Oprocz calego pierwszego posta, jakies jeszcze rady? Bo mam zamiar zaczac probowac ;d
Wersja do druku
Oprocz calego pierwszego posta, jakies jeszcze rady? Bo mam zamiar zaczac probowac ;d
Jedyny minus tego, że trzeba się w środku nocy obudzić i coś robić przez godzinę ;/. Znacie jakieś inne techniki ?
Mam takie pytanie.
Żywię nadzieję, że ktoś będzie wiedział o co mi chodzi i mi pomoże. Jakiś rok, może dwa lata temu widziałem pewien film, prawdopodobnie (nie jestem pewien) na jakimś filmboxie o aurach człowieka. Mężczyzna poznał jakąś babkę, która pojechała z nim do jakiejś wioski, gdzie ludzie to ćwiczyli i było tam pokazane np. biała linia między palcami wskazującymi i tym podobne rzeczy. Problem w tym, że nie pamiętam tytułu i czy jest tutaj taka osoba, która go widziała i poda mi pełny tytuł?
Słabo go pamiętam, ale mógłbym dorzucić jeszcze jakieś szczegółki, jakby ktoś nie kojarzył.
@Up
Wtedy miałem szczerze wywalone i niezbyt w to wierzyłem, więc nie zwróciłem uwagi nawet na tytuł, oglądnąłem i wyłączyłem TV, a teraz szczerze żałuję..
Pozdrawiam.
Nie chc emi sie prezeglądać wszystkich stron i mam pytanie a mianowicie jak sie z tego wybudzic? i czy jest mozliwosc ze sie nie uda?
nie ma możliwości nie wybudzenia się.
wybudzić się MUSISZ zawsze.
Po opisie, to to jest podobnie jak po tych gównach Brain~ coś tam, też się widzi rózne kolory z zamknietymi powiekami... etc.
Próbowałem. Od kolegi dostałem info jak on to robił, tak i zrobiłem ja.
- Położyłem się spać
- Nastawiłem budzik na godzinę w przód
- Przed zaśnięciem zrelaksowałem się i wmawiałem sobie, że "będę miał LD", a potem liczyłem sobie od 1000 do 0.
- Zasnąłem i nic.
- Obudziłem się jak dzwonił budzik. Znowu liczyłem i wmawiałem, że bd miał LD.
- NIC.
: (
Dzisiaj też spróbuję. Jakieś jeszcze macie może rady?
#down
Heh. Domyśliłem się. O dziwo z tego co kolega opowiadał, to mu udało się mu to za pierwszym razem :P. Trudno. Popróbuję.
Mam straszny wręcz tragiczny problem.
Z oobe i ld bawię się dobre półtora roku jak nie więcej.
Nie poddaję się ,próbuję każdego dnia, dosłownie.
I tu mój problem, że nigdy nie miałem ld ani nie mogłem wejść w oobe.
Próbowałem chyba wszystkiego. Różnych dźwięków, hipnoz, odliczania, 4+1.
Hipnagogi miałem może z 2 razy w życiu z czego raz przy próbie wyjścia z ciała(niestety to był ostatni raz i nie wyszło)
Dzień w dzień próbuję coś osiągnąć.
Dzienniki snów, testy rzeczywistości- nic ,nic nie pomaga.
Czuję się coraz bardziej zrezygnowany i tracę na to ochotę mimo ,że bardzo chcę to osiągnąć.
Może to blokada, jakiś strach, zniechęcenie ? Jak to powstrzymać? Może poradzicie mi coś dobrego na to...
Tak naprawdę to żadne oobe ani ld nie istnieje. to był żart na prima aprillis.
#Edit
Oczywiście żartowałem. Nie wiem, może jesteś tym całym, osławionym "wybrańcem". Jedyny na sześć miliardów ludzi, który nigdy nie będzie miał LD :D Ale poważnie, nie wiem, spróbuj sobie jakieś może wspomnienia z młodości przypomnieć - w dzieciństwie każdy miał świadome sny. Może spróbuj jakiś czas odstępu sobie zrobić albo jeden dzień żyw się wyłącznie bananami.
hmm powiem tak - czasem zdarza się "świadomy sen", ale nie jest to tak że go kontrolujemy w 100%. Mamy świadomość przeżywania go, ja raz nawet miałem bardzo ale to bardzo realne przeżycie. Pamiętam, że nagle zacząłem we śnie odczuwać, że coś jest nie tak i że mam nad sobą kontrolę. Przypominając sobie zasady ld, spojrzałem na ręce ale... Nie było w nich nic innego, dziwnego... Jednak dalej kontynuowałem "bycie we śnie", jednak działy się dziwne rzeczy na które nie miałem żadnego wpływu (typu przyjazd autokaru z afrykańskimi turystami...), więc nie wiem czy do tego podchodzić poważnie. Wiem jednak, że nawet jeśli nie można mieć pełnej kontroli, to przebywanie we własnym śnie jest bardzo możliwe.
Pytanko, nigdy nie cwiczylem nic zwiazanego z ld, lecz od czasu do czasu( w sumie czesto nawet, do 1-3 razy w tygodniu) mam takie jakby pol kontrolowane sny, tzn niektore rzeczy robie tak jak chce, nad innymi nie mam kontroli. No dobra, w sumie co z tego? No to, ze ludzie tutaj pisza w temacie, ze dluga cwicza itp itd a mnie udaje sie takie wpol dosyc czesto, jak myslicie, wkrecic sie w to?
Rozmawiałam o tym na innym forum, porozmawiam i tutaj.
Na temat świadomych śnień mówi sie obecnie bardzo dużo. Jest to "chwytliwy" temat. Podkreśla się, że w takim śnie można psychicznie się do czegoś przygotować, poprawić poczucie własnej wartości, czy wreszcie - zrobić coś, co w realnym życiu byłoby poza naszym zasięgiem. Bo tutaj mamy opisane w zasadzie same plusy. Wydawałoby się - rewelacja.
Ja również na początku bardzo entuzjastycznie podchodziłam do tej tematyki. Bardzo dużo o tym czytałam. Ale w pewnym momencie pojawiły się problemy, pytania, na które rozwiązania nie znajduję. Słowem - natrafiłam na sprawy, które zaczęły mnie bardzo zastanawiać.
Po pierwsze - ktoś, kto eksperymentuje ze snem świadomym, musi każdego dnia, co jakiś czas, wykonywać jeden z tzw. "testów świadomości". Działanie to ma na celu wyrobienie w sobie nawyku, co by we śnie również go wykonywać i dzięki temu poznać, czy znajdujemy się w świecie realnym, czy w kreacji sennej. Tyle że sny świadome są bardzo dosłowne, bardzo "realne". Dłuższy czas ćwicząc się w snach świadomych, człowiek zatraca niemal instynktowne poczucie realności w dniu codziennym, wykonuje test, by się przekonać nie tylko, czy jest w śnie. Wykonuje test, by się przekonać w ogóle, gdzie jest. Czy to nie przerażające? W moim pojęciu - to jak schizofrenia na własne życzenie. Ktoś może powiedzieć - są inne techniki wchodzenia w sen świadomy. Ok. Ale przerażająca większość ludzi zafascynowanych świadomym śnieniem nawet o nich nie wie.
Po drugie - jasne, we śnie świadomym możemy zrobić wszystko, na co mamy ochotę. Pewnie, możemy się kochać z osobą, która jest poza naszym zasięgiem (w stylu gwiazdy filmowej czy żony najlepszego przyjaciela). Możemy też we śnie wyładować swoją złość na sąsiada, który od lat denerwuje nas swoimi irytującymi nawykami - możemy nawet go zabić. Bo we śnie świadomym nie mamy żadnych konsekwencji naszego działania. Nie ograniczają nas ani prawa fizyki, ani... prawa moralne. Nie czeka przecież na nas za to, co zrobimy, żadna kara. Nikt przez nasze działanie płakał nie będzie, nikogo tym nie krzywdzimy. I to może powodować wyzbycie się moralności. Wyzbycie się własnego sumienia. Wyzbycie się człowieczeństwa. Zezwierzęcenie wewnętrzne i rozbudowanie egoizmu. Bo przyzwyczajasz się do pewnych zachowań, jakie wynosisz ze snu. Przecież tam też byłeś "świadom"...
Już pomijając fakt, że w śnie świadomym może nas odwiedzić ktoś "silniejszy" od nas. Słyszeliście o takich przypadkach? Ja tak, i bardzo mi one przemawiają do wyobraźni. Bo skąd mamy pewność, że jesteśmy silniejsi od każdego jednego? I taka osoba, która "wejdzie" do naszego snu i ma większą zdolność kreacji, zawładnie naszym snem. Nie tylko tego jednego dnia. Tygodnie, miesiące. Będzie dręczył, bawił się naszą bezradnością. Sterował światem, w jakim we śnie się znajdujemy. Przemieniał w koszmar gorszy, niż moglibyśmy sobie wyobrazić. Bawił poczuciem beznadziei i prawdziwym, bo umysłowym niewolnictwem. Opisywane już były takie przypadki.