Ja nie jestem ateistką, nigdy tak nie powiedziałam. Wierzę w coś na kształt Boga - ale w sensie, że ktoś wszystko stworzył i nie wtrąca się do życia na ziemi
I wierzę w to co myslę
Wersja do druku
Ja nie jestem ateistką, nigdy tak nie powiedziałam. Wierzę w coś na kształt Boga - ale w sensie, że ktoś wszystko stworzył i nie wtrąca się do życia na ziemi
I wierzę w to co myslę
a wg mnie to nie jest wcale żaden wyraz uczuć, tylko zwykła ludzka potrzeba, z taką różnicą (od jedzenia, wydalania itd), że bez jej załatwiania da się przeżyć.
a to, że to jest wyraz uczuć - imo sobie ludzie wkręcają, że to z miłości, np. dla lepszych efektów podczas ruchania, bo jak wiadomo psychiką można wtedy dużo zdziałać i odbyć przyjemniejszy stosunek
Zaczniesz się kochać, spojrzysz na to z innej strony :). Albo już to robisz i uważasz to za potrzebę fizjologiczną kto cię tam wie. Da się żyć bez seksu, pytanie co to za życie w którym się zmuszasz do powstrzymywania się od naturalnych zachowań? Co to za życie?
^
Tylko że nasza głupota niema organizacji która manipuluje ludźmi na całym świecie ;)
przy okazji każdej kanonizacji obowiązkowo przedstawiane są przypadki uzdrowień (muszą być żeby ktoś mogl świętym zostac)
a Watykan bardzo rygorystycznie do tego podchodzi, dlatego każdy taki cud jest udokumentowany, z opiniami lekarzy i badaniami, zeznaniami świadków itp., wszystko ogólnie dostępne
Tak, święty Zdzichu uzdrowił Małgosię poprzez wsadzenie palca w jej odbyt, Małgosia już nie ma raka jelita grubego.
Co jest cudownego w tym ze ktoś miał raka a teraz go nie ma?
No pewnie, jeśli teraz nie jesteśmy w stanie czegoś wytłumaczyć to na pewno jest to cud, jakiś święty albo najlepiej sam bóg to zrobił.
Po pierwsze, remisja nowotworu nie jest tożsama z ozdrowieniem. Po drugie, głęboka wiara w ozdrowienie może doprowadzić do samoistnej remisji choroby - można to nazwać cudem, można to nazwać nieznaną i niezbadaną cechą ludzkiego organizmu. Ale raczej nie dowodem czy poszlaką na istnienie Boga.
No i po trzecie - prawdziwym cudem byłoby odrośnięcie kończyny. Ale czegoś takiego z przyczyn oczywistych nie zanotowano w historii (poza prymitywną mistyfikacją z Pellicerem w XVII w.)
Tez sadze, ze co nie cuda tylko po prostu potega ludzkiej swiadomosci jest nieznana.
Zawsze rzekome uzdrowienia dotyczyly tego co nie widac na zewnatrz, np rak choroba nerek itd itp co nie zmienia wygladu
Za to brak rąk, krzywe nogi czy inne kręgoslupy, poparzona skora itp itd nigdy nagle nie bylo nigdzie przedstawione jako cud.
A cud to powinno byc cos niemozliwego - wiec brak np reki do jej odrosniecia nie powinno byc przeszkodą skoro znamy zresztą istoty ktorym konczyny odrastają
To się nazywa neuropsychologią. Panu Kaziowi nie staje. Idzie do lekarza, lekarz przepisuje mu tabsy. Po tygodniu dajmy na to, Pan Kaziu wraca w skowronkach, bo mu staje. W tabsach był zwykły proszek. Człowiek sam się wyleczy ze wszystkiego, jeśli sobie porządnie wmówi że jest zdrowy.