Warto by było wspomnieć w pierwszym poście, że żadna ze sztuk walki nie uczyni nas brusem lee i po prostu trzeba wiedzieć kiedy stawać do ewentualnej ulicznej walki, a kiedy nie.
Co do walk ulicznych.
- walka z jednym przeciwnikiem - tu dużo zależy czy ktoś jest ogarnięty czy typowo się napina. Jeśli jest o wiele wyższy chyba najlepiej sprowadzić sobie go do parteru i kończyć w dosiadzie, bo łamanie takich ludzi raczej nie chodzi w rachubę, bo wiadomo jak funkcjonuje prawo. Jeśli jest niższy albo podobnego wzrostu można go przez chwilę 'wypróbować' w stójce, ale ja i tak preferuje zejście i kończenie w parterze.
- walka z wieloma - tu się robi ciekawie, parter raczej odpada. Jedyne co mi się nasuwa przy walce 2 na lub 3 na 1 to ciężkie uszkodzenie (czyli takie, w którym osoba nie będzie mogła podjąć dalszej walki, a wręcz będzie zwijała się z bólu), a potem kończenie kolejnych. W zasadzie trzeba by stosować to w ułamku sekundy i jeśli ktoś nie ma petardy w dłoniach zostają nam kopnięcia, a dla początkujących walenie po ścięgnach i kolanach w nodze (no sorry, ale innego wyjścia nie widzę, chyba że jaja =D,a swoją drogą dlaczego my mamy być fair?). Tu w sumie jest dużo wariacji, niektórzy wybiorą obicie korpusu, wątroby i innych czułych części. Pamiętać trzeba przede wszystkim o gardzie i o tym, żeby nie dać się przewrócić.
Zakładki