Witam, mam wam do zaprezentowania prawdziwą historię, która przydarzyła mi się wczoraj.
Obudziłem się w karczmie, wokół mnie leżało kilka pustych butelek, głowa bolała mnie strasznie. Rzuciłem karczmarzowi kilka złotych monet za bałagan i wyszedłem na dwór. Było zimno, wiał porywisty wiatr. W Thais zaczynał się nowy dzień. Ruszyłem do depozytu, aby zabrać swój ekwipunek z mojej skrytki. kiedy założyłem na siebie Zbroję Rycerską, Płytowe Nogawice, Chełm Koronny, Zauważyłem że moja sakwa z pieniędzmi gdzieś zniknęła. Pewnie zostawiłem ją w karczmie. "No nic, pójdę do banku i trochę wypłacę." - pomyślałem biorąc do ręki Serpentynowy Miecz. Kiedy wróciłem z banku i ruszałem w stronę Starożytnej Świątyni, przypomniałem sobie o opowieści mojego przyjaciela o kryptach na zachód od Carlin. Ruszyłem więc w długą drogę do miasta kobiet. Kiedy doszedłem zakupiłem trochę jedzenia, kilka runów Intensywnego Leczenia i wyruszyłem zachodnim wyjściem w stronę siedliska Wywern. kiedy doszedłem zobaczyłem, że droga do krypt jest zarośnięta gęstymi krzakami. obszedłem je naokoło, lecz nie znalazłem żadnej, najmniejszej nawet dziury w tych cierniach. Nagle poczułem że grunt rozsuwa mi się pod nogami i wpadłem do jakiegoś korytarza. Na szczęście miałem linę w plecaku. Już rzucałem ją do góry, gdy zauważyłem światło dalej w tunelu. Podszedłem tam i wyszedłem po linie. Zaatakowało mnie kilka szczurów, ale zabiłem wszystkie kilkoma machnięciami miecza. Szedłem dalej, przez gęste krzaki. Doszedłem do jakiegoś małego jeziorka, naokoło niego skakało kilka króliczków. Chciałem podejść aby nabrać trochę wody, ale okazało się że to jakieś okrutne złudzenie. wszedłem w trujący gaz, na szczęście miałem na sobie Srebrny Naszyjnik, dzięki któremu nie straciłem dużo energii życiowej. Szybko rzuciłem zaklęcie Antidotum i oddaliłem się od tego przeklętego miejsca. Zobaczyłem ruiny jakiegoś budynku. Wszedłem do środka i zobaczyłem dziurę. Wlazłem do niej i poczułem jakiś dziwny swąd. Nagle zaatakował mnie Ghoul, najobrzydliwsze stworzenie na tej ziemi. Zabiłem go jednak z niewielkim trudem. Poszedłem dalej i wczołgałem się do kolejnej dziury. Tam było kilka Szkieletów i nietoperz. Denerwowała mnie ta ciemność a nie zabrałem z sobą żadnej pochodni. "Utevo Gran Lux" - krzyknąłem czując znaczny spadek energii magicznej, w końcu jestem rycerzem. Zobaczyłem kolejną dziurę, do której wszedłem. Nagle otoczyło mnie wiele Trujących Pająków. Nie są one jednak wymagającymi przeciwnikami, choćby było ich nie wiadomo ile. Po chwili byłem cały w ich zielonym śluzie, a wokoło leżały ciała pokonanych. Zauważyłem, że w tym pomieszczeniu jest pełno dziur. Domyśliłem się że skoro było tu tyle Trujących Pająków to pewnie gdzieś tam kręci się potężny Ogromny Pająk, którego bałem się jak niczego innego. Pomyślałem że lepiej pójść dalej i zobaczyć co jest tam na końcu pomieszczenia. Były tam murowanie schodki, co bardzo nie zdziwiło, gdyż w tym zapomnianym przez Boga miejscu nie było niczego podobnego. Pomyślałem że mogę tam wejść, a jeśli coś mnie zaatakuje to wrócę. Później przekonałem się że to był największy błąd w moim życiu. Kiedy zszedłem na dół zaraz za mną zatrzasnęła się krata i nie mogłem zawrócić, lecz nie to było najgorsze... w głębi komnaty dostrzegłem jakiś ruch. Moc zaklęcia Światła już słaba. Nagle poczułem że pod moimi stopami zaczyna się dymić. To był trujący gaz. Już wiedziałem o co chodzi. Rozpaczliwie szukałem jakiegoś wyjścia, gdy nagle pojawił się ON. Przerażające, włochate nogi poruszały się z niespotykaną szybkością. Już rozsunął swoje żuwaczki. Poczułem ugryzienie na swoim ciele. Zbroja pękła pod takim ciężarem. Ostatkiem sił udało mi się uciąć mu nogę, ale to wcale mi nie pomogło, Pająk zwalił się na mnie, przygniatając mnie swoim ciężarem. chciałem rzucić zaklęcie leczące, ale okrzyk "Exur..." zamarł na moich ustach. Zostało po mnie tylko bezwładne ciało. Poczułem... już nic nie czułem. Zobaczyłem z daleka swojego trupa, wstającego i zamieniającego się w przerażającego Ghoula. Po chwili zostałem wciągnięty do wiru dusz. Pojawiłem się w świątyni w Thais. Może ta opowieść uchroni kogoś przed śmiercią...
Proszę o oceny.
Wiem że trochę to długie, ale jak mam dobry temat to mogę pisać bez końca. :P
Zakładki