To chyba taka zwyczajowa patologia biegaczy z tymi butami, więc nie musimy się martwić ;d
NUDziło mi się trochę dziś :-). Wstałem, zrobiłem 10 km, zjadłem śniadanie, kolejne 20, przyszedłem do domu po wodę bo skwar w południe niemiłosierny i jeszcze 14 km, zjadłem obiad, przespałem się godzinę i dokręciłem już te 6 km na roztruchtanie do równych 50 XD. Dodam, że zgubiłem się w pizdu w tym lesie 2 razy i w sumie to bonusowo poza "gps" sporo wpadło. Całkiem miłe "ultra na raty" początki :). W weekend było jeszcze 70 km w Bieszczadach w 2 dni także nogi zakatowane :D
Załącznik 336179