Tu z kolei post, który był tylko o dwa niżej, niż ten, który właśnie cytujesz, a mimo to
pominąłeś go całkowicie: klik
A tutaj przykładowy post z innego tematu:
klik (Ok, nie musisz czytać i pamiętać wszystkich tematów, ale tak samo mi się nie chce w każdym pisać ciągle tego samego, żebyś się nie przypierdalał. Na temat jowów napisałem już tyle, że tym razem pozwoliłem sobie tylko na krótkie zdanie "superjowy kurwo", co nie znaczy, że nie mam argumentów.)
Reasumując, moje argumenty przeciwko jowom i zarzuty, które powtarzałem
wielokrotnie (ale wg ciebie nie było żadnego):
- jest to system najmniej odporny na głosowanie taktyczne, nie opłaca się w nim głosować zgodnie ze swoimi preferencjami
- i tym samym najbardziej podatny na manipulacje (m.in. sondażami, a także granicami okręgów i wystawianiem słupów mających poglądy kontrkandydata)
- z racji niewielu opcji do wyboru (prawie zawsze tylko dwóch kandydatów z realnymi szansami), jest to ciągłe głosowanie na "mniejsze zło"
- wyniki są wysoce niereprezentatywne, większość głosów jest albo oddana taktycznie, albo stracona zupełnie
- zabetonowanie - wystarczy wytworzyć antagonizmy między dwiema opcjami (coś jak PO vs PiS) i nikt inny się nie dostanie, i nie ważne czy będą to antagonizmy partyjne czy osobowe (zabetonowaniu łatwo można też pomóc przez manipulacje, o czym wyżej)
- jest to system mało demokratyczny - tak, jako "gimbokorwinista" nie jestem wielkim fanem demokracji, natomiast i tak zdecydowanie wolę prawdziwą demokrację od oszukanej "demokracji", a za taką uważam jowy (obecny system wyborczy w dużej mierze także, nawiasem mówiąc)
- w głosowaniu większościowym często nie wygrywa najbardziej preferowany wyborca, gdyż taki system w żadnym razie nie spełnia tzw. kryterium Condorceta
Oraz kontrargumenty:
- głosowanie na "konkretne osoby" nie oznacza automatycznie "niezależności wobec prezesa" (bo niby nie trzeba się starać, żeby dał jedynkę, jak mówi kukiz), bo i tak zdecydowana większość wyborców głosuje na partie
- rozumiem, że zwolennicy jow mówią, że faktycznie będą tylko dwie partie, ale to będą inne partie niż obecnie (jak kolega to wyżej ujął "inna PO i inny PiS") - ale nie zgadzam się z tym, bo po pierwsze: patrz wyżej, a po drugie: wystarczy spojrzeć na Senat - czy tam jest ta "inna PO" i "inny PiS"? wg mnie te same, dlatego wyniki wyborów do Senatu skwitowałem krótkim "superjowy kurwo"
- wbrew temu, co mówi kukiz, jowy zazwyczaj nie powodują, że głosujemy na ludzi których lepiej znamy (wg kukiza tak, bo są mniejsze okręgi) - to w wyborach do rad miast czy rad powiatów często nie wiadomo na kogo głosować, bo się o tych ludziach nic nie wie, tzn. nie znamy ich nawet z mediów (co ciekawe, liczba głosów nieważnych też jest wtedy najwyższa)
- ale ok, możemy założyć, że łatwiej wtedy o kandydata, którego się zna osobiście - ale chyba powinno się wybierać ludzi kompetentnych, a nie na zasadzie, że ktoś tam jest czyimś wujkiem, albo sąsiadem; a wybieranie kogoś po znajomości w praktyce nie znaczy, że będzie łatwo rozliczony, tylko promuje postawy takie jak mattorga (głosowanie dla własnych korzyści) i może tworzyć patologie (łatwiej o korupcję lub zwyczajny szantaż), oraz może sprzyjać zabetonowaniu
- lepszy bezpośredni kontakt kandydata z wyborcą? no nie bardzo, tzn. z tymi wyborcami w okręgu być może, ale nasz okręg to tylko 1/460 całego państwa, co z wyborcami z pozostałych okręgów? z nimi nie ma kontaktu i przed nimi nie ma żadnej odpowiedzialności, więc w praktyce niewiele się zmienia
- w uzupełnieniu do powyższego: w jowach nie mam realnego wpływu na kształt Sejmu, tzn. mam wpływ na wybór zaledwie jednego posła i to wszystko, w obecnym systemie głosując na listę mam większy wpływ na kształt Sejmu, bo pomagam ludziom z tych samych list w innych okręgach w wejściu do niego (poprzez np. osiągnięcie progu wyborczego)
- nie zgadzam się też z założeniem, że każdy region powinien mieć przedstawiciela w Sejmie, bo Sejm nie jest po to, żeby każdy ciągnął w swoją stronę i usiłował coś ugrać dla swojego regionu, tylko by decydować o sprawach wagi państwowej, więc jeśli w jednym mieście jest dwóch dobrych kandydatów, a w innym sami beznadziejni, to lepiej żeby weszli tamci dwaj, a nie tylko jeden z nich plus jeden beznadziejny, stąd okręgi powinny być możliwie jak największe, a od dbania o interesy regionów są samorządy
To chyba tyle, wypisałem tu tylko w krótkich punktach to (i tylko to, co najważniejsze), ale wszystkie te argumenty rozwijałem i uzasadniałem wielokrotnie. W tym temacie i w innych.
Dziękuję, dobranoc