Lexus napisał
Inkwizycja była akurat, według przekazów historycznych i opinii historyków, instytucją dość łagodną jak na ogólny brutalizm tamtych czasów:
- przede wszystkim pod swoją jurysdykcją miała tylko chrześcijan,
- osoby, które mogły mieć coś "na sumieniu" miały przywilej, ale nie obowiązek, zgłoszenia herezji bądź występku przeciw naukom Kościoła, których się dopuściły w okresie 40 dni od przybycia trybunału inkwizycji (później okres ten skrócono do 2-3 tygodni). Jeśli to uczyniły, otrzymywały jedynie dezaprobatę, kilka "maryjek", grzywnę bądź w najgorszym wypadku obowiązek pielgrzymki,
- każdy, kogo postawiono przed trybunałem mógł już na początku rozpraw przyznać się do "bluźnierstwa" i otrzymać, po uprzednim wyrzeczeniu się sił "zła", podobną karę jak w przypadku punktu wyżej,
- oskarżony miał również prawo napisać (lub podyktować) listę "śmiertelnych wrogów", których zeznania nie mogły być obciążające (tę zasadę kilkakrotnie łamano, ale generalnie była to doskonała metoda na szybkie rozwiązanie procesu przed inkwizycją),
- nie jest prawdą, że każdy oskarżony był torturowany, albo, że każdy oskarżony był trzymany w areszcie - tak działo się tylko w przypadku poważnych zarzutów o herezję - znieważenie Pana Jezusa, Słowa Pańskiego, Świętego Kościoła, Papieża (powaga zarzutu w kolejności malejącej),
- trybunał inkwizycyjny nie stosował na ogól brutalnych tortur jakich dopuszczała się władza świecka, a sam proces był wzorcowo opisany i nie było mowy o zgonie podczas takiego procesu osoby torturowanej,
- oskarżony, tak jak obecnie, miał publicznego obrońcę (mógł również nająć własnego z izby radców zatwierdzonych przez inkwizytora),
- istniało domniemanie niewinności - to rolą inkwizytora było udowodnienie oskarżonemu jego winy poprzez przyznanie się samego oskarżonego, zeznania świadków czy dowody rzeczowe (listy, inskrypcję, symbole okultystyczne itp.),
- kary nie były surowe dla osób, które ostatecznie przyznały się do herezji i okazały skruchę - bardzo rzadko heretycy szli do więzienia (wszak celem inkwizycji było nawrócenie heretyków),
- ostateczne orzeczenie trybunału nie miało cech prawomocności, ani egzekutywa tego wyroku nie spoczywała na instytucji inkwizycji, a na władzy świeckiej (co wprawdzie nie miało żadnego znaczenia - władza świecka w prawie 100% tylko kontrasygnowała akty orzekające trybunału i dokonywała egzekucji prawnej),
- trzeba jeszcze dodać, że liczba spaleń na stosie w procesach inkwizycyjnych jest dwukrotnie mniejsza niż w słynnych procesach o czary, które miały miejsce głównie na terenach "oświeconych" protestanckich landów niemieckich, w Anglii (anglikanizm) oraz koloniach brytyjskich w Ameryce Płn.