czy wasze kobity mają coś przeciwko, jak chodzicie z kumplami do klubów i tańczycie z nieznajomymi?
Wersja do druku
czy wasze kobity mają coś przeciwko, jak chodzicie z kumplami do klubów i tańczycie z nieznajomymi?
no spoko, ale chodzi o to, że panny nei ma bo wyjechała, a ja raz do roku chciałem wyjść z kumplami potańczyć
i jest ból dupy, że jak ona wyjeżdża to ja zawsze po klubach latam, gdzie ostatni raz byłem bez niej w październiku
ja tam nie wiem ale... przecież nie tańczysz na parkiecie z kumplami xd
więc równie dobrze możecie iść jak twoja panna jest na miejscu a nie akurat wtedy gdy wyjechała
Jak chodziłem, gdy była w domu, to wtedy taka sama imba :D
chodzi mi o to, że możecie iść razem gdy ona jest w domu a nie sam gdy jej nie ma (czy nawet jak jest)
na parkiecie i tak nie tańczysz z kumplami (facetami) więc argument "chcę iść z kumplami" jakoś do mnie nie przemawia
jak chcesz iść z kumplami to idź na baru na piwo a nie do klubu
a jeśli kumplom przeszkadza towarzystwo twojej panny w klubie to coś jest nie halo z nimi
Zaraz mi ktoś powie, że to jakieś pierdolone trzymanie na smyczy ale jak dla mnie to zwykła, ludzka przyzwoitość. Jeśli decydujesz się z kimś być to musisz też być świadom uczuć drugiej osoby i przywiązywać do nich trochę większą uwagę niż "no hehe dobra". Dlatego wchodzenie w związek to świadome ograniczenie swojej wolności i akceptacja tego (chcę z nią być, liczę się z tym co ona czuję więc nie będę tego i tego robił)
a moim zdaniem to nie ma sensu i takie podejscie to kastracja samego siebie
nie widze nic zlego we flirtowaniu z innymi laskami gdy jestes w zwiazku, a nawet to duzo ci daje, bo nie wypdasz z "obiegu"
laska jest podrywana caly czas i jej skala atencji zwieksza sie niezaleznie czy jest w zwiazku czy jest wolna, ty bedac w dlugoletnim zwiazku jak siedzisz pod pantoflem i nie odzywasz sie do innych lasek duzo tracisz i gdy z jakichs przyczyn zwiazek sie zakonczy to jestes troche w pizdzie
a ja współczuję tobie :c
diluj z tym.
To, że z kimś jestem, to nie znaczy, że mam ograniczyć siebie czy swoje kontakty tylko do tej jednej osoby. Zachowuje się tak samo w stosunku do wszystkich znajomych (niezależnie od ich płci) i nie ma znaczenia fakt, że jestem/nie jestem w związku.
Wiadomo, że jak z kimś jestem to nie zdradzam. Ale, przecież skoro się z kimś jest, to powinno się zrozumieć, że czasem ktoś chce spędzić czas ze znajomymi, a nie wszystko robić razem.
Panowie co sadzicie o sytuacji, w której była dziewczyna, do której macie sentyment (rozstaliście się w normalnych relacjach, kilka lat związku) zaczyna się koło was znowu kręcić i na spotkaniu ciągle wspomina jak kiedyś było fajnie? Wiadomo, że to normalne, ale mam przeczucie, że jej chodzi o coś więcej, bo zaczyna się wypytywać o moją obecną dziewczynę, z którą jestem od paru miesięcy. Trochę mam namieszane w głowie i moja partnerka zaczyna się mocno spinać o tą całą sytuację. Co byście zrobili na moim miejscu? Wiem, że najlepiej byłoby ograniczyć kontakt z ex do minimum, ale też ciężko tak jej powiedzieć to wprost, tym bardziej że dalej coś do niej mam, z drugiej strony to w chuj nie fair w stosunku do mojej partnerki no i wypadałoby coś z tym wszystkim zrobić.