ile razy mieliście tak, że byliście na skraju zerwania, chcieliście to ratować ale z drugiej strony dobrze wiedzieliście, że najlepiej to skończyć? zawsze mam z tym problem, teraz też ;d żeby to jeszcze była moja wina, po części na pewno, ale laska w ogóle nie widzi u siebie winy, nawet odrobinę i mnie to boli bo mnie ciśnie a ja nie wiem co pisać bo ciągle albo te same argumenty z dupy lecą albo ich brak... chujowo bo wiem, że po miesiącu już będę miał w to wbite, ale na razie nie mam
Zakładki