O fuck wtf. Wczoraj miałem trening klaty, robiłem wszystko poprawnie, co prawda pocisnąłem większy ciężar niż zwykle, ale nie gibałem się i zachowywałem technikę. Dzisiaj rano się budze i tip top, ale po południu jak mnie w krzyżu zaczęło boleć. Dokładnie nie wiem cyz to kręgosłup, czy jakiś skurcz czy co, ale ciężko mi się chodzi. Jak się położe na tapczanie to mega ciężko mi wstać, stać na lewej nodze nie mogę, w ogóle wszystko co związane z lewą stroną sprawia ból w kręgosłupie (tak jakby po lewej stronie). Teraz siedzę i mnie boli, a jak wsiadałem do auta to myślałem że już z niego nie wyjdę. Nie mogę się pochylić ani wyprostować (chyba że powoli). Dzisiaj miałem mieć trening pleców, robiłbym MC, ale dobrze że to wyszło przed plecami bo bym pomyślał że jakieś zakwasy. Co to może być ? Raczej nie wyskoczył dysk bo bym wcale nie mógł się ruszyć. Help!
Zakładki