pozniej se tylko nadzorujesz/lukasz na gps/dopytujesz i dopilnowujesz zeby to dojechalo jak nalezy, jak sa jakies problemy na zaladunku/rozladunku itd. to je rozwiazujesz w miare mozliwosci i informujesz swojego klienta co i jak. W razie jak sie zjebie jakies auto czy cos to ogarniasz zastepstwo i przeladunek i takie tam, ale takie grube problemy zdarzaja sie rzadko ogolnie.
No i w sumie tyle, cieszysz sie z zarobionych 250eur dla firmy, a dla siebie 200-400pln w zaleznosci jaka se tam stawke wynegocjujesz z firma swoja.
Niezbyt skomplikowane, trzeba tylko byc skurwielem bez serca, bez ambicji, wyzbyc sie godnosci i moralnosci homo sapiens, do tego duzo mowic niekoniecznie madrze i latwo nawiazywac relacje miedzyludzkie i voila.
Jezeli masz stalego i dobrego klienta, masz wyczute jakie stawki lubi i jakie przechodza to proces od otrzymania zapytania do znalezienia przewoznika to czesto jest 10-15 minut. No i tyle w sumie co tu duzo wincyj mowic.
Jedyny najwiekszy problem i zagadka jak juz masz te wymienione wyzej cechy to jest pozyskanie i utrwalenie relacji z klientami. Czyli kurwa jak w kazdym handlu uslugami niestety. Niczym sie nie roznisz od zaplutego akwizytora z teczuszka co chodzi od domu do domu, niczym. Tylko zamiast zapitalac po chaupach na -17c to sobie siedzisz w cieplym biurze przed kąputerkiem i wysylasz maile, dzwonisz itd.
Pozdro z farszem mordziaty.
czyli Twój zwyczajny dzień wygląda tak, że rano dostajesz listę samochodów od przewoźników i czekasz, aż zgłosi się któryś z klientów i wtedy realizujesz zlecenie. nie korzystasz już w ogóle z giełdy? tzn. pewnie zdarzają Ci się jakieś sytuacje, że jesteś zmuszony(brak samochodu czy jakiś ładunek na powrót), ale generalnie opierasz teraz swoją pracę tylko i wyłącznie na stałych klientach? robisz coś w celu pozyskania nowych klientów, czy działa to na zasadzie, że jak już masz tych kilkunastu swoich klientów to polecają Ciebie znajomym i ci znajomy się z Tobą kontaktują i tak koło się kręci?
a szukanie ładunków na jakimś timocomie/transie i korzystanie z własnych przewoźników? aż taka konkurencja, że ciężko wyhaczyć coś dobrego? no i ryzyko chyba trochę większe w przypadku nieznanego klienta. ale przykładowo - mówisz, że 100 euro zysku to takie minimum dla Ciebie, w przypadku brania tych zleceń z giełdy, zakładając przeciętną stawkę(czyli nie takie zlecenie, która znika w 10 sekund) - jaki byłby z tego zysk?
wyjaśniłeś też wcześniej jak działa przepływ pieniędzy w relacji klient-spedytor, a jak działa to w przypadku spedytor-przewoźnik? przelew od razu po zawarciu umowy przewozu czy po rozładunku? osobiście się tym zajmujesz czy tylko zgłaszasz do jakiejś księgowości i oni realizują przelewy?
i ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz - jak to jest ze spedytorami na zachodzie? stawki są przecież podobne, dla Polaka 2000 euro zarobku = 8 500 zł, co pozwala żyć na naprawdę dobrym poziomie, ale dla takiego Niemca to 2000 euro to za wiele nie jest. jakoś inaczej to musi u nich wyglądać?
chujowe, nie podoba mi sie
Tak, przewoznikow mam raczej stalych i staram sie unikac jakichs krzakow i malo znanych mi firm bo na roznych sie trafia w tej branzy, niestety wielu niekompetentnych.
Klientow szukam caly czas, teraz jak juz zarobki mam stabilne na przyzwoitym poziomie wiadomo mniej bo juz nie mam takiego cisnienia i czlowiek sie rozleniwia, ale ciagle szukam, mailuje, dzwonie bo tak jak mowie mam bardzo duzo wolnego czasu, przeliczajac czas pracy u mnie to max godzina - dwie dziennie wiec chetnie bym ogarnal cos wiecej zeby miec wiecej kasy. Takiego polecania tu raczej nie ma.
Nie wiem i nie chce wiedziec, nie uznaje tego jako prace spedytora tylko przepisywacza i nie chcialbym tez tak pracowac, nigdy tego nie robilem i robic nie bede.Cytuj:
a szukanie ładunków na jakimś timocomie/transie i korzystanie z własnych przewoźników? aż taka konkurencja, że ciężko wyhaczyć coś dobrego? no i ryzyko chyba trochę większe w przypadku nieznanego klienta. ale przykładowo - mówisz, że 100 euro zysku to takie minimum dla Ciebie, w przypadku brania tych zleceń z giełdy, zakładając przeciętną stawkę(czyli nie takie zlecenie, która znika w 10 sekund) - jaki byłby z tego zysk?
Platnosci, dokumenty itd. to zadanie dla ksiegowej/administracji, ja z tym nie dzialam i nie robie niczego. Termin platnosci to zazwyczaj 60 dni od dnia otrzymania dokumentow. Administracja ma dostep do systemu podgladu zlecen wiec jak dostanie dana CMRke i fakture od przewoznika to sprawdza ze zleceniem spedycji i jak wszystko sie zgadza to kasa jest przelewana w ustalonym terminie.Cytuj:
wyjaśniłeś też wcześniej jak działa przepływ pieniędzy w relacji klient-spedytor, a jak działa to w przypadku spedytor-przewoźnik? przelew od razu po zawarciu umowy przewozu czy po rozładunku? osobiście się tym zajmujesz czy tylko zgłaszasz do jakiejś księgowości i oni realizują przelewy?
Nie, wyglada to podobnie tylko jest jedna istotna roznica. Jak sobie jestes Roberto z Mediolanu czy innym Hansem z Dortmundu to masz klientow na wyciagniecie reki, masz ich mnostwo, mozesz do nich jezdzic, rozmawiac z nimi, duzo prosciej nawiazac Ci z nimi kontakt, zreszta sam jezyk - np. moj znajomy mowi native po wlosku i nawiazuje nowe relacje z klientami od tak, od buta bo to dla nich duzy plus, ze wspolpracuja z kims "swoim". Duzo latwiej im ogarniac wieksze kontrakty, dla takiej polskiej spedycji glownym klientem sa raczej firmy transportowe/spedycyjne z europy bo zadna firma produkcyjna np. z Wloch nie podpisze powaznego kontraktu z mala polska spedycja. I np. jest sobie wielka firma Prada, ktora ma kontrakt na przewoz ciuchow na pokazy mody, np na 50 transportow po europie. Jak jestes jakims tam Roberto z Mediolanu ze swoja srednia firma to masz szanse dostac taki kontrakt w dobrej kasie, a pozniej zlecic go Mateuszowi ze polskiej spedycji, a jak jestes Mateusz z Kielc z firmy Januszex Express & Transport Daniel Nowak sp z ograniczona odpowiedzialnoscia spolka komandytowa to szanse uzyskania takiego kontraktu sa rowne 0. Chyba, ze jestes SPEDYTOREM kozakiem, z jezykiem, z wielkimi kontaktami, z duzymi mozliwosciami itd., ale to juz nie moj poziom.Cytuj:
i ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz - jak to jest ze spedytorami na zachodzie? stawki są przecież podobne, dla Polaka 2000 euro zarobku = 8 500 zł, co pozwala żyć na naprawdę dobrym poziomie, ale dla takiego Niemca to 2000 euro to za wiele nie jest. jakoś inaczej to musi u nich wyglądać?
Myślałem, że gdy zaczynałeś w spedycji to właśnie na giełdzie robiłeś jakieś zlecenia, poznałeś tam klientów, którzy przy następnym ładunku zgłosili się bezpośrednio do Ciebie i w ten sposób nawiązywała się współpraca. Podobnie z przewoźnikami.
To w takim razie jak wygląda cały proces pozyskiwania klienta? Dostajesz od kogoś info albo wyszukujesz jakieś firmy w necie, które potrzebują transportu na kierunkach najlepiej Tobie znanych, piszesz maila/dzwonisz, przedstawiasz siebie i firmę, opowiadasz o tym jak działacie, gdzie działacie itd i później czekasz aż któraś z firm się odezwie? Czy może istnieją jakieś płatne bazy danych z firmami, które chcą nawiązać współpracę?
To temat rozlegly jak rzeka i to taka jebista rzeka, zreszta nikt Ci nie zdradzi "jak pozyskac klienta", ja rowniez nie, wiadomo. Jest milion sposobow od przeszukiwania neta i wysylaniu maili w ciemno, po platne bazy robione na zlecenie, az na innych nieco bardziej nielegalnych i podejrzanych metodach konczac. Ale zaczyna sie raczej od przeszukiwania neta i kontaktu z randomowymi firmami.
Moim zdaniem wszystkich klientów których złapałem to wyglądało tak ze robiłem dobry transport pare razy coś żartowałem z nimi, gadałem, na różne tematy, używałem whatsappa i skype i kilku stałych mam :) i kilku takich którzy się odezwa pare razy w miesiącu. Może trzeba mieć trochę gadane bo mój kumpel obok pracuje prawie tyle samo a nie miał nigdy żadnego klienta
No dobra, a jak wyglądają prezenty w takiej branży? Masz kontakt z całą polską i fizycznie nie da się nic dać do ręki za dobrą współpracę.
Prezenty daje sie swoim klientom czyli zazwyczaj ma sie ich 5-6 w calej Europie. Jezeli masz juz bardzo dobre relacje to Cie zaprosza i sie przejedziesz. A jak nie to po prostu wysylasz busem. xD Kurwa zajmujemy sie transportem wiec wyslac paczuszke z prezentem to jakby nie problem niezaleznie od dystansu. xD
A przewoznicy to nam wysylaja prezenty wiec co swieta mamy od ciula wodek, whisky, win, cukierkow, czekolad i innego gowna w ilosci 150 kilogramow / osobe.
Jakby nie patrzeć to przez niego zaraz będę spedytorem. Proszę o przyznanie dla użytkownika Master odznaki spedytora roku.
a potem:
Załącznik 367221
Może i zarobki jak na Polske całkiem fajne no i nie trzeba mieć do tego żadnych studiów, ale stres i zaangażowanie musi tam być takie, że korpo ćpuny przy tym to pikuś. Zgaduje, że 10 lat na fecie i bez życia osobistego, a potem wózeczek albo dyntka
Czujny tak, tzn. musze byc pod telefonem i z raz w miesiacu zdarzy sie, ze trzeba cos zrobic w weekend albo w godzinach wieczornych. I tyle. Tak sumiennie przeliczajac prace na roboczogodziny to nie wyjdzie tego wiecej jak 30-40h miesiecznie. A czujnosc polega na tym, ze trzeba byc po prostu pod tel w razie awarii, ale nawet jak sie zdarzaja to ogarniecie tego nawet po 4 browarach i ze starym najebanym na plecach niosac go z pod zabki da sie ogarnac zazwyczaj w 20 minut.
ps.
Praca w korpo dla podludzi pozdro z farszem
jest ktos testerem oprogramowania ?
Ktoś wie jak wygląda praca przedstawiciela handlowego w branży IT? Obecnie pracuję w ogromnej sieci księgarni, ale pomyślałem ażeby coś zmienić i w poniedziałek jadę na rozmowę na stanowisko "Młodszego Specjalisty ds. sprzedaży". Będę wdzięczny za wszystkie szczegóły, począwszy od wrażeń, skończywszy na zarobkach, a przede wszystkim podpowiedź czy warto :) Dzięki!
@refresh
Byłem na spotkaniu, ogólnie mam teraz mega dylemat, czy rezygnować z pracy w księgarni(stabilność, ale brak możliwości rozwoju), czy zaryzykować i zacząć pracę(o ile zdecydują się na moją osobę), w rozwijającej się firmie z branży IT. W tej pracy miałbym być przedstawicielem handlowym(tak w skrócie), jeździć do partnerów biznesowych firmy, reklamować nowe rozwiązania, prezentacje itp(zapewnione szkolenia z tej branży, dodatkowo nacisk na angielski, służbowy samochód, telefon, laptop). Co o tym wszystkim sądzicie torgowicze? Czy warto postawić na tą kartę?