skad wy taka robote bierzecie? ja zapierdalam jako kurier, 10-12 h dziennie, czasem wiecej, za 70 zl... musze przestac wchodzic do tego tematu bo mi sie smutno robi:<
Wersja do druku
skad wy taka robote bierzecie? ja zapierdalam jako kurier, 10-12 h dziennie, czasem wiecej, za 70 zl... musze przestac wchodzic do tego tematu bo mi sie smutno robi:<
budowa. 12h za 10zł/h. zapierdol co nie miara. nie polecam xd
Praca w Belgii w "fabryce żywności (nie wiem kurwa jak nazwać firmę zajmującą się masową produkcją wszelkiej żywności).
Od poniedziałku do środy produkuję saładki, pakuję je i wysyłam do klientów, czwartek i piątek zazwyczaj pracuje na hali produkcyjnej (nie na taśmie).
Praca nie jest ciężka, zazwyczaj zaczynam o 8 rano a kończę 18-20 (rzadko później) zależnie od zamówień.
Zarabiam 11 euro/h brutto, nadgodziny 16euro/h
Zakwaterowanie zapewnione przez firmę (płacę łącznie 180euro miesięcznie za własny pokój)
Jeśli chodzi o czas wolny to w tygodniu nie mam go niestety zbyt wiele, większe zakupy muszę robić w weekend bo tutaj sklepy są otwarte do około 18 a nocne są 2x droższe.
od tygodnia robie w amice na montazu, 9zl/h .. 3 zmiany 6-14 / 14-22 / 22-6 / ( czyli 8 godzin )
3 przerwy sa co 2 godziny ( 10/15/10 minut )
jak na poczatku jest ciezko, ale powoli sie przyzwyczajam.. robimy tylko kuchenki, aktualnie latam po stanowiskach kazdych ( sprawdzaja mnie pewnie czy wytrzymam )
skrecam te klapy z tylu kuchenek taka wkretarka na powietrze na kablu, ale jak mowilem latam po stanowiskach na lini ( sa nawet takie, ze gosciu sprawdza kazda kuchenke do pradu czy jest - robota marzenie ;d alba wkladaja drzwiczki do kuchenek)
umowe dostalem na 3 miesiace od razu, potem zobaczymy
jako zbieracz-wyrywacz czosnku powiem Wam, że spoko płacą jak się zapierdala, ale ręce bolą od czyszczenia z ziemii, plecy od schylania a nogi od stania :D
za pas koło 150m biorę 12zł, a wyrabiam się w nieco ponad godzine, polecam każdemu kto nie mógł znaleźć normalnej roboty XD
rozdawanie ulotek wrocław - praca spoko 10zl /h 3x w tyg od 5 do 8h mozna wypić piwko w pracy jako alternatywe polecam.
troche po znajomosci ( kumpla ojciec robi tam gdzies w biurze i jest dobrym ziomkiem kierownika montazu) a troche tez bo potrzebowali kilka osob ( oprocz nas wzieli 2 babki jakies ).. zlozylem z kumplem cv po tygodniu babka dzwonila, ze mamy przyjsc i tyle.. jakies badania ( duzo badan na rece itp ) bhp i te sprawy i po 2/3 dniach tych badan i dupereli juz do roboty. Jestem po maturze swiezo.. 0 doswiadczenia nigdy przedtem nigdzie nie robilem :) wymagaja oni checi i zaangazowania w robote, troche tam trzeba napierdalac bo tasma przesuwa sie co 50 sekund okolo ~~ ale ci co tam robia juz kilka miesiecy widac, ze idzie juz im dobrze i ze spokojem ogarniaja, ja na razie jescze musze troche ogarnac. ( wiadomo nikt w kilka dni sie nie nauczy wszystkiego )
Ja najpierw roznosiłem gazetki Kauflanda, tak wychodziło jakoś w granicach 15-20zł na godzine ale to były mega ciężkie gazety po kilkadziesiąt stron, teraz już mają takie malutkie co już nie jest tyle warte, za miesiąc około 500zł było.
Potem pracowałem w sklepie, w Realu, dokładnie 7zł brutto co dawało 6zł netto o ile dobrze pamiętam, praca po 4-12h dziennie, mega nudna, ziewałem cały czas na tej kasie przez 3 miesiące, tak z 800-900zł mi weszło na miesiąc, nie wiem ile godzin miałem.
Potem McDonald's, tam jest 9,5zł brutto + umowa o pracę, zapierdol niezły, oszczędność na zatrudnieniu, na każdej rzeczy, darcie ryja przez kierowniczke na wszystkich, fatalna atmosfera ale te 1200zł było, jeszcze czasem nocki to i 1300zł się załapało bo 20% więcej za godziny nocne.
Obecnie od marca Burger King, wyciągam z premiami około 1700-1800zł na miesiąc pracując po 210-220h w miesiącu, atmosfera zajebista, kierownictwo i managerzy zajebiści, wypłata od AmRestu zgadza się co go minuty, co miesiąc premie, żniżki na wszystko 25% w KFC, Starbucks, Pizza Hut i Burger King, codziennie możesz za 2zł zjeść cały duży zestaw o wartości 15zł+ co daje duże możliwości zaoszczędzenia jak ktoś ma szybka przemiane materii :P
Ogólnie najgorsze doświadczenia mam z McDonaldem, mega wyzysk i wykorzystywanie pracowników, odśnieżanie dachów na -20, kucie lodu, jeden worek na śmieci jak najdłużej się da (ręczne przekładanie smieci na zapleczu), duży worek do kompaktora tak samo do śmierci, zbieranie petów spod restauracji o 4 rano spod śniegu, częste bezpłatne zostawanie po godzinach a potem i tak pretensje do ciebie, że mogłeś więcej zrobić (przepracowałem tam około 70-80h za darmo). Ogólnie jeden z najgorszych pracodawców wśród fastfoodów, każdy kogo znam a pracował w McDonaldzie ma podobne zdanie o tej fimie.
W niczym poważniejszym nie pracowałem :P
Rok temu, w wakacje pracowałem w Orlenie na kasie. Ogólnie dosyć często szukają pracowników na okres maj-wrzesień, bo pracownicy biorą urlopy i brakuje im ludzi.
Jak jesteś właśnie w tym "urlopowym" okresie, to zazwyczaj będziesz po prostu przychodzić na miejsce osoby, która w danym czasie ma wolne.
Mi akurat tak się trafiło, że szukali pracownika na stałe, ale że ja przyszedłem, to po prostu dali mi pracować przez te 2 miesiące, a na spokojnie sobie kogoś szukali.
Są różne tryby pracy. Zależy od kierownika stacji. Możesz pracować 24h/72h (24 godziny pracujesz, 3 dni wolnego). Może też się trafić 12h+12h/48h (2 dni pod rząd po 12h i potem 2 dni wolnego). Tylko w tym wypadku, może się zdarzyć (najczęściej), że będziesz pracować w dzień 12h + noc 12h, dzień 12h + dzień 12h (tak ja pracowałem), albo noc 12h + noc 12h. Od 7 do 19 lub od 19 do 7.
Zazwyczaj pracowało się parami. Jedynie jak był większy ruch, to zastępca kierownika (jak nie był zajęty i w ogóle był na terenie stacji) stawał na trzeciej kasie. Co i tak czasami było za mało.
Gdyby to było samo podliczanie produktów/paliwa, to jeszcze byłoby to znośne, ale strasznie irytowały detale (szczególnie gdy stoisz już 11h, bo oczywiście nie ma możliwości aby usiąść), na przykład to, że za każdym razem musiałeś pytać się o milion spraw (punkty, itp.), informować o promocji, mimo iż na terenie stacji jest milion plakatów na ten temat i co najbardziej wkurzało pracowników i klientów to już słynne "a może płyn do spryskiwaczy ?", czyli trzeba było zawsze coś zaproponować. ZAWSZE.
Należało dbać o toaletę. Co godzinę/pół podpisać się, odświeżacza powietrza użyć, przemyć podłogę, wymienić papier, itp.
No i oczywiście należało przeprosić i błagać o wybaczenie za każdy błąd klienta. Tak, klienta. Nie masz prawa mieć swojego zdania (chyba, że klient sobie tak zażyczy), masz ładnie się uśmiechać i przepraszać.
Co również mnie irytowało to hot dogi. Jest kolejka pod same drzwi, ludzie się irytują, Ty zapierniczasz jak tylko możesz i nagle ktoś sobie życzy 4 hot dogi. W tym czasie, co będziesz robił te hot dogi, ogarnąłbyś kilka osób (czasami próbowałem zająć się innym klientem i jednocześnie robić te hot dogi, ale nie zawsze to wychodziło). Tak samo jak któraś osoba z rzędu pyta się jakie parówki, czy sosy do tych hot dogów może wziąć, mimo iż wszystko jest podpisane, a on 5 minut stał w kolejce i się na to patrzył.
Takie małe szczegóły, ale po 12h czegoś takiego opadały ręce.
Jedyna dobra rzecz jaka z tej pracy była to pieniądze. Pracowałem za 10zł netto za godzinę, czyli dziennie 120 zł wpadało (około 1800zł do ręki na miesiąc). Umowa zlecenie oczywiście.
Jako praca na wakacje, gdzie po 2 miesiącach zarobisz nawet niezłą kasę (jak na ten wiek) to nie jest najgorsza opcja. Jednak nigdy bym nie chciał tam pracować na stałe. Nawet gdyby zwiększyli wypłatę. Zdarzyło mi się pracować fizycznie i było to mniej męczące psychicznie i fizycznie niż ta praca.
Siwy a tak szczerze to kiedy proponowałeś ten płyn do spryskiwaczy czy cokolwiek to były osoby, które się decydowały na zakup? Ja sobie zdaję sprawę z tego, że to jest odgórnie narzucone ale jeszcze nigdy nie widziałem żeby ktoś kupił ten polecany produkt. Przecież jak chcę hotdoga czy płyn do spryskiwaczy to wiem o tym najlepiej i sam to kupie także nie trzeba mi tego proponować. Dlatego nie rozumiem po cholerę jakiś spec od marketingu czy kto się tym zajmuje każe o to pytać.
praca na magazynie, zalatwiona troche po znajomosci. dostaje po 8zł netto na ręke, praca od 7.30 do 15.30. akurat na sezon urlopowy, więc głównego magazyniera nie ma i ja go zastępuje. ogolnie to siedze w gabinecie, jak przyjeżdża kurier to paczke/olej/zszywki/gwozdzie/rekawiczki muszę wypakować i przenieść na magazyn - mam paleciaka jak i ten elektryczny wózek więc lajtowo jest. często przychodzą ludzie z produkcji ( za ścianą jest) i potrzebują na wymianie słuchawek/zszywaczy/okularów; przychodzą mechanicy i chcą tuleje/łozyska/segery itd. wprowadzam duzo faktur do komputera, pracuje w exelu czasem. wypisuje WZ, RW itd ogólnie magazyn zaopatrzenia, wysyłanie rzeczy na inne magazyny firmy i sprawdzanie/liczenie towarów na magazynie lub sprzątanie/odkurzanie/przestawianie
ogólnie praca jest przyjemna, o 10 jest 30min przerwa, można zrobić sobie kawe/herbate/ nawet jedzenie;d jak na 1 w życiu legalna prace jestem zadowolony, mam <18 lat jeszcze, w tym roku po wakacjach akurat mi stuknie, wiec pewnie traktuja mnie jeszcze dość ulgowo.
a masz na wózki zrobione uprawnienia, że możesz elektrycznym paleciakiem jeździć xd?
Z tego co wiem pracodawcy często szkolą tych co dopiero przyszli, uwalając im koszt kursu z wypłaty. Fajne jest to że taki kurs jest znacznie tańszy niż jakbyś sam go robił.
@down
To źle sądzisz, ja też robię przez wakacje tylko a kurs mi zafundowali ;d
nie sądzę żeby mu pracodawca fundował kurs na wózki skoro będzie robił tylko przez wakacje ;d
nie mam, ale mi pozwalają. magazyn jest mały/średni , a korytarze do przejazdu dość szerokie więc nie widze problemu. wystarczy kilka razy sie przejechac i ostrożnie kierować - nie będe z każda pierdołą biegał na 2 koniec magazynu aby prosic o zniesienie paletki z 1 pietra regału;p
przecież to ich sprawa czy Ci dają czy nie, tylko że jakby Ci się coś stało i byś powiedział, że tym jeździłeś bez papierów to by mieli duże problemy.
Smutne jest to, że czasami się decydowali, więc mimo tego, że 80% osób wkurza takie zachowanie, a 15% ma to gdzieś, to wciąż zostaje te 5%, przez które takie coś nie tylko zostanie, a pewnie kierownicy znajdą sposób, aby być bardziej natrętnym i wkurzającym (statystyki wymyślone).
Też nie proponowałeś tego płynu cały czas. Jak ktoś przyszedł kupić hot doga, to proponując mu płyn byś wyszedł na większego debila, za jakiego Cię uznawali. Trzeba było dostosować propozycję do zakupów (a o dziwo mnóstwo osób wolało robić zakupy na drogiej stacji benzynowej, niż przejść się do sklepu spożywczego, znajdującego się 50m dalej, który miał całkiem niskie ceny. Chodzi mi o przypadki, gdy nie tankowali.)
Wymyślili też coś takiego, że jak uda się wszystkim zmianom przez miesiąc czasu sprzedać określoną ilość danych produktów (zazwyczaj te ich napoje energetyczne "Verva") to pracownikom przysługuje premia, która zależy od tego ile ich sprzedali (pod koniec miesiąca był ranking. Jak udało się tą normę wyrobić, dopiero wtedy było to brane pod uwagę). I czasami przychodził do nas pewien koleś, który dorabiał sobie tylko (pracował na pół etatu) i tak nachalnie wciskał ludziom te produkty, że aż mi się głupio robiło, że pracuje w tym samym miejscu co on. Mimo, iż ktoś mu odmawiał trzy razy, to wymyślał coś nowego, aby tylko to kupili.
@Madduro
Właśnie problem nie jest w sprzedawcach (przynajmniej w większości, bo ten co go wyżej opisałem, to był jakiś szczególny wyjątek), a w zarządzie. To oni wymyślają takie durne przepisy. Normalnie bym się sam do tego nie stosował, ale wymyślili sobie coś takiego jak "Tajemniczy klient". Przychodzi człowiek Orlenu (nie wiesz jak wygląda, kiedy będzie, itp.) udaje normalnego klienta i potem przesyła raport z Twojego zachowania. Nie zaproponowałeś czegoś to już Ci obniżają ocenę. Za niski wynik masz ? Możesz wylecieć, dostać naganę, zapomnieć o premii, czy co oni tam sobie jeszcze wymyślą.
Dla mnie o wiele wygodniej byłoby załatwić wszystko w ciszy i spokoju, bez potrzeby słuchania jakim to złodziejem jestem, bo chcę biednego człowieka naciągnąć na zakup czegoś, mimo iż mnie na prawdę gówno obchodziło, czy on kupi ten płyn czy nie. Rozumiem, że ludzi to wkurza, ale nie trzeba wyładowywać się na pracowniku, który po prostu MUSI tak się zachować.
@Super Predator
Szczerze, to czekanie, aż trzeci raz Ci coś zaproponuje, to i tak za dużo. Na stacji najlepiej od razu powiedzieć, że płacisz za zakupy i nic więcej Ci nie potrzeba, więc nawet niech Ci niczego nie proponuje. Wtedy i Ty masz spokój, a pracownik nie musi Cię dalej męczyć.
Sądze, że w normalnych sklepach też tak to działa, ale pewności nie mam.
nienawidzę takiego zachowania sprzedawców, jak wciskają mi coś na siłę. to samo w jakimś sklepie z ubraniami jak przyszedłem np. po spodnie, a tu mi wciskają milion koszulek i się pytają o milion rzeczy.
Powiedz 'nie, dziękuję bardzo', pewnie coś jeszcze Ci coś zaproponuje, to znowu tak powiedz, za trzecim razem powiedz 'Nie musi mi Pan proponować tylu rzeczy których i tak ich nie kupię' i tyle.
Po Biedrach też podobno chodzą tajemniczy klienci dlatego jak pytam czasem gdzie znajdę jakiś produkt w biedrze to zawsze mnie odprowadzają dokładnie do tego miejsca a nie tylko tłumaczą (tak robią tylko w biedrze obok gdzie mnie już znają i widzą, że nie jestem TK ;d)
Nie wińcie sprzedawców a zarządy koncernów. Sprzedawca tylko wykonuje to za co mu płacą.
słuchajcie, mam pytanie:
jak obsługuję się te palety z towarem na markecie? Czy to jest ciężkie? Chodzi mi o taką zwykłą paletę z towarem, która trzeba przetransportować "widłakiem" na sklep ;p
Ja np lubię to, ale jak przychodzę po spodnie i sprzedawca się interesuje tym i pyta jakie itd itp, jest taki jeden sklep w moim mieście gdzie sprzedawca tak robi i już 2x pomógł mi z kupnem. Ale jakbym faktycznie przyszedł po spodnie i wciskaliby mi koszulki blablabla to też bym się wkurwił ;d nieraz takie zainteresowanie działa, np kupuję spodnie a sprzedawca pyta czy potrzeba jakiejś koszulki do tego i ja myslę, że w sumie to tak i kupuję. Marketing :D
Teneryfa, PR (stosiz przed restaruracja i zagadujesz do ludzi żeby weszli) - 6,25€/h do ręki + obiad po pracy, z tym że praca na 4h dziennie (nikt nie bierze na dzień, tylko na wieczory).
Atmosfera bardzo fajna, bo w takich krajach ogólnie atmosfera jest super ;d
Da się też znaleźć jako kelner/barman pracę (na więcej h dziennie), ale zarobki nei są dużo wyższe, a na czarno już ciężko.
Praca nie jest ciężka, w zasadzie takie oswojenie z angielskim (wymagany) za które jeszcze Ci płacą, na pewno nie jest mocno męcząca, bo w każdej chwili możesz usiąść, napić się czegoś jak akurat nikogo na horyzoncie nie ma..
agent ubezpieczeniowy na wyłączność PZU
Plusy:
- Przez pierwszy rok dodatkowo pomimo prowizji płacą tkz. pasek startowy za osiągnięcie poszczególnych progów
- Fajny system szkoleń. Poza dokładnymi szkoleniami z produktów, to jest jeszcze tkz. Akademia Agenta, z profesjonalnych coachem gdzie można się szkolić z umiejętności miękkich
- Wycieczki. np. Dwu dniowy pobyt w 4 gwiazdkowym nadmorskim hotelu. Akademia Agenta połączona z wieczornym integracyjnym chlaniem wódy. :D ofc nie zawsze AA połączone jest z wycieczką ale nie jest to rzadkość
- pomocne materiały i dużo gadżetów dla klientów ( w tym nawet plecaki czy pendrajwy)
---------------------------------------
minusy:
- niska prowizja ( w większości firm ubezpieczeniowych lepiej płacą )
- ociężały i nieintuicyjny program komputerowy ( trochę trzeba się napocić by wystawić polisę)
- program do wystawiania polis nie jest w przeglądarce, więc wystawić polisę, można tylko ze swojego komputera
- można być tylko agentem na wyłączność, więc jak ktoś chce być multiagentem to pzu odpada ( tak było jak ja działałem, teraz podobno coś się pozmieniało)
- ogromny nacisk na AC ( kierownicy ciągle wymagają, by agenci zawierali umowy AutoCasco, paranoja na tym punkcie panuje, w innych towarzystwach ubezpieczeniowych tego nacisku nie ma)
Podsumowując:
Jak ktoś ma z czego żyć i PZU nie będzie jedynym źródłem dochodów to warto. Choćby ze względu na fajne rozwijające szkolenia na Akademii Agenta. Warto tylko przez pierwszy rok, ze względu na pasek startowy, bo prowizje połączone z tym paskiem dają w miarę fajne pieniądze. Ale ogólnie rzecz biorąc, trzeba nieźle się nagimnastykować by znaleźć tylu klientów by się wbić w progi by dostać pasek, więc praca na pewno ciężka i dla ambitnych.
Więc raczej nie polecam, za małe pieniądze jak na tyle wysiłków.
Pracuję jako shop assistant w sklepie Little Italy w Dublinie.
Praca nie jest ciężka, jednak dosyć nudna, to nie jest typowy sklep bo to również taka średnia hurtownia i sporo restauracji się u nas zaopatruje. W sklepie ogólnie ruchu nie ma dużego, wyjątkiem są dni typu piątek i sobota, gdzie zapierdziel jest większy.
W sklepie to standard, wykładanie towaru na półki, robienie wystaw, siedzenie na kasie, krojenie jakiś wędlin, serów.
Gdy nic się nie dzieje na sklepie to pomagam na magazynie, proste operacje z wózkiem widłowym (podnoszenie gościa żeby mógł towar zdjąć), pakowanie towaru do aut.
Zarabiam 8,7 euro na godzinę, ale dopiero zacząłem i jeszcze niby się szkolę, chociaż i tak wszystko ogarnąłem w 2 dni.
Wkurzają mnie jedynie współpracownicy, są to włoszki, które angielski mają naprawdę chujowy i nawijają cały czas ze sobą po włosku, jedynie kierowniczka i jedna z tych dziewczyn mówią płynnym angielskim, osobiście wolę siedzieć na magazynie, mimo, że praca jest ciężka to z tymi gośćmi można normalnie porozmawiać.
Praca jest tylko na wakacje.
6% za polise oc
8% za AC
20% za wojażery, ub firm i takie tam
czyli np jak zrobisz polise która klienta będzie kosztowała powiedzmy 1000zł to dostajesz odpowiednio 1000zł*6/8/20%
pasek: za zrobienie nowego przipisu 2000zł (czyli jak w jednym miesiącu twoi klienci zapłacą 2000zł) dostajesz 700zł, za 5000zł przypisu dostajesz 1600zł, za 9000zł dostajesz 2200zł
ale nie traktować tego jako wiedzę nie podważalną, bo to tam u nich się często zmienia.
Temat troche zszedl z "pracy tymczasowej" na "prace na dluzej/na stale", wiec dodam cos od siebie:
Zawod: Na umowie mam wpisane Designer/Web Developer, ale o tym dalej.
Miejsce: Dublin, Irlandia;
Wynagrodzenie: Zadowalajace
Firma: Sredniej wielkosci firma z branzy IT, sprzedajaca oprogramowanie dla duzych firm
Obowiazki:
Jestem odpowiedzialny za wyglad i dzialanie oprogramowania, stron www, materialow sprzedazowych itp. Dostaje czyste, dzialajace oprogramowanie i mam zadbac, aby bylo szybkie i intuicyjne w uzyciu, dobrze wygladalo i dobrze sie sprzedawalo. Mam duzo dowolnosc w dzialaniu - wspolpracuje z dwiema firmami marketingowymi i programistami (glownie na miejsscu), ale to ja jestem odpowiedzialny za efekt koncowy. Oprocz tego tworze raporty ze skutecznosci oprogramowania (porownanie cen, proste statystyki, proste wykresy itp)
Praca od poniedzialku do piatku, 9-17, pracuje glownie w swoim biurze, czasem jakies konferencje i praca w malej grupie. Jestem jedynym obcokrajowcem w firmie i jedynym ponizej 30stki (!).
Ma to swoje dobre strony - rzucajac sie na gleboka wode, musisz nauczyc sie plywac, albo utoniesz. I tak juz prawie 2 lata ucze sie plywac.
dla mnie prawie 20 latka ktory sie uczy zadowalajaca kwota bylo by 1500 zł miesiecznie na reke. Tak ze to pojecie wzgledne ;d Rzuc jesli nie konkretne wynagrodzenie to przedzial zarobkow. Czysto z ciekawosci :)
Aktualnie na tych wakacjach pracuje dorywczo jako ochroniaz w bankach i innych instytuacjach gdy trwaja remonty. Praca zazwyczaj wyglada tak ze przychodze o 16-17 i zostaje do 8-9. Okolo 16h pracy (siedzenia, ogladania filmow, czatowania). Zawsze mam do dyspozycji kuchnie, wc, wiec sobie przyrzadzam dobre jedzonko w nocy. Jak jest dobry obiekt to albo spie w aucie albo kimam w pustym pomieszczeniu. Niestety nie jest to mocny sen tylko "czujne drzemanie". Zarobki zalezy od obiektu od 7 do 10zl/h. Jak za siedzenie to mi sie podoba.
Niestety tej pracy duzo nie ma czasem jest 2 nocki w tygodniu a czasem przez 2 tygodnie na okraglo nocki.
I lapie tez rozne zlecenia naprzyklad wczoraj sprzatalem piwnice w budynku PZU. Wpisane mam 15 godzin na to a wyrobie się w 10 i jeszcze coś wezme do domu bo wszystko trafia do utylizacji. (tonery do drukarek, odkurzacze itd.)
Niestety na podkarpaciu ciezko o prace a w szczegolnosci w moim miescie. Dojezdzajac do Rzeszowa malo co zostaje wyplaty ;/
Na imprezy zarobie, a nawet odloze cos na inwestycje w zainteresowania
No, w końcu streszczę wszystkie swoje post nt. Butlinsa
Info na mój temat: po technikum, 19 lat, dorabiam na studia
Gdzie? Butlins, Minehead Anglia - praca w ośrodku wypoczynkowym Butlins.
Praca: Zależna od tego gdzie trafisz, możesz pracować na toaletach, w klubie, barman, ochroniarz, kucharz, pokojówka - jest z 15 różnych departamentów.
Czas pracy: Ja na facilities pracuję 32:30h (6,5g dziennie i 45min przerwy) tygodniowo ale możliwe overtime na accomodation ( pokojówka ) w poniedziałki i piątki gdy goście przyjeżdżają. Pracujesz 5 dni w tygodniu, 2 dni wolnego.
Zarobki: 5,325 funta / godzina podstawowa stawka jeśli zrobisz mniej niż 39 godzin tygodniowo a jeśli więcej to każda >39 jest za 6,3 z tego co pamiętam - wypłata płatna co 2 tygodnie.
Nocleg: Zapewniony przez pracodawcę. Domki, mieszkam ze współlokatorem, kuchnia połączona z salonem, toaleta, 2 pokoje do spania - mój i jego :d
Jedzenie: Obok Butlinsa jest Tesco, Morrison, Poundland a w samym Butlinsie 2x SPAR ( taka nasza Żabka ), Team Dinner gdzie obiad z bottomless drink 2,7 funta, Pizza hut, Finnigans, Burger king
Wymagania: +18 lat, angielski komunikatywny, zaświadczenie o niekaralności.
Dojazd: Samolot z np.: Szczecina do Bristolu, następnie busami do Minehead.
Własne: Butlins jest znany w całej UK. Ten w Minehead jest chyba największy ze wszystkich Butlinsów - z tego co pamiętam są jeszcze 2, Skegness i Bognor. Pracę znalazłem rok temu przez www.lsj.pl, taki wypad na miesiąc w grudniu podczas szkoły aby dorobić - miałem interview w Szczecinie z jedynym z menadżerów facilities, kilkanaście prostych pytań typu: skąd się dowiedziałeś, po co jedziesz, co ciekawego w Butlinsie można znaleźć. Drugi raz przyjechałem na własną rękę tj. jestem tu od 22 maja i zamierzam zostać gdzieś tak do końcówki września ( studia ).
Pracuję na nockach, 03:00 - 10:15, głównie odkurzam, myję podłogę, wymieniam śmieci, myje okna - obijam się :D Z rana gdy gości nie ma, spokojne kilka godzin ze słuchawkami na uszach, byleby się robić przed 8:00 gdy goście już tak się zbierają razem z menadżerami.
Ośrodek jest naprzeciw Zatoki Bristolskiej, plaża o długości 2 km, całkiem spoko widoki :P Jak ktoś będzie chciał to mogę wrzucić kilka zdjęć. W ośrodku pracują głównie Polacy i Węgrzy, mniej Anglików :D
Będąc pracownikiem mam wejście na wszystkie show organizowane dla gości - lub po małej opłacie tj. 5-10 funtów. Pod koniec roku ma być amerykański WWE, jakieś grubsze mistrzostwa Darta a teraz jakiś cyrk z Kazachstanu przyjechał - nawet mnichów z Shaolin zabrali :D
TL;DR: Jeśli kiedykolwiek będziecie szukali pracy i zobaczycie ofertę któregoś z Butlinsów to śmiało możecie uderzać - zapierdolu nie ma, stała praca jest - albo nawet sezonowo.
W razie pytań to śmiało.
znalazłem oferte pracy w \holadnii. minimalna stawka w wieku 19lat to jakies 4euro. przy 40h w tygodniu to jakies 640euro. po odjeciu zakwaterowania i ubezpieczenia 97euro tygodniowo) zostaje 252euro jakos na reke, odejmujac koszty wyzywienia wychodza grosze. dobrze licze?
to stawka wiekowa, wiec wiesz. ale napisze do nich bo też jakos w to nie moge uwierzyc
edit
co to jest orederpicker
z tego co ja sie orientuje, to stawka wiekowa jest czyms w rodzaju pensji minimalnej, tzn
pracodawca nie moze zaoferowac nizszeg wynagrodzenia niz €4, ale mozesz zaoferowac wiecej, bo za €4 nikomu sie pracowac nie chce.
Nie mieszkam w Holandii, to tylko moje gdybania, ktore trzeba zweryfikowac.
http://en.wikipedia.org/wiki/Order_picking
http://pl.wikipedia.org/wiki/Komisjonowanie
Rozładunek np.: palet.
U nas we polsce są tacy co pracują w kebabie za 5zł więc wiesz. Frajerzy są wszędzie ;d
ktos mial z tym stycznosc?Cytuj:
Firma Transline Group jest partnerem EURES.
Jeżeli jesteś w wieku 18-30 i jestes zainteresowany naszą ofertą ale nie masz pieniędzy na wyjazd mamy dobre wieści. EURES może Ci zaoferować 1000 EUR na relokację**.
http://www.aarhus.dk/da/borger/Beska...EURES-job.aspx
ile czeka sei na nr sofi?