noo od tego są rękawiczki co nie? xD
wiadomo przecie, że jak raz umyjesz tak samochód to nic ci nie będzie ale jak masz w tym moczyć łapy prze 10h dziennie to zjeba troche
Wersja do druku
w życiu nie zgodził bym się na prac w której muszę zapierdalać 11h bez przerwy w wodzie i detergentach a jako ochroniarz polecam auchan możliwości awansu jak na ochronie nie płaca źle i cały czas jakieś ćwiczenia przeciw pożarowe robią itp.
W ochronie to min. po 16h stoisz więc myjnia jest na pewno lepszą opcją.
Na stróżówkach itd 24 i 12 wolnego
Ja pracuje na myjni w Norwegii myje auta i szykuje pod detailing do hangaru obok i powiem szczerze ze w żadnej pracy mi tak szybko czas nie leciał , o 8 zaczynam 12:30 przerwa i tak do 17 i robota rewelacja tym bardziej jak ktos lubi auta ,firma w której pracuje ma podpisana umowę z "bilia" wiec przyjeżdża na prawdę duzo tegorocznych BMW z przebiegiem 15-20 km :P
Ps. Najzwyklejsze mycie auta piana i splukanie kosztuje 2000 koron norweskich (tysiąc zł)
1000 zł za umycie auta które trwa może 10 min? przecież to kretynizm
A propo podpierania szafek, ochroniarze mają tak samo jak pracownicy marketów tesco. 2 tyg. temu zatrudniłem się jako sprzedawca fajerwerków, popracowałem 2 dni i to rzuciłem bo bardziej absurdalnej pracy nie wykonywałem w życiu.
1 dzień:
3 tyg przed nowym rokiem, wiadomo, ktoś kupi co najwyżej petardy za 5 zł. stałem 4h pierwszego dnia i faktycznie jeden typ kupił petardy za 5zł, vegeta prorok. Po 2h mój krzyż zaczął się domagać zmiany pozycji więc usiadłem sobie na ziemi, bo stoi sie w takiej klitce 3m długości i 0.5m szerokości oddzielonej łańcuszkami z plastiku od reszty sklepu bo tylko sprzedawca może podawać fajerwerki.I tak tam łazisz cały czas, tam i z powrotem, nie mając do kogo ryja otworzyć 95% czasu. Pomyślałem ok, wezmę sobie krzesło, na pewno nikt nie będzie robił o coś takiego problemów.
Prawda? hahah, kurwa, nie.
Dzień 2:
Wiedzieliście że (przynajmniej moje miejscowe) tesco ma tak zajebistą logistykę że pracownicy trzymają ubrania w pokoju socjalnym gdzie każdy debil może wejść? Jak się okazuje, pracownicy dostają klucze od szafek, rotacja jest taka żek lucze znikają a szafki stoją puste, bez kluczy. Zajebisty początek, to też wyszło na jaw 1szego dnia.
I tak przyszedłem sobie do roboty z własnym krzesłem i powiesiłem sobie na nim kurtkę i siedzę, czekając na zbawienie, znaczy na klienta. Po jakichś 40 minutach przyszła orka, tzn. Pani kierownik hali z którą nawiązałem najlepszy dialog w życiu,dawno nie prowadziłem takiej rozmowy:
- Dzień dobry, musi pan wziąć kurteczkę z tąd.
- Dlaczego?
- Bo nie może jej pan tu trzymać.
- Nie będę jej trzymał w pokoju socjalnym, do którego może wejść każdy debil.
*cisza*
- No ok, ale krzesełko musi zniknąć.
- Dlaczego?
- Bo takie są standardy obsługi klienta.
- Ja nikogo nie obsłużyłem jeszcze, widzi tu pani jakiegoś klienta? Bo ja nie.
- Nie może pan tu siedzieć.
- Dlaczego nie mogę siedzieć w oczekiwaniu na klienta? Jak klient przyjdzie to wstanę, proste.
- Krzesło ma zniknąć.
- Dlaczego niby sprzedawca stojący cały czas jest lepszy od siedzącego który na klienta czeka?
- Bo takie są standardy.
- No dobra, a jakiejś konkrety?
- Ja nie będę z panem dyskutować.
- Nie proszę o dyskusję, proszę o powód zastosowania tego przepisu.
- Dopóki ja tu jestem kierownikiem sklepu to będzie jak ja mówię <-- XDDDDD
W tym momencie groziła mi ochroną, a wiecie jak wygląda ochrona w tesco: Stare pierdy po 60 lat, co by psa nie obroniły a co to dopiero złapały złodzieja. Ale ok, poszedłem na magazyn z którego się przechodziło na te biura i ów pokój socjalny, słuchawki też musiałem zostawić, a powiedziała mi że mam je zostawić tonem jakby chciała mnie zajebać tym zdaniem XD. Nie pytałem już czy mogę sobie poczytać te przepisy gdzieś bo wiedziałem że nic mi nie odpowie konkretnego ale dodałem tylko że naprawdę jest zajebistym kierownikiem skoro przedkłada ciut komfortu pracownika nad sztywne reguły, pogratulowałem i poszedłem.
I morał z tej historii jest taki: Jeśli jesteście sprzedawcą to według "standardów" macie działać jak robot: nie srać, nie spać, nie jeść, tylko pracować. I nie możecie mieć książki, czy czegokolwiek by zabić czas, nawet jeśli stoicie i przez 3h jedyne co obsłużyliście to atomy O2. Nikogo nie obchodzi że bolą was plecy, nie możecie usiąść czy się nawet oprzeć, bo takie są "standardy". Oczywiście tłusty knur zaraz poskarżył się mojemu koordynatorowi który powiedział mi dość smutną informację: ponoć w każdym sklepie tak jest, co dla mnie jest zachętą by nie szukać pracy w marketach. Oczywiście mógł się mylić, biorąc pod uwagę że próbował mi wcisnąć atrakcyjną ofertę bym sobotę gdzie miałem stać 6h wystał rano swoje a potem jechał do obcego mi miasta 20 km dalej wystać następne 6h a niedzielę mieć wolną ;d.
Ironia losu jest taka: Koleżanka którą tam poznałem mówiła mi że nikogo nei umieli znaleźć do tej roboty. Ciekawe dlaczego.
Do końca grudnia cholera wie jakie miałbym plecy a zarobiłbym bajeczną sumę 564 zł netto za 94h pracy, 6zł za h tego stania. btw. Wiedzieliście że sztuczne ognie, and I SHIT YOU NOT, są od 18 lat? XDDDD
@up
To jest najgorsze, kuwa mać. Dorabiałem rok temu czasami sprzedając znicze na cmentarzu. Beka straszna, bo akurat stoiska były takiego głupiego alkoholika i jego syna (gość starszy odemnie o 2 lata, placek jak jasny ch*j). Suma sumarum, np. we wszystkich świetych za stanie od 5:30 do 22 dawał 100 zł, pomijam, że miałem moralność strasznie w dupie i wynosiłem 4x tyle - zreszta kto by stał tyle godzin za smieszna banke, ale nie do tego zmierzam - stojąc w jakiś tam dzień, przyniosłem sobie krzesło i usiadłem, po czym przychodzi do mnie ten wafel i mówi, żebym wstał, bo jak się siedzi to klienci nie przychodza. Chciałem mu uswiadomic, ze kazdy czlowiek, ktory przychodzi na cmentarz po znicze, ma w dupie czy stoisz, czy siedzisz, tylko szuka pierwszego lepszego wolnego stoiska, zeby miec z głowy, ale owy rekin biznesu twardo leciał w swoje, twierdzac, ze jak sie stoi caly czas to sprzedaz wzrasta o 100% :ddd. Na szczescie to było dawno ;-;
Swego czasu pracowałem dla pewnej agencji która zatrudniała pracowników, tu merchów aka wykładaczy na półki dla selgrosu. Długo tam nie porobiłem, bo podobnie jak tu, pytałem i kwestionowałem o różne rzeczy a taki pracownik nikomu nie jest potrzebny ;d. Przed regałami był taki jakby schodek, po to by można na nim stanąć i gmerać wyżej w półce jak ktoś jest za niski. Kiedy to się działo akurat pracowałem na alkoholach i czekałem na paletę więc sobie na owym schodku usiadłem. Przyszła Signora Leiter (kierownik po niemiecku jak ktoś nie wie) i mówi że mam wstać bo to źle wygląda i ona by nie robiła zakupów w sklepie gdzie pracownicy siedzą. ja pierdole XD. Pytam się jej czy według niej dla klienta liczy się to co robi pracownik czy jakość towaru i ceny. I znów ta magiczna odpowiedź: Ja nie będę z panem dyskutować. XDDDD
Ta pani była pierdolnięta z innego jeszcze powodu. Jak macie doklejki, czyli jakiś towar gratis do jakiegoś ciulstwa co nie schodzi, to musicie to dokleić z tyłu. Dlaczego nie możecie zasłonić loga? Argument roku: Bo wtedy klient może tego nie kupić. Tak kurwa, jeśli kupujesz coś przez lata i podoba ci się to, według logiki selgrosa, jak nie widzisz loga to już tego nie kupisz.
Strasznie mnie wkurwia takie traktowanie tych klientów jak skończonych debili.
Z tym doklejaniem z tyłu nie wiem o co Ci chodzi. Takie są standardy, i chuj, za to płacą, a nie za dobre porady. Poza tym weź pod uwagę, że kupują osoby starsze, które mogą mieć problemy ze wyrokiem, etc.
Że co, skazany nie zauważy produktu który kupuje już 5 lat bo teraz ma zasłonięte logo? lol.
Weź pod uwagę że jest coś takiego jak cenówka, więc twój argument jest trochę chujowy.
Vegeta, no offence, ale przychodzisz z ulicy, huja sie znasz na sprzedazy i chcesz pouczac ludzi z branzy. Jak traktujesz przelozonego jak idiote to nie dziw sie, ze jestes tak traktowany.
Vegeta, idziesz do pracy za 6zł i zgrywasz Pana życia i świata, to nie tak działa, nie chcesz sprzedawać fajerwerków na stojąco to zajmij się czymś innym, naucz się czegoś i wtedy to Ty możesz dyktować warunki, w obecnej sytuacji musisz niestety zapierdalać na stojąco albo być bezrobotnym.
niektorzy to chyba znowu przesadzaja w druga strone, mam pracowac za najnizsza krajowa i przy tym jeszcze sie szefowi pucowac? jestem tylko czlowikiem a nie jakims jebanym murzynem niewolnikiem
chyba sobie zartujecie
Styczność z pracodawcą to ty możesz mieć w prywatnej firmie a w jakiejś sieci marketów czy dużym przedsiębiorstwie produkcyjnym to go zobaczysz raz na ruski rok. Co do kierowników w takich marketach to się wybiera największych skurwysynów żeby trzymali rygor i takie jest właśnie jego zadanie.
podbita. jak robilem na zaladunku to jeden ze zmainowych to byl zupelny kretyn, zupełnie nie wiedzial co jest do czego, kto za co odpowiada, co sie tu w ogole dzieje i na wszystko reagował darciem mordy, byle tylko zatuszowac swoja niekompetencje. raz sie go poszedłem zapytac gdzie jest koles od aut, aon do mnie z pyskiem "kurwa znowu cos zjebaliscie" ja sie na niego popatrzylem jak na debila, a on "a tak, sory, pewnie lazi gdzies na magazynie". taka pompa byla z tego goscia, ze szok :DDD
a co do pracy za 6zł, to cóz trzeba sie pomeczyc, ale najlepiej caly hajs jaki zarobicie, tak jak powiedzial havaran inwestowac w siebie, zebyscie nigdy juz nie musieli w czyms takim robic. przynajmniej ja mam tak zamiar robic(jak robote znajde wreszcie ://)
Trochę spina widze..
Moje doświadczenia które miałem to cały sezon na budce(?) z szaszylkiem piwkiem cola , ew. rybka z grilla .
pracę znalazlem przez zupelny przypadek , szlismy z kolega ktory znal szefa , podeszlismy tak o pogadac i okazalo sie ze szuka pracownikow , a ja pracy ^^
praca na grillu no to zależy , ja osobiśćie zawsze grilla ogarniałem na działkach itd więc miałem doświadczenie z węglem żarciem itd. po jakiś 2 tygodniach ogarniałem juz bardzo spoko , szefów było właściwie 2 bo ojciec i syn , no ogolnie rodzinny tam interes jest i na farcie sie wkrecilem . cała ekipa , szefostwo super.. z synempo miesiacu znajomosci to na whisky zostawalismy czasami :D
ogolnie sie przypierdalal czasami jak cos nie szlo (zle mięso , za wolno itd.. wiadomo , kasa mu uciekała to sie wkurwiał .
ogolnie dyszka na godzine(woda+wybieralem sobie obiad , robilem rybke co tam chcialem czasami jak szef mial dobry humor to piwko dawał po robocie :P)
+ napiwki..
na poczatku byly slabe , generalnie w gastronomi jak jestes mily i dobrze robisz zarcie to zawsze ci sypna , jak był duży ruch to po 11h robilismy .
zmianowo wyglądalo tak ze na 11 przychodzil jeden ,
siedzial sam do 14/15 potem na okres obiadu przychodzil kumpel i stalismy we 2 i jak był mniejszy ruch kolo 18 to sie zwijałem a kumpel do zamkniecia (kolo22) albo na odwrot ,
jak mowilem szef spoko mowil ze mamy sobie ogarnac jak tam pracujemy i mu tam latalo jak sobie to zorganizujemy na weekendy generalnie razem od 11 do 22
negatywne aspekty to oczywiście temperatura czasami 10 metrowych kijów szaszłyka sie kreci , 15 osob w kolejce full węgla +2 ryby obok ,
trzeba wszystko ogarniac plus polewanie browarow , podawanie coli , nabijanie na kase itd. no i jako ,
ze bylismy we 2 to wolnego prawie w ogole, pozniej na sierpien 3 osobe sobie ogarnelismy i we 3 robilismy zeby wiecej wolnego miec..
generalnie z kumplem ogarnialismy tego grilla dosyc szybko itd,wydawalo sie proste.niestety nie dla kazdego , przyszedl inny kolega niby robil pare lat w roznych knajpach na kelnerce itd,
ale na grillu sobie zupelnie nie radzil i szef juz był na niego cięty więc uważam , że jak robisz swoją robote dobrze , nie ma do ciebie zastrzeżeń i ci zalezy to jest spoko.
jak nie idzie i nie zalezy to szef to widzi i sie przypierdala , jesli nie skutkuje zazwyczaj wypad.
pozatym nabrałem sporo doświadczenia , troche filetowania ryb , przyprawiania dobrze miesa , nabijania szaszlyka(to nie jest takie proste jak sie wydaje ;d), szybka i sprawa obsluga kasy..no i niemieckiego nauczylem sie wiecej niz przez 9 lat w szkole...
umowa oczywiscie jak to na sezon smieciowa
Taki kierownik w markecie najczęściej sam nie wie dlaczego miałbyś stać, po prostu ktoś nad nim powiedział mu, że tak ma być, bo statystycznie wtedy ludzie częściej ludzie będą podchodzić do stoiska (a to jest prawda, chodź wydaje się głupie), a takiego kierownika zapewne nie obchodzi co i dlaczego, tylko pilnuje, że ma być tak jak powinno być.
Może nie do końca odpowiedni temat ale co tam...
Może ktoś polecić jakąś dobrą agencję pracy, która ogarnie robotę za granicą na wakacje?
Koko Dzambo wspominał kiedyś o jakiejś agencji, pisałem do niego PW ale nie odpowiada. Chyba mam za mało fejmu ;/
Co byś więc proponował?
Ja wyjechałem z agencji i na początku przez pierwsze 1.5 miecha dostawałem różne roboty - rozbiórka basenu (bardzo ciezka robota), zbieranie zamówień na magazynie (lekka), praca na produkcji- groszku, fasoli i musów (lekka i smaczna), pieczarek (lekka), mrożonym mięsie i chłodni (ciężka), rozładunek kontenerów z ubraniami (nawet ok), produkcja czekolady (lekka i smaczna), myjka w/w groszku (2h mycia maszyn, 6h siedzenia i czekania na koniec zmiany). Pracowałem od 8-12h dziennie w zależności od roboty. Z reguły na pierwszą zmianę, czasem na drugą a na nocke może z 2x mnie wysłali. Od 18-24 125%. od 24-4 150%. od 4-6 125%.
Przez ostatnie 2 miechy dostałem stałą robotę na produkcji świeczek (Bolsius, dość znana marka w Polsce, można spotkać w Rossmannie, Realu itd.) gdzie chodziłem po hali na której było 25~ maszyn (robiły kubeczki plastikowe do których wsadzało się świeczki) i patrzyłem czy dobrze wszystko idzie. 8h, ale był jeden minus, była to czterobrygadówka. Na mojej hali byłem tylko ja + mój operator na całe 25 maszyn. Miałem mała rekompensatę za tę czterobrygadówkę i dostawałem 125% bez względu na zmianę (inny pracownicy Bolsiusa ciaglę mieli normalną stawkę bo robili na 3 zmiany pon-pt). Ogólnie to ta ostatnia robota bardzo fajna bo nic nie robiłem tylko po hali chodziłem, na papieroska co godzinkę, gadałem z operatorem a pod koniec mojego pobytu w niemczech to grałem z nim w warcaby i karty które on przynosił do roboty XD.
A takto to sprzątałem hale jak mi się nudziło, albo maszyny też czyściłem ale to z własnej woli, żeby szybciej mi te 8h zleciało bo naprawdę, nic nie było do roboty.
Jak widać praca w agencji nie jest taka zła o ile traficie na fajną agencję i nie będziecie pakować się w zbiory czy inne roboty w szklarniach.
Ale zarobki miałeś typowo minimalnokrajowe czy jak?
Możesz podesłać link do tej agencji?
Jak wygląda proces załatwiania roboty od napisania maila do wylądowania za garnicą?
Jak z językiem
dostalem dzis robote chyba w orange jako ankieter(smigam z tabletem po ulicach)
ktos robil to lub cos podobnego?
taa , znam takiego jednego :D
http://www.youtube.com/watch?v=40nB6QuvqpE
#stary daj sobie spokoj , znajomy robil cos podobnego i makabra jest. slabo z kasa a praca lekka nie jest a po drugie styczen jest.. jesli nie lubisz kontaktu z ludzmi , trucia dupy , namawiania to na prawde odpusc
Przecież ten Halunek zakłada codziennie 100 tematów dotyczących jego bezrobocia. Chłopie jedź za granicę pracować czy coś jak twoja warstwa intelektualna.. Bo przecież tu w Polsce nie ma pracy!!! Ale wykształcić to się nie chciało.
nie no ostatnio ziomek ze mna ankiete wlasnie niemal identyczna robil i to zajmuje ~minute
tylko nie wiem ile osob/h da sie tak ogarnac xD
panom up dziekuje za info z pierwszej reki i za cenne rady xDDDD
Siema.
Dodam coś od siebie do tematu. Aktualnie rozwożę pizze za oszałamiającą kwotę 6zł/h, z napiwkami wyjdę ~7-8zł/h, zależy od dnia. Sama robota nie jest dla mnie w zasadzie żadną robotą bo wcześniej w sumie zawsze pracowałem fizycznie a tutaj tylko podchodzę do tablicy z zamówieniami, biorę to co jest mniej więcej w jednym kierunku,(na początku największym problemem było to że nie znałem ulic, ale teraz po 1,5 miecha jest już spoko) biorę pizze czy jakieś inne żarcie z pieca, pakuje i jadę. Jakbym zarabiał z 10zł/h i miał umowę to na pewno zostałbym tam na dłużej :)
Przed pizzeria pracowałem trochę w belgii w fabryce mrożonek. Pracowałem z jeszcze jednym kolesiem i naszym zadaniem było wysypywanie poprzez naciśniecie przycisku warzyw z palet. Mieliśmy na dwóch 6 stanowisk do obsłużenia. Praca w zależności od dnia była albo pracą marzeń(jak szedł np. groszek, fasolka itp. czyli całe warzywa, nie krojone) albo bardzo ciężką pracą(cebulka krojona w kostkę, różne warzywa krojone co przy temperaturze ~-15 stopni zamarzało na kamień i musieliśmy napier***ać takim metalowym szpikulcem o wadze ~10kg po tych warzywach bo nie chciały się z palety wysypywać) Ogólnie nawet pomimo tych dni co trzeba było przez 8h napier***ać non stop to za taką kasę(10euro/h) mógłbym całe życie robić, ale niestety musiałem wrócić do polski.
Przed wyjazdem do belgii przez ~4 miechy robiłem u kumpla który postawił sobie dom(sama drewniana konstrukcja i dach). 10zł/h + w c*uuuuuuuuj alko wypite w miedzy czasie. Robota spoko, raczej nie mecząca, trochę większy zajeb był przy fundamentach ale później przyjechali jacyś górale którzy postawili konstrukcje a później my już na spokojnie robili resztę czyli montaż okien, wylewki, płyty kartonowe-gipsowe na ściany i sufity. Ogólnie wspominam pozytywnie.
Jeszcze wcześniej robiłem przy ocieplaniu i tynkowaniu domów. Na początku jako pomocnik(8zł/h, robienie kleju, podawanie styropaniu itp.) a później już zwyczajnie kleiłem styropian i robiłem to co było potrzebne(10zł/h) Robota też nawet spoko ale szef był pojebany i kiedyś się na niego wkurwi*em jak kolejny raz chciał żebym jechał na jakiś montaż okien, drzwi albo inne tym podobne rzeczy za chu*ową kasę i po kłótni mnie wyjeb*ł :)
A moją pierwszą robotą po szkole była praca jako pomocnik przy kostce brukowej. 10zł/h ale w c*uuuuuuuuj się narobiłem i pewnego dnia jak klęczałem przy kostce to już nie wstałem(jakieś zapalenie mięśnia w plecach i przez ponad miesiąc nie mogłem się wyprostować) i stwierdziłem że poszukam czegoś innego. :)
Tyle ode mnie :) Pozdro.
Nie wiecie panowie czy ciężko znaleźć prace za granicą jako spawacz? Oczywiście doświadczenie i wszystkie wymagane papiery posiadam a opcję taką rozważam od dłuższego czasu. Wiadomo ze nie pojade w ciemno więc jedynie agencja pracy ale jak to tam wygląda? Są tam tego typu oferty?
Z tego co widziałem to w Belgii i Holandii też potrzebują spawaczy
Chyba wszędzie potrzebują dobrych spawaczy z papierami i doświadczeniem a najlepsza kasa to chyba kierunek północ.
szukam se pracy od marca, bo nie zdam c'nie?Cytuj:
Wymagania:
AKTUALNA KSIĄŻECZKA SANEPIDU – WARUNEK KONIECZNY
Odpowiedzialność i zaangażowanie
Doświadczenie w pracy na podobnym stanowisku/branży
Dyspozycyjność oraz chęć do pracy z pozytywnym nastawieniem
Sumienność, miła aparycja
Nastawienie na klienta
Oferujemy:
Umowę zlecenie podpisywaną z InterKadra
Bezpłatne szkolenie kasjerskie do 12 godzin
Elastyczny grafik pracy po 4, 6, 8 lub 10 godz.
Bardzo atrakcyjną stawkę godzinową
Regularne i terminowe wypłaty
wiecie co znaczy "bardzo atrakcyjna stawka godzinowa"
siedem kurwa pięćdziesiąt za godzinę
xDD
#
jebnij wiadro to skumasz
czego tu nie kumać?
nie zdam i od marca nie mam co robić /chyba, że nagle bóg zechce mnie przekonać, że istnieje i pozwoli mi zdać/ więc muszę zapierdalać do roboty.
chodzi mi o szkołę ofc
nie kumam 1 wersu twojej wypowiedzi
i ta slynna umowa zlecenie :D
No kurwa bez papieru, na sklepie to nie możesz wymagać więcej, bo on nawet kogoś za 7 znajdzie.