No wlasnie i jeszcze naprawy sa duzo drozsze tez.
Wersja do druku
rozumiem że niektórzy mają z torga fioła na punkcie tych amcarów i wgl, ale mustangi to się skończyły na tym z 1969 i tyle
dlatego to jeden z najlepiej sprzedających się modeli
Jak to jest typie Essex V6, archaiczny silnik jeszcze OHV, kurwa, to jest tak piękne, że dodaje temu autu +100 do bycia gratem.
No i SN95 to ty szanuj.
A propos podążania za trendem - taki Mustang to jest 105% pójścia pod prąd, w cenie około 11k masz multum dobrych aut, które se możesz kupić od tak, od buta 5 kilometrów od domciu i mieć wyjebane.
Jutro jadę oglądać MiTo ze 155 konnym T-Jetem. Dobry silnik, ten sam co w GP Abarth. Jak będzie sensowne, to chyba będzie kupowane damskie autko hehe, a potem Artur będzie objeżdżany i Janek odwiedzany.
No ale znając moje szczęście to to będzie ulep jakiś i chuja z tego jak zwykle : /
Najgorsze to były 2 geny, to była totalna masakra i wizualnie, i silnikowo.
SNy są spoko, jakieś zadbane v8 w manualu mógłbym mieć, to całkiem szybkie coupe, którego mało u nas na drogach, więc czemu nie?
może dlatego, że w cenie takiego ładnego sna kupi się fbody z lsem :hmm
aaa, no i ten 3.8 nie jest supercharged, przy czym to całkowicie normalny motor
ja jestem zdania, że jak kupować auto amerykańskie, w którym oferowany był V8 i takie egzemplarze są dostępne, to branie v6 jest bez sensu. Wyjątkiem są właśnie v6 supercharged, które są zajebiste i taki doładowany mustang to by latał jak pojebany. 300kg cięższy tbird w automacie robi z takim silnikiem setkę w 7.4 sekundy...
Ale jak komuś niespecjalnie zależy na osiągach, to i zwykłe v6 będzie spoko do turlania się, chociaż do takiej jazdy to ja wolałbym jednak coś wygodniejszego.
A ten koń to nie naklejka, tylko malowanie. Gdyby chcieć to zmieniać, to trzeba niestety wyłożyć trochę hajsu na lakiernika. Chłopak takiego już kupił, co poradzisz...
A co to za pierdolenie xDD Akurat ta ostatnia generacja jest przezajebista; miałem okazję się tym bryknąć i jechało się super. Szybkie, ładne, tanie, czego chcieć więcej od takiego samochodu? Ja bym go sobie nie kupił tylko dlatego, że pełno ich na ulicach, a ja lubię mieć coś, co się wyróżnia, ale gdybym nie był na tym punkcie spierdolony, to pewnie ciułałbym na takiego stanga.
Z resztą, poza w/w 2 generacją to każda była spoko na swój sposób, mnie szczególnie leżą foxy, bo to zajebiste małe popierdalacze, no ale mustang sam w sobie, poza kilkoma specjalnymi wersjami, jak jakieś bossy i shelby z końca lat 60 czy machy z początku 70, to nigdy nie był niczym specjalnym. Pierwsza generacja odniosła komercyjny sukces i dała podwaliny pod legendę, ale ten samochód przez wszystkie te lata dostawał baty od konkurencji.
[y]-caMZMvXj3E[/y]
Ale takim foxem to bym polatał. Ludzie myślą, że to jakaś stuningowana sierra, a ty tam masz 5.0 V8 i po lekkich modach robisz setkę w 6 sekund z haczkiem, bajkowo :pogchamp
Ehhhh kwintesencja amerykanskiej motoryzacji 16 litrowy motor fałka, spalanie miliard i przy tym osiagi gorsze niz jakies biedny pognity fiat z 2.0 dizlem albo nie daj boze uturbiony potwor o pojemnosci 1.4 litra ehhh to jest to to jest ta prawdziwa motoryzacja. xD Tez lubie amerykasnkie autka i na pewno, ale to na kurwa pewno sobie jakies sprawie mam nadzieje niedlugo, ale to jest zabawne, ze stajesz takim v8 ryczacym na swiatlach z jakims fiatem 500 czy inna multipla i cie wali na pizde jak chce. xD
Masa, gościu, masa. I rok produkcji.
@No i, przede wszystkim, praktycznie każdy źle interpretuje charakter tych samochodów: coupe z dużym silnikiem to musi być auto sportowe i zapierdalač!!!!!!1!11!11!1
A takich stricte sportowców to naprawdę niewielu było, Tbird zawsze był przedstawicielem klasy luxury coupe i to miało służyć do wygodnego toczenia się, a nie do zapierdalania. I chociaż te ostatnie generacje niewiele już miały wspólnego ze słowem luxury, to ich przeznaczenie nadal się nie zmieniło. Podniecaleś się tym, jak się siedzi w sho, a jakbyś usiadł w moim tbirdzie, to byś się chyba spuścił ze szczęścia :kappa A Amerykanie mieli tam duże silniki, bo po prostu mogli, i tyle.
Później coś więcej o tym napiszę, teraz zasuwam na trening :)
Panowie, czy znacie kogoś z Słupsku/ okolicach kto mógłby sprawdzić mi furę? (podbić na serwis ogarnąć czy jest prosta itp)? ofc zapłacę.
Ja wiem, ze to mocny argument na kazda dyskusje, ale proponuje wziac pod uwage, ze rano dmuchnalem 0.8, pozniej jeblem jeszcze browara i drinka i dopiero wsiadlem do SHO takze moje odczuwanie rzeczywistosci w tamtym konkretnym momencie moglo byc znieksztalcone.
Masa masa, ale to auto nie ma nic wiecej niz taki Passat b5 czy nawet nie wspomnie o mojej julce, a jezeli w chuj wazy to okej, ale to nie jest usprawiedliwienie do chujowych osiagow przy tak duzych motorach. Wiem, ze mieli takie silniki bo mogli, ale mowilem o odniesieniu do Europy gdzie jezdzisz takim krazownikiem, a wyjasnia Cie jakies 0.9T od Fiata, gdzie Ty masz pod maska ryczace v8 w pieciu litrach. No kurwa, blagam nie zaslaniaj sie tutaj masa bo Giulietta to jest moze z 50-100kg lzejsza niz takie SHO. xD Fakt, ze Amerykanie nie zylowali silnikow nigdy, ale mnie jezdzac codziennie mega wkurwialoby gdyby mnie byle gulf w 1.9tdi wyjasnial na kazdych swiatlach, a taka jest smutna rzeczywistosc tych tanich, ryczacych fau usemek. Ty sie tym pewnie nie przejmujesz, masa ludzi takze - ale mi to przeszkadza, nie polubie auta, ktore "dre, ale nie ide", kojarzy mi sie to z Honda Civic.