No właśnie, chyba problem jest we mnie. Ja po prostu mam takie myślenie że gdybym miał wybierać między pójściem z kumplami do klubu a wieczorem we dwoje to wybrał bym ją, bo wiem, że dla drugiej osoby to jest tak naprawdę siedzenie domu i tysiąc myśli w bani co nasz partner robi w klubie.
Nie mam nic do jakichś wyjśc do pubów itd, ale dla mnie klub to po prostu setki śliniących się pajaców i chyba to mnie najbardziej wkurza.