Rozmawiałam o tym na innym forum, porozmawiam i tutaj.
Na temat świadomych śnień mówi sie obecnie bardzo dużo. Jest to "chwytliwy" temat. Podkreśla się, że w takim śnie można psychicznie się do czegoś przygotować, poprawić poczucie własnej wartości, czy wreszcie - zrobić coś, co w realnym życiu byłoby poza naszym zasięgiem. Bo tutaj mamy opisane w zasadzie same plusy. Wydawałoby się - rewelacja.
Ja również na początku bardzo entuzjastycznie podchodziłam do tej tematyki. Bardzo dużo o tym czytałam. Ale w pewnym momencie pojawiły się problemy, pytania, na które rozwiązania nie znajduję. Słowem - natrafiłam na sprawy, które zaczęły mnie bardzo zastanawiać.
Po pierwsze - ktoś, kto eksperymentuje ze snem świadomym, musi każdego dnia, co jakiś czas, wykonywać jeden z tzw. "testów świadomości". Działanie to ma na celu wyrobienie w sobie nawyku, co by we śnie również go wykonywać i dzięki temu poznać, czy znajdujemy się w świecie realnym, czy w kreacji sennej. Tyle że sny świadome są bardzo dosłowne, bardzo "realne". Dłuższy czas ćwicząc się w snach świadomych, człowiek zatraca niemal instynktowne poczucie realności w dniu codziennym, wykonuje test, by się przekonać nie tylko, czy jest w śnie. Wykonuje test, by się przekonać w ogóle, gdzie jest. Czy to nie przerażające? W moim pojęciu - to jak schizofrenia na własne życzenie. Ktoś może powiedzieć - są inne techniki wchodzenia w sen świadomy. Ok. Ale przerażająca większość ludzi zafascynowanych świadomym śnieniem nawet o nich nie wie.
Po drugie - jasne, we śnie świadomym możemy zrobić wszystko, na co mamy ochotę. Pewnie, możemy się kochać z osobą, która jest poza naszym zasięgiem (w stylu gwiazdy filmowej czy żony najlepszego przyjaciela). Możemy też we śnie wyładować swoją złość na sąsiada, który od lat denerwuje nas swoimi irytującymi nawykami - możemy nawet go zabić. Bo we śnie świadomym nie mamy żadnych konsekwencji naszego działania. Nie ograniczają nas ani prawa fizyki, ani... prawa moralne. Nie czeka przecież na nas za to, co zrobimy, żadna kara. Nikt przez nasze działanie płakał nie będzie, nikogo tym nie krzywdzimy. I to może powodować wyzbycie się moralności. Wyzbycie się własnego sumienia. Wyzbycie się człowieczeństwa. Zezwierzęcenie wewnętrzne i rozbudowanie egoizmu. Bo przyzwyczajasz się do pewnych zachowań, jakie wynosisz ze snu. Przecież tam też byłeś "świadom"...
Już pomijając fakt, że w śnie świadomym może nas odwiedzić ktoś "silniejszy" od nas. Słyszeliście o takich przypadkach? Ja tak, i bardzo mi one przemawiają do wyobraźni. Bo skąd mamy pewność, że jesteśmy silniejsi od każdego jednego? I taka osoba, która "wejdzie" do naszego snu i ma większą zdolność kreacji, zawładnie naszym snem. Nie tylko tego jednego dnia. Tygodnie, miesiące. Będzie dręczył, bawił się naszą bezradnością. Sterował światem, w jakim we śnie się znajdujemy. Przemieniał w koszmar gorszy, niż moglibyśmy sobie wyobrazić. Bawił poczuciem beznadziei i prawdziwym, bo umysłowym niewolnictwem. Opisywane już były takie przypadki.
Zakładki