Cytuj:
Pumpkin napisał
Już ci napisałem że nikogo nie obchodzi kto zasiada w senacie a w sejmie już ludzi interesuje więc dlatego nie można. Napisałem to już we wcześniejszym poście. Jak tobą dyskutować jak ci tłumaczę w pierwszym poście a ty za chwilę o to samo pytasz.
Ale co to niby ma być, że "nikogo nie obchodzi"? Wymyśliłeś sobie, że nikogo nie obchodzi i w ten sposób zaorałeś mój argument, spoko. xD To tak, jakby napisać "nikt się z tobą nie zgadza" i w ten sposób zakończyć dyskusję. Mądre to?
A poza tym, MNIE obchodzi, czyli już piszesz nieprawdę.
Cytuj:
Jeżeli ktoś zaproponuje żeby nie karać ludzi którzy przechodzą na czerwonym świetle to żeby ciebie przekonać to trzeba pokazać ci dowód gdzie na świecie ustalono już kiedyś taki przepis i trzeba ci UDOWODNIĆ dokładnie jakie to przyniosło rezultaty?
Nadal nie czytasz ze zrozumieniem.
Ja cię nie prosiłem o taki dowód, że gdzieś tam na świecie wprowadzono jowy i przyniosło to jakieś tam skutki. Nie. Ty sam wyskoczyłeś mi z jakąś "anglią" i że "korwinowy działacz chwalił jakieś tam rozwiązania podatkowe w Anglii", zupełnie tak jakby to miał być wg ciebie dowód, czy argument za jowami. Sam to napisałeś, a ja ci tylko tłumaczę, że to nie ma związku z tematem, bo nie ma żadnych przesłanek, że coś tutaj w ogóle wynika z jowów (tzn. nie przedstawiłeś ich). Równie dobrze można by napisać, że w Anglii mają jowy i silną ligę piłkarską. No prawda, mają, i co z tego? Albo na Ukrainie mają jowy i totalny rozpiździel. Też prawda. Ale to nie są poprawne argumenty, i tylko dlatego napisałem o tej Ukrainie, żeby ci to uświadomić, ale jak zwykle nie załapałeś. Druga sprawa to że ten tekst o "korwinowym działaczu", który coś tam chwali w Anglii, to klasyczny przykład argumentum ad hominem.
Argument mógłby mieć sens, gdybyś napisał jakie to konkretne rozwiązania oraz przedstawił jak zostały wprowadzone i wykazał, że jowy w tym znacząco pomogły (zaznaczam - nie "miałby", tylko "mógłby"). Ale gadamy o tym od paru postów, a do tej pory nie potrafisz przytoczyć który "korwinowy działacz" i co konkretnie powiedział. To tylko pokazuje, że zwyczajnie pierdolisz sam nie wiedząc o czym.
Cytuj:
Eh gimbokorwiniści do was to trzeba jak małemu dziecku na prostych przykładach. No ale niech będzie:
Wyobraź sobie że w tej chwili wchodzi niepodważalne prawo że wszyscy obecni posłowie dostają na 10 lat władzę całkowitą i nie są potem w ogóle z tego rozliczani. Nie podlegają sądom, nikt ich nie może ze stanowiska wyrzucić. Więc zaczynają nadużywać władzy, kraść i budować chaty nie za swój hajs i strzelać do ludzi którzy im nie pasują. Wracamy z tej wizji świata do naszej realnej. W tym świecie są ludzie i instytucje przed którymi politycy są odpowiedzialni. Jak jakieś grube machloje wychodzą na jaw politycy znikają z polityki. Przykład Hofman z pisu.
I właśnie dzięki jowom ta kontrola i odpowiedzialność przed wyborcami ma dużo większy wpływ na władzę.
No ale w jaki niby sposób ma dużo większy wpływ na władzę? O to cały czas pytam, a odpisujesz znowu to samo, co NIE jest odpowiedzią na moje pytanie. Chodzi mi o przedstawienie tego ciągu-przyczynowo skutkowego.
Tłumaczyłem już, że jowy to taki system, gdzie głosuje się tylko na tych, co mają szansę wygrać. Zazwyczaj jest ich dwóch, co w praktyce oznacza bardzo niską odpowiedzialność, bo co by się nie działo, wyborcy i tak zagłosują na nich, bo inaczej się nie opłaca (jak PO vs PiS obecnie, tylko gorzej, bo jeszcze mniej osób zagłosowałoby na "mniejszych" kandydatów/partie).
Cytuj:
To zdanie:
Jest kretyńskie nie ważne czy jowy są słuszne czy nie. Bo każdy trochę bardziej świadomy zwolennik jowów ci powie że ten system właśnie do tego doprowadzi. A co wg nich jest zaletą jowów to opisałem powyżej w poście. A ty patrząc na taki wynik wyskakujesz z hasłem "haha zwolennicy jowów głupio wam teraz?". No jak typowy kuc xd
Nie wiem, skąd założenie, że to zdanie miało niby przedstawiać całą moją argumentację przeciwko jowom. Zajrzyj sobie do tematów o wyborach prezydenckich czy referendum, bo tam jasno i merytorycznie tłumaczyłem dlaczego to jest chujowy system, poczytaj sobie te posty, to może załapiesz kontekst i zrozumiesz, dlaczego tak napisałem. Ale najlepiej olać wszystkie argumenty, tylko przyczepić się właśnie tego jednego zdania i coś pierdolić o kucach i gimbokorwinistach.
Cytuj:
Moja wypowiedź generalnie nie mówiła o tym jaki jest mój stosunek do jowów.
Mówiła jasno, że "nie jesteś tego zwolennikiem".
Czyli zacząłeś robić za adwokata tych zwolenników, chociaż sam nim nie jesteś, tylko dlatego, że sądziłeś, że mi tym dojebiesz. xD Tak to wygląda i jest to przezabawne.
Cytuj:
To ty wyskoczyłeś z atakowaniem jowów bo sobie pomyślałeś że ich bronię xD
Było dokładnie odwrotnie. Wszystko zaczęło się od tego, że napisałem "superjorwy kurwo", co ci się bardzo nie spodobało. Więc najpierw ja zaatakowałem jowy (zresztą robiłem to od dawna, w tym i w innych tematach), a następnie ty się przyczepiłeś xD gdyż ewidentnie cały czas śledzisz moje posty i szukasz czegoś, żeby się dojebać, bo z 2 lata temu cię wyśmiałem w jakimś temacie o otsie oraz szydziłem z muflona xD i masz od tamtej pory ból dupy na moim tle.
Cytuj:
A ja sobie pomyślałem że w dyskusji z takim cienkim korwinowym bolkiem jak ty sobie poradzę nawet broniąc argumentacji do której sam do końca nie jestem przekonany.
No, dokładnie tak było. Zacząłeś jej bronić tylko dlatego, że to ja atakowałem, a nie że sam się z nią zgadzasz.
Cytuj:
I wiesz co, nie pomyliłem się. A ty nawet nie wymieniłeś najważniejszych argumentów przeciwko jowom przez które to ja sam nie jestem do nich przekonany. Dla ciebie jedynym argumentem były słupki w wynikach wyborów i niczego innego nie wziąłeś pod uwagę
Jedynym argumentem xDD
Przecież ty specjalnie cytujesz tylko jakieś fragmenty moich postów, zupełnie pomijając resztę, żeby stworzyć wrażenie, że niby nie było argumentów.
Dowód:
Jeden post: klik
Zaraz po nim jest twoja odpowiedź. Zobacz ile z treści mojego postu zacytowałeś, a ile i co pominąłeś.
Tu zaś post który teraz cytujesz: klik
Zobacz ile z niego zacytowałeś, a jak duże fragmenty wyciąłeś. Ogólnie niektóre pytania stawiałem ci dwa razy a nie odpowiedziałeś do tej pory (tzn. za każdym razem je wycinałeś z cytatów). A znajdź mi choć jeden jakiś swój post, w którym jakikolwiek twój "argument", nie licząc wycieczek osobistych, zostawiłem bez odpowiedzi. Powodzenia.
Tu z kolei post, który był tylko o dwa niżej, niż ten, który właśnie cytujesz, a mimo to pominąłeś go całkowicie: klik
A tutaj przykładowy post z innego tematu: klik (Ok, nie musisz czytać i pamiętać wszystkich tematów, ale tak samo mi się nie chce w każdym pisać ciągle tego samego, żebyś się nie przypierdalał. Na temat jowów napisałem już tyle, że tym razem pozwoliłem sobie tylko na krótkie zdanie "superjowy kurwo", co nie znaczy, że nie mam argumentów.)
Reasumując, moje argumenty przeciwko jowom i zarzuty, które powtarzałem wielokrotnie (ale wg ciebie nie było żadnego):
- jest to system najmniej odporny na głosowanie taktyczne, nie opłaca się w nim głosować zgodnie ze swoimi preferencjami
- i tym samym najbardziej podatny na manipulacje (m.in. sondażami, a także granicami okręgów i wystawianiem słupów mających poglądy kontrkandydata)
- z racji niewielu opcji do wyboru (prawie zawsze tylko dwóch kandydatów z realnymi szansami), jest to ciągłe głosowanie na "mniejsze zło"
- wyniki są wysoce niereprezentatywne, większość głosów jest albo oddana taktycznie, albo stracona zupełnie
- zabetonowanie - wystarczy wytworzyć antagonizmy między dwiema opcjami (coś jak PO vs PiS) i nikt inny się nie dostanie, i nie ważne czy będą to antagonizmy partyjne czy osobowe (zabetonowaniu łatwo można też pomóc przez manipulacje, o czym wyżej)
- jest to system mało demokratyczny - tak, jako "gimbokorwinista" nie jestem wielkim fanem demokracji, natomiast i tak zdecydowanie wolę prawdziwą demokrację od oszukanej "demokracji", a za taką uważam jowy (obecny system wyborczy w dużej mierze także, nawiasem mówiąc)
- w głosowaniu większościowym często nie wygrywa najbardziej preferowany wyborca, gdyż taki system w żadnym razie nie spełnia tzw. kryterium Condorceta
Oraz kontrargumenty:
- głosowanie na "konkretne osoby" nie oznacza automatycznie "niezależności wobec prezesa" (bo niby nie trzeba się starać, żeby dał jedynkę, jak mówi kukiz), bo i tak zdecydowana większość wyborców głosuje na partie
- rozumiem, że zwolennicy jow mówią, że faktycznie będą tylko dwie partie, ale to będą inne partie niż obecnie (jak kolega to wyżej ujął "inna PO i inny PiS") - ale nie zgadzam się z tym, bo po pierwsze: patrz wyżej, a po drugie: wystarczy spojrzeć na Senat - czy tam jest ta "inna PO" i "inny PiS"? wg mnie te same, dlatego wyniki wyborów do Senatu skwitowałem krótkim "superjowy kurwo"
- wbrew temu, co mówi kukiz, jowy zazwyczaj nie powodują, że głosujemy na ludzi których lepiej znamy (wg kukiza tak, bo są mniejsze okręgi) - to w wyborach do rad miast czy rad powiatów często nie wiadomo na kogo głosować, bo się o tych ludziach nic nie wie, tzn. nie znamy ich nawet z mediów (co ciekawe, liczba głosów nieważnych też jest wtedy najwyższa)
- ale ok, możemy założyć, że łatwiej wtedy o kandydata, którego się zna osobiście - ale chyba powinno się wybierać ludzi kompetentnych, a nie na zasadzie, że ktoś tam jest czyimś wujkiem, albo sąsiadem; a wybieranie kogoś po znajomości w praktyce nie znaczy, że będzie łatwo rozliczony, tylko promuje postawy takie jak mattorga (głosowanie dla własnych korzyści) i może tworzyć patologie (łatwiej o korupcję lub zwyczajny szantaż), oraz może sprzyjać zabetonowaniu
- lepszy bezpośredni kontakt kandydata z wyborcą? no nie bardzo, tzn. z tymi wyborcami w okręgu być może, ale nasz okręg to tylko 1/460 całego państwa, co z wyborcami z pozostałych okręgów? z nimi nie ma kontaktu i przed nimi nie ma żadnej odpowiedzialności, więc w praktyce niewiele się zmienia
- w uzupełnieniu do powyższego: w jowach nie mam realnego wpływu na kształt Sejmu, tzn. mam wpływ na wybór zaledwie jednego posła i to wszystko, w obecnym systemie głosując na listę mam większy wpływ na kształt Sejmu, bo pomagam ludziom z tych samych list w innych okręgach w wejściu do niego (poprzez np. osiągnięcie progu wyborczego)
- nie zgadzam się też z założeniem, że każdy region powinien mieć przedstawiciela w Sejmie, bo Sejm nie jest po to, żeby każdy ciągnął w swoją stronę i usiłował coś ugrać dla swojego regionu, tylko by decydować o sprawach wagi państwowej, więc jeśli w jednym mieście jest dwóch dobrych kandydatów, a w innym sami beznadziejni, to lepiej żeby weszli tamci dwaj, a nie tylko jeden z nich plus jeden beznadziejny, stąd okręgi powinny być możliwie jak największe, a od dbania o interesy regionów są samorządy
To chyba tyle, wypisałem tu tylko w krótkich punktach to (i tylko to, co najważniejsze), ale wszystkie te argumenty rozwijałem i uzasadniałem wielokrotnie. W tym temacie i w innych.
Dziękuję, dobranoc.