No ja w 2009 leżałem łącznie 2 miesiące w dwóch różnych szpitalach i też właśnie nie mogę narzekać, bo pielęgniarki zawsze uśmiechnięte, jak coś potrzebowałem to pomagały, chciałem szybko zasnąć to mnie tak naćpały, że spałem 12 godzin - ogólnie nic nie mogłem im zarzucić. A jakiś bełkot wyróżniającego się z tłumu żałosnych polaczków szantymena o zawyżonej samoocenie jest po prostu żałosny, uważasz ze jak miałem operacje nerki to nie dowiadywałem się co mi jest, nie rozmawiałem z chirurgami itp? Po prostu jak już leżałem po operacji to nie pytałem pracowników szpitala czy w tej kroplówce jest witamina k, jaki skład ma ta tabletka, bo po prostu ufałem ich kompetencjom - potrafili mnie pokroić i poskładać to tym bardziej potrafią dobrać leki. Poza tym leżałem pod aparaturą jak jakieś warzywo, co chwile ktoś sprawdzał jak się czuje, więc o ewentualnych powikłaniach nawet nie myślałem. Mało tego, przed każda operacją miałem bardzo dokładny wywiad z anestezjologiem, gdzie byłem wypytywany dosłownie o wszystko, o choroby, o alergie, o to czy zemdlałem ostatnio. Więc dziewczyna tego pyskatego dzieciaka, albo była na tyle bystra, że zapomniała wspomnieć o swojej chorobie, albo była kompletnie tempa i nakłamała podczas wywiadu. Co to za historia w ogóle, podłączanie kroplówki na siłę.
Zakładki