Dwa dni temu nastawiłem sobie budzik na noc, łącznie z 4h snu. Wstałem, rozbudziłem się w 25 minut i do wyrka. Z godzinę liczyłem od 1000 w dół w bezruchu, aż mi tak ręce zdrętwiały (od pozycji), że musiałem się wyrwać z "transu". Wkurzyłem się i poszedłem spać. Nagle takie "pyk" i mam LD u siebie w pokoju. Siedziałem na podłodze i "spływałem" w kąt pokoju (jakby między mną, a podłogą tarcie było znikome). Stanąłem na nogi, jakbym najebany był, trudno było utrzymać pion. Próbowałem mówić "ostrość razy 100" (śmiejcie się - działa) lecz dupa, mówiłem ale nie było słychać głosu. Po jakiejś chwili sen się polepszył i mogłem normalnie chodzić. Zszedłem do salonu wmawiając sobie, że tam będzie moja koleżanka (inaczej nie umiem kontrolować tego co się dzieje we śnie, muszę wmawiać sobie, że w innym pomieszczeniu coś/ktoś jest i jak tam pójdę najczęściej to tam jest). Faktycznie była lecz sen się skończył jak powiedziała mi cześć. Leżę znowu w łóżku. Zacząłem wyobrażać sobie cały ten sen od tyłu i nagle jakby taki podmuch wiatru z sufitu na mnie i znów mam LD. Ld zaczynało się tak samo jak wcześniejsze, jestem w pokoju i zsuwam się po podłodze w kąt. Straciłem chyba świadomość, bo nie pamiętam co się działo, ale częściowo odzyskałem jak już sen był twardy i mogłem robić wiele rzeczy nie bojąc się o obudzenie. Ogólnie to była moja pierwsza próba od ponad pół roku, a w temacie od trzech lat jestem i wiele LD za mną i prawie OOBE ("wyszły" 2 ręce i noga). Dziś spróbuje powtórkę z rozrywki.
@edit
Wiecie może od czego zależy to, że CZĘSTO mam tak, że we śnie jestem "najebany" - ustanie w pionie i poruszanie się jest cholernie trudne, cały sen wydaje się taki niestabilny. Wkurza mnie to.
Zakładki