Jedynym kontrargumentem osób, które zachwycają się zarówno filmem i książką w większości przypadków jest "nie czytałeś / czytałaś, więc się nie wypowiadaj". Nawet jeśli mają w tym trochę racji, kierując go wobec osób, które rzeczywiście nie czytały, a piszą, jaka to książka jest chujowa, to wobec całej reszty, która przeczytała i uznała to za gówno podając konkretne przykłady, potwierdzają tylko prawdziwość tego, że jednak że książka jest marna.
Idąc dalej, mógłbym postawić hipotezę, że większość czytelniczek to niedowartościowane i niespełnione życiowo i seksualnie kobiety. Dlaczego? No bo co innego napełni ich serduszka nadzieją na to, że mimo, że nie są idealne, są niezdarne (alter ego bohaterki), to może im się trafić książę z bajki, młody, przystojny, bogaty, pewny siebie, IDEALNY facet. Czysta manipulacja.
Zakładki