Nieprawda. Jeżeli będziemy oceniać według obiektywnych kryteriów, wtedy ocena będzie obiektywna. Obiektywne (mniej lub bardziej) są np. oceny na egzaminach z matematyki. Zawsze subiektywne są natomiast opinie.
Wersja do druku
Słowo "ocena" ma kilka znaczeń.
Ja pisałem o ocenie, jako "opinii o czymś lub o kimś dokonanej w wyniku analizy". A ty o "umownym sposobie zakwalifikowania pracy i postępów ucznia lub studenta".
http://sjp.pwn.pl/szukaj/ocena.html
Więc w tym kontekście oceny są zawsze subiektywne.
Wyrywasz zdania z kontekstu. Wytlumacze jeszcze raz - czytam nie dla wrazen fabularnych czy merytorycznych. Na pewno nie bo jak juz mowilem ta ksiazeczka jest prosta niczym zdania skladane przez 9 latka. Jak to moj szwagier perfekcyjnie okreslil - zostala napisana dla "tej prostej czesci swiata". Coz tutaj dodac wiecej? Jest po prostu napisana dla kobiet, wiekszosc z nich nie przyswaja nic bardziej rozbudowanego niz to co przedstawia ta... powiesc. Czuje, ze strasznie bluznie nazywajac to powiescia czy ksiazka. Naprawde.
Nie wiem jak to sie wydarzylo, ze o dying light nie slyszales. Ja swoj ostatni upgrade pc robilem w roku 2008 i praktycznie w nic od tego czasu nie gram, a jednak nie udalo mi sie uniknac medialnego szumu w okol tej gry. Jednak nie wypowiadam sie na jej temat mimo, ze widzialem wiele "play through" czy trailerow. Po prostu nie lubie mowic o czyms czego sam nie sprawdzilem. Wiele razy bylo tak, ze wszyscy potepiali jakis film, a mnie on sie podobal. Od dziecka tak mam dlatego zanim zaczne o czyms mowic to staram sie z tym zapoznac. Dyskusja zazwyczaj polega na wyrazaniu subiektywnej opinii. Ciezko miec taka opinie nie zapoznajac sie z danym dzielem.Cytuj:
To nie jest to samo, bo o żadnym dying light nigdy nie słyszałem. A o tym filmie/książce mimowolnie stosunkowo sporo. Gdybym o tym gdzieś tam kiedyś raz usłyszał, tobym się nie wypowiadał i miał to w dupie, ale fakt, że panuje taka histeria, powoduje, że wszędzie ciągle o tym słyszę, a niedługo strach będzie otworzyć lodówkę, bo mi jakiś grej gej wyskoczy.
Raz jeszcze powiem, ze moze Ty jestes takim czlowiekiem - ja jestem zupelnie innym. Tobie wystarczy opinia czy recenzja kogos innego - okej. W ogole mi to nie przeszkadza. Powiem wiecej - miales swieta racje. W zasadzie tez moglem poprzestac na opisach i recenzjach bo po przeczytaniu ksiazki stwierdzam, ze nie dowiedzialem sie niczego wiecej. Moja opinia na jej temat niewiele sie poszerzyla. Jesli juz to jedynie w te gorsza strone.Cytuj:
Chcąc jedynie znaleźć potwierdzenie, czy autorka rzeczywiście jest 50-letnim babskiem o aparycji Magdy Gessler albo chociaż Renaty Beger, które opisuje swoje niespełnione fantazje o - za przeproszeniem - ruchańsku z bogatym amantem, tak jak to podejrzewałem, wszedłem właśnie na wikipedię i nie tylko się okazało, że oczywiście jest, ale znalazłem jeszcze to: "James initially wrote fanfiction under the pen name "Snowqueen's Icedragon", with her most notable work being a Twilight fanfiction that eventually developed into Fifty Shades of Grey,[13][14] which was subsequently adapted into a film.[15]". Nie dalej jak 2-3 posty temu wspominałem o Zmierzchu w podobnym kontekście. Pszypadeg? xD
A co do samej książki, to można powiedzieć, że ty właśnie zaspokoiłeś moją ciekawość i wystarczająco utwierdziłeś w przekonaniu, że mam pełną słuszność.
Pewnie, ze tak sie da, to calkiem dobre podejscie w tym przypadku zreszta. Tylko, ze ja tak nie potrafie i nie lubie. Mi sprawilo przyjemnosc zapoznanie sie z ta lektura. Teraz naprawde czuje, ze moge na jej temat dyskutowac... chociaz nie ma tutaj o czym dyskutowac.Cytuj:
O, widzisz i właśnie się dowiedziałem kolejnych szczegółów bez czytania, choć wcale o to nie prosiłem. Właśnie w taki sposób to działa. Nawiasem mówiąc, w czasach licealnych nie przeczytałem ani jednej lektury. Ba, w większości przypadków nie tykałem nawet streszczenia. A mimo to znałem ich treść lepiej niż nie jeden, który czytał. I dziwnym trafem, zawsze dobrze pisałem wypracowania z tych lektur, a potem maturę xD. To tak a propos waszego toku rozumowania, że bez przeczytania danej książki, od deski do deski, nie mam prawa czegokolwiek o niej wiedzieć. Może trzeba przeczytać, żeby komentować styl, czy obejrzeć, żeby wypowiadać się o montażu, zdjęciach itp. Ale nie trzeba, by poznać treść, fabułę.
Koniec koncow ma jakas mizerna wartosc. Mimo wszystko - ktos moglby sie co-nieco z tego nauczyc... i mam tutaj raczej na mysli facetow anizeli kobiety. Dotychczas myslalem, ze sceny, podejscie do seksu itd. przedstawiane w tej ksiazeczce sa czyms naturalnym. Czyms co robi kazdy. Jednak po wielu rozmowach jakie odbylem na jej temat to jednak ciagle jest cos dziwnego. Coz tu wiele gadac? Popatrzmy na fakty, wykladajac kawe na lawe jak to zrobil kurwin. Kobiety lubia byc traktowane jak ostatnie kurwy w lozku. Lubia byc sponiewierane, szarpane za wlosy, lubia klapsy i dominacje. Lubia kiedy facet sie nimi bawi, kiedy kontroluje ich doznania i emocje, uwielbiaja ta uleglosc wobec mezczyzny, lubia kiedy ten kontroluje ich rozkosz. Dla mnie od dawien dawna sa to rzeczy totalnie oczywiste i naturalne, nie widze w tym nic dziwnego. Niestety jak sie okazuje wielu (wiekszosc?) nie ma o tym pojecia... albo udaje, ze nie ma pojecia bo boi sie rozmawiac na takie tematy. W tej ksiazce autorka wszystkie te emocje wyklada na lawe bez zbednego pierdolenia (i chwala jej za to poniekad, to jedyny plus tej ksiazki... problem w tym, ze takich opowiadan jest masa... a akurat cos tak slabego fabularnie i stylistycznie wydostalo sie na swiatlo dzienne...), tym samym niektorzy byc moze beda w stanie wyciagnac jakies pozytywne wnioski z tej marnej opowiastki. O tyle ksiazka moze byc pozytywna dla facetow.Cytuj:
Dla mnie ta książczyna nie przejawia żadnej wartości, jest lekturą dla intelektualnych impotentów, żeby im robić wodę z mózgu.
Czy to nie wyczerpuje tematu?
Dla kobiet? Nie wiem. Nie mam pojecia. Z mojej perspektywy ta ksiazka to cos w rodzaju opisywania Ferrari F50 przez 658 stron. Cos co mnie jara, co mi sie podoba, cos co ubostwiam, cos wspanialego i zarazem nieosiagalnego dla mnie opisywane w dlugim tekscie. Tyle, ze nie potrafie zrozumiec jak mialoby to wywolac u mnie tak wiele pozytywnych uczuc i emocji.
Ta ksiazka jest fatalna fabularnie. Tam nic sie nie dzieje. Mozna przeskoczyc ze strony 200 na 300 i nie zauwazysz roznicy. KrystianeK mowil, ze ksiazka jest tak chwytliwa bo wyzwla wiele pozytywnych emocji u kobiet. Rozumiem. Niestety jest to wrecz ublizajace, ze cos tak banalnego wywoluje u nich tak wiele emocji. Potrafilbym to zrozumiec gdyby fabula, zabiegi stylistyczne staly na naprawde wysokim poziomie. Tak nie jest. Cala powiesc jest czyms w rodzaju sex-opowiadania pisanego na kolanie w 2 rzedzie i 6 lawce przez jakas napalona 17 latke na luznej leksci wychowania do zycia w rodzinie - naprawde niczym wiecej. Koniec koncow uwazam, ze kobiety powinny czuc sie ponizone. Ponizone czyms, ze cos tak slabego i banalnego tak mocno w nie trafia i staje sie - o zgrozo - bestsellerem.
Rozwialem mysle juz Twoje watpliwosci. Ja naprawde nie czytalem tego pod przykrywka 'hehe powiem, ze tak dla sprawdzenia a tak naprawde bede wyrywal loszki na teksty z greja XDDDD'.Cytuj:
A jeśli pod "ziomek" miałeś na myśli Mastera, to pisałem już - po prostu dziwię się, że to czyta, bo akurat z tego tematu był jedną z ostatnich osób, po których się tego spodziewałem. Ty z tymi swoimi gadkami o domykaniu pewnie byłbyś jedną z pierwszych xD
Nie potrzebuje tego. Powiedzialem juz dlaczego przeczytalem ksiazke (nie do konca tak naprawde) i mysle, ze rozumiesz o co mi chodzi. Jezeli nie - przykro mi i dalszej dyskusji nie podejmuje.
@e
Jeszcze pierdolne recenzje tej opowiastki zeby wylac swoja zolc, przynajmniej z tej czesci ktora udalo mi sie doczytac... niestety calosci nie podolalem. W koncu po cos to przeczytalem. Teraz moge sobie pouzywac.
@e2
Ksiazki udalo mi sie przeczytac okolo 400 stron (300 jednym tchem, kolejne 100 juz dosc szybko) do tego pobiezne fragmenty sposrod pozostalych ok. 250 stron pdfa w tym kluczowe momenty powiesci, glowne "rozterki" bohaterow i koncowe rozstanie pary. W pewnym momencie stwierdzilem, ze w tej ksiazce nic nowego sie juz nie wydarzy i nie warto po prostu meczyc sie kazda jedna strona tego "dziela". Wlasciwie to stwierdzenie przyszlo w okolicach strony 50, ale dalem szanse Pani E.L. James (prawie jak J.K. Rowling lub J.R.R. Tolkien... szkoda, ze warsztat Pani Bond nie umywa sie do szkolnych opowiadan wspomnianej dwojki) jeszcze niemal 10 razy dluzej i przebijalem sie dzielnie przez kolejne strony powiesci.
Glowni bohaterowie ksiazki to dwie totalnie wyidealizowane postacie XXI wieku. Panna Anastasia Steele (wcale nie taka zelazna!) i Pan Christian Grey. Nie wiem - moze to moje subiektywne i scpetyczne nastawienie sprawilo, ze nawet nazwiska bohaterow wydaja mi sie niezwykle sugestywne i banalne. Moze tak po prostu mialo byc.
Panna Steele to rzecz jasna przecietna szara myszka, brunetka o jasnej cerze i wielkich oczach. Odrobine niesmiala i niepewna, bardzo niezdarna... wrecz wymagajaca opieki dziewczyna. Calkiem urodziwa jednak nie zadna Bogini. Jest po prostu sliczna i oczywiscie sama tego nie dostrzega. Dziewica, ktora w zyciu nigdy nawet nie calowala sie z zadnym facetem. Jest dokladnie taka jaka porzada znakomita wiekszosc facetow w dzisiejszych czasach. Kto nigdy nie marzyl zeby zaopiekowac sie (ekhm... na wszelakie sposoby) taka dziewczynka niech pierwszy rzuci kamien. Moze nawet celowac we mnie - i tak sie nie boje.
Pan Szary to mezczyzna idealny. Grey to miliarder. No dobra - wlasciwie w tym miejscu moglbym zakonczyc opisywanie kobiecego idealu XXI wieku... ale dodam cos wiecej. Christian jest przystojnakiem. Swietnie zbudowany, pieknie pachnacy, wysoki, stanowczy, pewny siebie, ale przy tym bardzo uprzejmy i kulturalny dzentelmen. W dodatku nie stary, a mlody jak na miliardera - zaledwie 27 lat. Czego chciec wiecej? Drogie Panie moze macie cos do dodania?
Watek fabularny. Tak to stanowczo cos wartego wspomnienia, cos co moim zdaniem mocno wyroznia to opowiadanie na tle pozostalych opowiastek o tematyce bdsm, ktore mozna znalezc w internecie. Nie ze wzgledu na jego nieprzewidywalnosc, innowacyjnosc czy atrakcyjnosc bynajmniej. Wrecz przeciwnie. Fabula jest prosta, tandetna, oklepana, banalna.
Mowiac w nie tak duzym skrocie - Anka spotyka Krystka oczywiscie jest to milosc od pierwszego wejrzenia. Podczas pierwszego ich spotkania Anka potyka sie o wlasne nogi, co chwile popelnia jakies proste gafy i ogolnie zachowuje sie jak uposledzona umyslowo 16 letnia blondynka. Krystek oczywiscie od poczatku sie z niej nasmiewa i przejmuje inicjatywe w rozmowie - jak przystalo na pewnego siebie mlodego biznesmena. Anka jest nim oczarowana juz po pierwszym spotkaniu. Coz... postac Greja jest tak wyidealizowana, ze ja jako 24 letni mezczyzna nie bedacy gejem sam jestem tak oczarowany, ze chetnie wskoczylbym mu do lozka... wiec przecietna czytelniczka tej opowiastki czyli niespelniona seksualnie 18-30 latka musi byc zupelnie mokra na samo wspomnienie imienia "Christian" nawet nie wspominajac o tym co szanowny Pan wyczynia z Anka w dalszej czesci powiesci. Ktoz nigdy nie wyobrazal sobie nigdy takiego spotkania z kobieta swojego zycia? Zarowno mezczyzni jak i kobiety chcieliby wcielic sie odpowiednio w role Greya i Panny Steele.
No wiec pierwsze spotkanie mamy za soba. Nic odkrywczego. Sama stylistyke i sposob w jaki pierwsze spotkanie bylo opisane zostawiam na pozniej bo to co za przeproszeniem odpierdolila Pani Bond to po prostu jest kryminal i naprawde nie potrafie pojac jak cos tak... slabego moglo ujrzec swiatlo dzienne. O tym jednak za chwile.
Dalszej fabuly nie ma co opowiadac - Krystek wpada do sklepu gdzie dorabia sobie Zelazna Dama, gadka szmatka, dwa umowione spotkania i lecimy z tematem.
Czyli z "ostrym pieprzeniem" jak to nazywa pan Grey. Zaczyna sie gdzies w okolicach 150 strony i konczy gdzies tak na 650 (moj pdf liczyl 658). Anka ma pewne rozterki bo jakby nie bylo jest zupelnie niedoswiadczona - nigdy sie przeciez nie calowala. Czesto miewa wachania nastroju w zwiazku z tym, ze Pan Szary to dosc wymagajacy kochanek. Christian uwielbia kontrole i dominacje. Nie istnieja dla niego pojecia "kochania", "milosci". Nie spi ze swoimi dziewczynami w lozku. W zasadzie "nie bawi sie w dziewczyny". Posiada suki, a on jest Panem. W telegraficznym skrocie - Anka ma sluchac jego polecen, ma sprawiac mu przyjemnosc. Za dobre uczynki jest wynagradzana, a za zle ponosi konsekwencje (tutaj nie wtracam sie jak szeroki jest wchlarz umiejetnosci Pana Greya bo zaczalem "przewijac" ksiazke i za kazdym razem byly to jakze innowacyjne i rzadko spotykane klapsy na tylek Anki). No i to wlasciwie tyle jezeli chodzi o watek fabularny. Wlasciwie to w kilku zdaniach bardzo szczegolowo strescilem te ksiazke. Fabula jako taka rozgrywa sie na przestrzeni pierwszych 100-150 stron, pozniej w ksiazce zawarte juz sa tylko erotyczne opisy i doznania kochankow oraz rozterki Anki i KrystianKa.
Ciezko uwierzyc, ze to cala fabula, ale tak wlasnie jest. Nic wiecej w ksiazce sie nie dzieje. Ciekawy watek glowny? Nigdy! Szalencze watki poboczne? Nic bardziej mylnego. Ta opowiastka nie ma zadnych (ZADNYCH) watkow pobocznych. Po za tym, ze najlepsza kolezanka Anki dala dupy bratu Greja... jednak caly ten poboczny watek opisany jest na uwaga.... 3 stronach. Cala reszta to dialogi (glownie miedzy Szarym i Zelazna) i opisy ich erotycznych przygod.
No wlasnie - opisy uniesien glownych bohaterow. Nie mam pojecia ile Pani Bond ma lat. Chyba nawet nie chce tego wiedziec bo jedynie pogorszylbym moje i tak bardzo mierne zdanie na temat prostej czesci swiata. W kazdym razie - bezwzgledu na wiek, czytelnik ma prawo wymagac czegos wiecej od autorki - o zgrozo - bestsellera XXI wieku. Opisy otoczenia, sytuacji czy erotycznych uniesien kochankow sa na tak mizernym poziomie, ze wpisujac w Google fraze "opowiadania bdsm" i klikajac w pierwszy lepszy link znajdziemy opowiesc pisana przez przecietnego internaute miazdzaca pod tym wzgledem Pania E.L. James. Stylistyka lezy. Po prostu lezy i nie mam pojecia kto dopuscil cos takiego do publikacji. Fatalna skladnia, powtorzenia, bledy logiczne to wszystko jest na porzadku dziennym. Czasem przez jedna strone 5 razy dowiadujemy sie, ze Anastasia "nerwowo przygryza warge" lub "oblewa sie rumiencem". Anka po prostu zawsze gryzie warge. Nie - ona ja caly czas zuje. Ciagle, nieprzerwanie. W kazdej sytuacji. Do tego ciagle powtorzenia "kurwa", "kuźwa", "o rety!", "o Swiety Barnabo"... widzac ktorykolwiek z tych zwrotow po raz 25 zaczynalem zastanawiac sie czy autorka nie ma przypadkiem jakichs zaburzen badz czy jest juz moze pelnoletnia.
Wydaje mi sie, ze moja nauczycielka polskiego z drugiej klasy gimnazjum dlaby mi za takie watpliwe wypracowanie maksymalnie trojke z plusem. Wlasciwie to nie wydaje mi sie - ja to wiem.
Na koniec moje przemyslenia co do opowiastki. Ksiazeczka mizerna pod kazdym jednym wzgledem. Bez trudu moge wymienic 10 ksiazek czy opowiadan w podobnej tematyce przewyzszajacych dzielo Pani James pod kazdym jednym wzgledem mimo tego, ze rekinem literatury nie jestem. W powiesci nie widze zupelnie nic odkrywczego ani zaskakujacego. Wylozone sa zwykle oczywistosci na lawe bez specjalnego ubarwiania. Byc moze ktos bedzie w stanie wyciagnac pewne pozytywne wnioski z tej ksiazki - jednak zapewne dla wiekszosci wszelkie przygody i uniesienia opisywane przez autorke nadal pozostana gdzies gleboko w sferze marzen. U niektorych ksiazka moze wywolac tez negatywne emocje. Z pewnoscia nie jest to lektura dla malo doswiadczonych i mlodych adeptow seksu bo niektorych rzeczy moga po prostu nie zrozumiec. W kazdym razie mi nie podoba sie jak autorka podeszla do tematu dominacji i uleglosci w seksie. Koniec koncow cala relacje Krystianka i Anki przedstawia wydaje mi sie w dosc negatywnym swietle.
Ksiazka moglaby byc dobra (nic ponad to - w tej chwili uwazam ja za po prostu mierna) wg. mnie gdyby nie bardzo slaby warsztat autorki. Mimo wszystko powiesc ma ciekawe elementy. Emocje (majace totalnie surrealistycznep pobudki), ktore szargaja glownymi bohaterami, ich rozterki i niepewnosc Anastasii w tym czego sie podejmuje sa calkiem ciekawe. Mogloby sie to calkiem przyjemnie czytac. Co jednak mam poczac kiedy w pierwszej erotycznej scenie dziewica Anka, ktora pierwszy raz calowala sie z facetem dzien wczesniej podczas pierwszego swojego kontaktu seksualnego obciaga Christianowi pale, sama z wlasnej nie pohamowanej przyjemnosci gwalci swoje niewinne dziewicze gardelko po czym bez wahania z przyjemnoscia lyka jego spust. Przepraszam kurwa bardzo, ale gdzie sa takie dziwice? Gdzie Pani Bond?! Bo chce tam jechac, nie zabieram nawet bokserek i zamierzam sie swietnie bawic.
Byc moze dla prostej czesci swiata takie hehe szczegoly sa bez znaczenia, ale ja jednak nie potrafie pogodzic sie z taka idiotyczna niespojnoscia.
Wiekszosc opisow i sytuacji przytoczonych w ksiazce nie wywiera na mnie zadnego wrazenia bo moj zwiazek z ostatnia kobieta, ktory trwal okolo dwoch lat wygladal zupelnie podobnie i najprawdopodobniej kazdy kolejny bedzie podobny. Oczywiscie mielismy osobne zycie, jesli jednak chodzi o sam seks i emocje z nim zwiazane byly zupelnie podobne do tych przezywanych przez glownych bohaterow powiesci Pani James. Stad tez min. moja chec do przeczytania tej ksiazeczki.
Gratuluje tym, ktorzy dotarli az tutaj.
dobra w sumie co mi tam xD skończyły mi się pomysły, może torg coś wymyśli
dzwonienie/pisanie do firmy w której pracuje kobitka prosząc o "jakiś namiar na Panią XXX w sprawie blablabla" będzie legitny czy nie bardzo? bo jedyne co mam to imię i nazwisko ;d no i wiem gdzie pracuje
@2Fast4You ;
mow, ze zalatwiales cos z nia, i ona jest obeznana w Twojej sprawie, pewnie Cie z nia polacza
Czyli mówiąc wprost, czytasz to dla przyjemności. Przyjemności, która nie wynika jednak z wątpliwej wartości samej lektury, a z zaspokojenia potrzeby potwierdzenia, że miałeś rację. Spoko, rozumiem, co chcesz powiedzieć. Nie rozumiem jedynie, że miałeś taką potrzebę i ciekawość, że zdecydowałeś się na tak drastyczny krok i katowanie się tym arcydziełem. Ale mniejsza o to.
Opinia czy recenzja - nie. W tym wypadku zarys samej fabuły i postaci głównych bohaterów. A o tym mogłem się dowiedzieć mimowolnie, bez czytania/oglądania, i tak też się stało. Możesz uważać, że jestem ignorantem. Nie chciałem wchodzić w takie porównania, ale naprawdę: czy trzeba zjeść gówno, w dodatku przyrządzone na wszelkie możliwe sposoby, by wiedzieć, że nie jest smaczne? Mi w zupełności wystarczy zapach, wygląd i znajomość jego pochodzenia i nie widzę nic dziwnego w tym, że nie czuję już potrzeby empirycznego potwierdzenia co do smaku.Cytuj:
Raz jeszcze powiem, ze moze Ty jestes takim czlowiekiem - ja jestem zupelnie innym. Tobie wystarczy opinia czy recenzja kogos innego - okej. W ogole mi to nie przeszkadza. Powiem wiecej - miales swieta racje. W zasadzie tez moglem poprzestac na opisach i recenzjach bo po przeczytaniu ksiazki stwierdzam, ze nie dowiedzialem sie niczego wiecej. Moja opinia na jej temat niewiele sie poszerzyla. Jesli juz to jedynie w te gorsza strone.
Podkreślam: o tamtej grze nie wiem nic, dlatego się nie wypowiadam. I w tym wypadku również nie wypowiadałbym się, gdybym nie miał zielonego pojęcia, o czym to jest. Widocznie szum wokół twojej gry był nieporównywalnie mniejszy. Jak widzisz, szum wokół rzeczy, które mnie nie interesują, nie dociera do mnie tak łatwo, bądź do pewnego stopnia nie zajmuje mojej uwagi, stąd uwierz, że naprawdę musiałem się sporo dowiedzieć o tej przechujowej książce, skoro wyrobiłem sobie zdanie na jej temat i jeszcze postanowiłem dać temu upust na forum.
Tylko, jak mniemam, poza tym, byliście ze sobą z innych powodów (z miłości?) niż tylko seks. I oprócz zabawą nim (w ogóle jak słyszę, że książka tak przełamuje tabu! takie novum! to mi się śmiać chce - wiązanie rąk, klapsy, seks oralny i kostki lodu, no po prostu szok, szczyt perwersji!), spędzaliście też czas na inne sposoby, sypialiście razem itp. jak każda normalna para. Tymczasem tutaj mamy bogatego słodkiego skurwiela manipulatora i tępą dzidę z syndromem sztokholmskim, która leci na jego hajs i bajerowanie i daje mu dupy (niby nie chce, bo ona szara myszka, czyli nie z takich, ale dostanie prezencik, to jednak chce) - dziewicę, która "opierdala gałę" nieznajomemu biznesmenowi. Korporacyjna kariera, hajs, ruchańsko. Czy naprawdę tylko do tego sprowadzają się relacje damsko-męskie i w ogóle ludzkie życie? Ten film robi wodę z mózgu, promuje nihilizm emocjonalny i jednocześnie pokazuje jak płytka jest ludzka świadomość, że tak niewiele ludziom wystarczy, by się podniecać byle czym. Stąd moje twierdzenie, że potencjalnymi odbiorcami mają być intelektualni impotenci.Cytuj:
Wiekszosc opisow i sytuacji przytoczonych w ksiazce nie wywiera na mnie zadnego wrazenia bo moj zwiazek z ostatnia kobieta, ktory trwal okolo dwoch lat wygladal zupelnie podobnie i najprawdopodobniej kazdy kolejny bedzie podobny. Oczywiscie mielismy osobne zycie, jesli jednak chodzi o sam seks i emocje z nim zwiazane byly zupelnie podobne do tych przezywanych przez glownych bohaterow powiesci Pani James. Stad tez min. moja chec do przeczytania tej ksiazeczki.
I to jest lansowane jako romansidło na walentynki. Równie dobrze można by puścić w kinach jakiegoś pornola, a nawet uważam, że byłoby to lepsze, bo tam przynajmniej nikt nie udaje, że fabuła ma w ogóle mieć jakiś sens. Nie wiem, być może nie dostrzegam kunsztu autorki i ona po prostu chciała to wszystko pokazać, o czym tu piszę? Ale przecież to coś zostało pierwotnie spłodzone jako fan fiction sagi Zmierzch, jeśli wierzyć wikipedii. Więc nie podejrzewałbym 50-letniej baby, fascynującej się opowiastkami o patisonie-wampirze i niedorozwiniętej gimbusiarze, o taką przewrotność. Co to kurwa ma być w ogóle? Do tej pory myślałem, że szczytem debilizmu było warsaw whores, ale widać można pójść dalej.
Żałość żałością i wszystko żałość. A nad tą żałością żałość.
jeszcze takie moje spostrzeżenie odnośnie greya, skoro byle erotyk z lekkim bdsm wywołuje takie emocje wśród części kobiet, to świadczy o tym jak ubogie jest ich życie seksualne. Na misjonarza i elo. inaczej dość ciężko wytłumaczyć ten "fenomen".
przecież babki lubią porno, lubią erotykę, a tylko mówią że nie lubią bo chcą być cnotkami. Także ten fenomen jest tak samo zrozumiały, jak oglądanie porno przez facetów. Nic niezwykłego, a to że wcześniej tego typu tworów nie było to co zrobisz jak nic nie zrobisz.
tak samo jak facet lubi samochody, ma samochód (nawet na wypasie), a i tak idzie oglądać szybkich i wściekłych. Nic niezwykłego i żadnego fenomenu przez biedne życie erotyczne nie ma co tu się doszukiwać
Nie wiem czy to chciałeś przekazać ale ja zrozumiałem to tak.
Babka lubi porno ale się nie przyznaje bo chce być cnotką. (pojebane myślenie)
Gościu ma ferrari jest zadowolony ale też ogląda sobie szybkich i wściekłych bo lubi samochody. Więc mówi o tym otwarcie i niczego nie udaje.
nie sprowadzajcie wszystkich ludzi na Ziemi do waszych koniobijskich upodobań, wszystkie dewiacje jak bdsm to negatywny skutek przedawkowania erotyki
Oooo chuju zlooty, co tu sie zrobilo.
No tak, bo ludzie ktorzy od dziecka lubia byc napierdalani kijem i ponizani maja to dlatego, ze przedawkowali erotyke. Tak samo geje, tacy sie urodzili i juz.
Swoja droga nie wiem co to znaczy "przedawkowanie erotyki", kurwa jak mozna sex ze swoja kobieta przedawkowac??
Wytlumacz co miales na mysli bo nie czaje.
bdsm jest zajebisty lzejsza forma
true story
ale co Ty mozesz weidziec skoro jedyna pozycja jaka przerabiasz to na misjonarza