Im więcej czasu będziecie ze sobą spędzać, tym większe emocje wzbudzała będzie w każdym z Was druga osoba. Według mnie zawsze przynajmniej jedna osoba będzie chciała więcej. Sam to przerabiałem.
Wersja do druku
W ogóle najlepiej zacząć od tego, czym dla kogo jest przyjaźń, bo jak słyszę u dziewczyn, że "moja Ty psiapsiółłoooo kochana, te 3 lata w jednej ławce tak nas zbliżyły" to jestem co najmniej mocno zniesmaczony. Dla mnie przyjacielem /przyjaciółkąjest ktoś, kto jest mi co najmniej tak bliski jak osoba z rodziny, kto pomógł mi kiedyś w trudnej sytuacji, ktomu JA bez zastanowienia w każdej sytuacji bym pomógł. Mając tak bliskie relacje z kobietą, nie potrafiłbym powstrzymać uczuć, no bo de facto, jeśli jesteś dla kogoś w stanie zrobić niemalże wszystko, to go kochasz, prawda?
Na szczęście tak się stało, że relacja między nami zeszła też na sprawy zawodowe, więc z mojej strony na szczęście nic poza przyjaźnią nie będzie na pewno bo mam złotą zasadę, a to o mnie się najbardziej bałem. Nie mniej jednak u mnie to zawsze bywało tak, że właśnie jakieś wyjścia większą ekipą na imprezy były i za bardzo się nigdy nikt do nikogo nie przywiązywał po grupie 4 dziewczyny i z 5 chłopaków, więc ciężko o indywidualną jakąś głębszą przyjaźń było...
imo przyjazc damsko meska, czy jakakolwiek blizsza relacja miedzy dwojgiem ludzi innych plci powstaje wtedy gdy ta druga osoba nas kreci, jest w jakims stopniu interesujaca. i teraz kwestia tego, czy nie 'zakochamy' sie kiedys w tej osobie.
ja np bylem w takiej relacji bardzo dlugo, dziewczyna byla mega seksowna, madra itp. dla mnie osobiscie ideal, ale po prostu nie chcialem od niej wiecej niz przyjazc, chociaz gdyby mi zaproponowala seks to pewnie bym sie zgodzil.
przyjaźń to relacja coś jak pomiędzy rodzeństwem (taka zdrowa w sensie), może się pożrecie nieraz, ale jak coś się stanie to no wiadomo
oczywiście, jakaś bliskość musi się pojawić
ale ja nie rozumiem,tego, jak ludzie spamują, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje
(pewnie mówią to ci, którzy nie potrafią utrzymać zapiętego rozporka...)
ja na "pewne kroki" bez czegoś znacznie więcej, niż przyjaźń (która sama w sobie nie jest błahostką) ... nie, no nie wyobrażam sobie
ja do roboty, gdzie w linii dosyć pokręconej mam 6km jadę 40 min komunikacją miejską, przebij :p (i nie czekam na przesiadkę 20 min)
meh, miałem niejedną spoko kumpelę, i do tego no... fizycznie mocno tak, ale kompletnie zero jakiejkolwiek reakcji
tak, brata też kochasz, prawda?
no bo i po co to powstrzymywać? ale to, że kochasz brata, nie znaczy, że chcesz cale życie z nim spędzić :p
no to jak siostrę, thehell guys?
@Pan Ryba ; akurat na to odpowiedziałeś, a cała reszta była znacznie bardziej interesująca :D
@up
Miałem podobnie i robiłem tak samo, wygoda to wygoda :D.
Ja niestety się nie wypowiem na ten temat... Raz miałem taką sytuację, że dziewczyna była dla mnie jak siostra, ale po jakimś roku znajomości chciała czegoś więcej. Zaczęło się o tego, że koleżanka zażartowała(bo szliśmy na horror), że jak się wystraszy to ja ją przytulę, czy coś takiego. Po horrorze poszliśmy jeszcze na dwa inne filmy i myślę, że od tego się wszystko zaczęło. Tak, że nigdy nie róbcie tak, że z kumpelą idziecie na coś co mogłoby być randką :)
tak się nie da, to by byłą IMO dyskryminacja ze względu na płeć wręcz
a takie żarty... po takim "żarcie" (actually kumpel1: "lubię ich razem" ona "niestety muszę zburzyć twój światopogląd, my jeszcze nie ten", kumpel2 "jeszcze?" ona (zbita z tropu trochę, trochę jakby przestraszona :p)"to jego wina" hehe, funny, really) to ja się przyznałem także cóż
Jestem w sytuacji, gdzie idę na studia, a dziewczyna jest rok młodsza i za rok pisze maturę, odległość nie jest duża bo to jest coś koło 140km, pociągiem jestem w 2h więc w sumie co tydzień mógłbym do niej przyjeżdżać. Mi bardzo zależy, jej też ale w praktyce wyjdzie wszystko. Jak u was wyglądała taka rozłąka?