Raczej nie zaleca się gazu do dechy z postoju przy automacie. W ogóle lepiej nie katować automatycznej skrzyni kręceniem bączków itd., to nie to samo co manual.
Wersja do druku
Jak na zimnym to zawory najbardziej dostają po piździe. Z automatem też lepiej ostrożnie
To będziemy mogli się razem zabrać :D
Tylko będę musiał swoją zrobić, bo obecnie wygląda tak :/
Załącznik 356695
ladnie odjebales maniane ;D
Moja mina jak zobaczyłem te drzwi była bezcenna :D
benzynka,2.0 150 :c Tylko drzwi są do zrobienia. Błotnik i tył są tylko zarysowane
Szkoda, bo mi lezy I zalega xd mam tez klocki hamulcowe ktore kupilem, zalozylem I zdjalem, bo zalozylem tarcze itd od 330
Klocki i tarcze już zmieniałem w tym roku także też odpada :D
torgi jakies metody jak zamarzl hamulec reczny? xD
jesli to wazne, to jest to vw t4
odpalilem go i wlaczylem ogrzewanie na fulla
myslicie, ze to cos da?
juz nvm, 40 minut grzał sie i
na szczescie puscil
Ja ponapierdzielałem kluczem w tylne koła i puścił. Jak to nie pomaga, to grzanie chyba tylko, nie słyszałem o innych metodach, chociaż są może jakieś spraye do tego. W części aut pewnie dojdą szczelinami do linki, jak tam popsikasz z tyłu.
Ostatnio pojeździłem trochę Fabią mojej mamy, 1.2 2011 rok. Takie małe, całkiem żwawe gówienko, w mieście mocy w sam raz, po redukcji całkiem sensownie to przyspiesza. Ja teraz coraz spokojniej jeżdżę, bo nie chce mi się spinać za kółkiem, żeby dotrzeć gdzieś 20 minut wcześniej, także zacząłem się nawet zastanawiać czy i na trasy by taka popierdółka nie wystarczyła.
No, kurwa, nie.
Wczoraj nad ranem ruszyłem z dziewczyną z Łodzi do Lublina. Pierwszy odcinek A2 do Warszawy, 120km/h, silniczek kręci coś pod 3k obrotów - może być. Później wjechaliśmy na krajówki i tam się zaczęło... Wyprzedzanie osobówek - spoko, 80~~km wystarcza, ale z ciężarówkami to jednak nie jest już tak kolorowo, a byłem wczoraj świadkiem jednej sytuacji, w której gdybym to ja wyprzedzał, na pewno musiałbym uciekać przed czołówką w drzewa. Facet jechał Leonem Cuprą - jego szczęście. Długo czaił się na wyprzedzenie tego TIRa, bo ruch z naprzeciwka całkiem spory. W końcu nic nie jedzie, ciężarowiec dał mu znak kierunkiem, Leon zaczyna, zjeżdża na lewy pas i daje po garach do końca obrotów, bo 200 metrów dalej jedzie coś na niego na czołówkę... Nie wiem czy ten kierowca ciężarówki jakiś ślepy, czy po prostu taki chuj, że miga ludziom kierunkiem, jak na wyprzedzenie przeciętnym autem nie ma żadnych szans, ale tacy też się zdarzają, wcale nie tak rzadko.
Później ja się zabierałem za wyprzedzanie cysterny. Mgła na drodze, dość gęsta, ale jak coś jedzie z naprzeciwka, to z oddali widać przebijające się światła, także nie ma tragedii. Jedziemy jakieś 80km/h, droga wolna, to redukuję do 3, zmieniam pas i zaczynam. Po chwili zaczyna się podwójna ciągła - cholera wie o co chodzi, bo nie widać nic, dla czego mogliby ją tutaj dać, ale wyprzedzam dalej, bo na drodze dalej pusto, żadnych skrzyżowań, przejść dla pieszych, mostków czy innych tego typu rzeczy, na które trzeba uważać, a ja jestem już na wysokości szoferki. I nagle przede mną pojawiają się światła, już, kurwa, całkiem blisko. Droga tam opadała w dół - na tyle lekko, że przy takiej widoczności kompletnie nie było tego widać, ale na tyle mocno, że jadący samochód zobaczyłem dopiero, kiedy byłoby już za późno na dawanie po hantlach i chowanie się z powrotem za cysternę, a nie zmieściłbym się z wyprzedzeniem. Dobrze, że kierowca tej cysterny ogarnął, co się dzieje i zrobił mi trochę miejsca zjeżdżając na pobocze, inaczej byłoby ciężko się nie zahaczyć, lusterko raczej bym stracił...
Takie akcje utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że jak się jeździ trochę więcej niż co dwa dni po bułki do sklepu, to nie ma co się pchać w słabe samochody. Trasy są nieprzewidywalne, co jakiś czas dochodzi do sytuacji, gdzie od tego, ile masz pod pedałem gazu, może zależeć czy w ogóle gdzieś dojedziesz. Chociaż to nie tylko domena tras, bo i w mieście zdarzyłyby mi się 3 dzwony, w tym tylko jeden z mojej winy, do których nie doszło, bo jechałem Galantem z V6 a nie Polo czy inną Corsą.
Dlatego nie rozumiem, jak rodzice mogą namawiać swoje dzieci do kupna samochodów wolniejszych od roweru czy nawet im takie kupować. I pół biedy, kiedy taki świeży kierowca jeździ tylko co drugi dzień na uczelnię trzy kilometry od domu, ale ilu z nich dojeżdża do innych miast do pracy, do dziewczyny, do szkoły itd? "Kup Tico, bo tanie i wolne, to przynajmniej nie będzie cię kusiło do zapierdalania", a Tico też się da lecieć 150km/h po mieście, ale już nie ucieknie się nim z przejazdu kolejowego, którego dróżnik nie zamknął, bo leży najebany pod stołem, albo ze skrzyżowania, na którym z podporządkowanej zapierdala jakiś jełop, który nie wie nawet, że powinien tam ustąpić pierwszeństwa...
Nie wiem czy to ignorancja, czy brak jakichkolwiek przemyśleń rodziców co do tego, co dzieje się na drogach, ale ja się cholernie cieszę, że kiedy szukałem sobie pierwszego auta i patrzyłem na silniki do 1.4, ojciec usiadł ze mną i zmienił trochę kryteria wyszukiwania.
@Astinus ; z Twojej historii to jednak za mądre to wyprzedzanie nie bylo jak na goscia, który juz trochę jeździ i może sie domyśleć ze po cos ta podwójna ciągła jest. Co do kwestii samochodowych to sie w 100% zgadzam.
Podstawowa sprawa to ograniczenia na drodze, znaki.. po coś je tam postawili, chcesz jeździć rajdowo to wypad na tor a nie na publiczne drogi. Jak masz pierdziawke to wyjeżdżasz wcześniej, trasę się planuje, dorzuca się jakiś czas na nieprzewidziane wydarzenia podczas jazdy które mogą wystąpić nie z naszej winy, chcesz latać to sobie kup samolot.
Ale kiedy zauważam ją, będąc w połowie wyprzedzanej ciężarówki, mając już rozpędzone auto, to szybciej wrócę na swój pas dokończając wyprzedzanie, niż gdybym zwolnił i postanowił wrócić za ciężarówkę. No chyba, że dałbym naprawdę mocno po hamulcach, no ale kurde, jest zima, droga miejscami śliska, takich rzeczy tym bardziej się nie robi.
Może przy normalnej, dobrej widoczności ten spadek drogi byłby lepiej widoczny, ale co w deszczu/śniegu/we mgle/w nocy? To typowa niespodzianka na drodze, której nikt się nie spodziewa.
Ale kto tu mówi o lataniu? Znaki nie zawsze widać. Tam, gdzie wczoraj się nadziałem może był, a może go nie było - wyprzedzając auto ciężarowe nie widzisz przez moment całej prawej strony drogi. To co, nie wyprzedzać? Jechanie za czymś, co ogranicza Ci widoczność również nie jest bezpieczne. Ktoś będzie wyprzedzał z naprzeciwka na trzeciego, ciężarówa odsunie się w ostatniej chwili, bo kierowca za późno zauważy, Ty możesz już nie zdążyć.
Moja była dziewczyna bała się wyprzedzania, upierała się, że w ogóle nie ma takiej potrzeby. Możemy jechać za ciężarówką to 80km/h przez całą drogę, nawet kiedy na zderzaku siedzi nam drugie kilkanaście ton. Dotarło do niej czym to grozi dopiero jak jej pokazałem na yt co zostaje z auta, kiedy przy gwałtownym hamowaniu ten za nami spóźni swoją reakcję o głupie pół sekundy.
Ja jestem przeciwnikiem zapierdalania, potępiam głupie zachowania na drodze i bliżej mi raczej do jazdy emeryckiej niż do stylu przypisywanego naszym rówieśnikom w trochę mocniejszych betach, ale nawet jeżdżąc rozsądnie i przepisowo zdarzają się groźne sytuacje. A młodzi kierowcy często sami do takich doprowadzają, czasami przez głupie błędy, które zdarzają się wszytkim, często przez brak doświadczenia. Mocniejsze auta często dają możliwość naprawienia takiego błędu, niekoniecznie naszego, albo raczej uniknięcia jego konsekwencji. To, że tramwaj wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle to nie jest absolutnie moja wina, ale jeśli szybko się z tego skrzyżowania nie zabiorę, to w najlepszym wypadku mam po aucie. Rozumiesz, o czym mówię?