Serio, serio?
Jesli karyna sama nie wychodzi z inicjatywa zeby sama placila od czasu do czasu to cos jest z nia nie tak
Wersja do druku
Dziwne dla mnie jest w ogóle takie wyliczanie w związku kto więcej wydał. Ja ze swoim to już mieszkamy razem, jedyne co płacimy po równo to mieszkanie a reszty w ogóle nie wyliczamy, przed tym było tak samo, ja miałam więcej pieniędzy to ja więcej wydawałam, on miał więcej to on płacił, nigdy nie było gadania typu ja postawiłam kino to Ty stawiasz obiad, chyba że mamy liczyć mówione w żartach 'proszę Cię nie porysuj tego garnka, jak masz tak po nim jeździć to kup sobie swój' :P
Wszystko zależy od związku i jak to sobie ustalicie między sobą. U nas to właśnie moja wyszła z inicjatywą takiego rozwiązania, ponieważ ona sama źle się czuła z tym, że ja płacę więcej niż ona (oboje zarabiamy i według niej to było nie fair). Doszliśmy więc wspólnie do wniosku, że będziemy to sobie notować i teraz wszyscy są zadowoleni :) Zapisujemy sobie wspólne rzeczy, czyli głównie zakupy na żarcie, rzeczy użytku domowego, prezenty dla znajomych itd. Swoje prywatne rzeczy każdy kupuje sobie sam.
W tym przypadku nie mamy raczej problemu "ja mam teraz więcej pieniędzy a Ty mniej to ja płacę", ponieważ jak pisałem wyżej oboje zarabiamy i dlatego dzielimy się tym po równo. Wiadomo że czasami zasponsoruję jakieś wyjście do kina itd; po równo dzielimy się rzeczami wspólnymi (tak jak pisałem wyżej). Ale my jesteśmy trochę dziwni ;)
Wszyscy śmieszkują, ale jeśli chłop jest zdrowy na umyśle, baba również i są w zdrowym związku (takim luźnym, gdzie nie mają wspólnych pieniędzy) to w sumie całkiem fajne rozwiązanie. Tym bardziej jeśli żadne "nie sra pieniędzmi".
My również oboje zarabiamy ale wiadomo, bywa różnie zwłaszcza jak ktoś typu ja nie ma stałej stawki. Przez długi czas za to było tak, że to ja stanowiłam większą część naszego dochodu i co, miałam wyliczać wszystko i kupować jeść tylko sobie albo zapisywać to właśnie w jakimś zeszyciku i gdy w końcu nasze dochody zaczęły być równe kazać się spłacać? U nas ta cała granica moje/twoje jest bardzo zatarta czy to pod względem podstawowych środków do życia czy chociażby pierwszej lepszej zachcianki czy inwestowania w nowy sprzęt, ja jej po prostu nie widzę, żyjemy razem to i dzielimy się większością wydatków.
Ale gdzie Wy tutaj widzicie problem, im to obojgu pasuje i sobie z tym fajnie żyją. Pomysł na wspólne życie jak każdy inny, sam bym nie był przeciwko takiemu czemuś.
Tyle.
@kl4udyna ; ale jakiś 'prywatny budżet' warto mieć żeby nie było kłótni że ty chcesz nowe 5 par butów a on jakiś gadżet, wiadomo wspólne budowanie ogniska domowego ale nie że cały dochód do jednego wora i "ustalamy razem na co" czyli "ona chciała mieć kota, ja nie chciałem więc wzięliśmy kotkę" xD
Ale ja nigdzie nie powiedziałam że zaraz po wypłacie jedno i drugie wrzuca pieniądze do wspólnego wora :P Jasne, że każde z nas ma swoje konto, swoje zachcianki i swoje pieniądze na to, chodzi mi po prostu o to, że nie patrzymy kto w tym miesiącu wydał więcej na wspólne cele, czy jak któremuś z nas zabraknie do czegoś to sobie dokładamy bez mówienia 'a teraz mi się odwdzięcz'.
No na wszelki wypadek trzeba doprecyzować, tu są różni ludzie
Poza tym to co jest normalne w normalnym związku jest nie do pomyślenia w tym w co się tu bawią
Tak czytam i czytam te wasze pytania i zastanawiam się, czy to torgi są z wami w związku, czy wasza dziewczyna. Toteż nie zadawajcie głupich pytań, na które odp. może znać tylko ona. No ale mniejsza z tym.
Główna kwestia, którą nie wiem który raz już powtarzam - "dlaczego ona to?", dlaczego ona tamto?" Ludzie, zapytajcie się po prostu jej, czy to nie jest łatwiejsze?
Przykładowo, nie możesz jej o to zapytać? Zapewne nie jest Tobą zainteresowana, nie chce jej się, narzucasz się albo chuj wie co, jest miliony powodów, a u kobiet to już całkiem.
Ogólnie rzecz biorąc 100% racji. Kobiety bardzo lubią, kiedy to po prostu śmiało podbija się do nich, śmiało daje się znać, że Ci się podoba itd.
Co do samego facebooka - nie znając kobiety i zaczynając na fejsie to trochę lipa, aczkolwiek jeśli widziałeś ją kilka razy, ona Cię kojarzy, a nie było możliwości pogadać, facebook to jedna z lepszych opcji, żeby ustawić się na żywo.
Nie wiem, troll? Tak poza tym - następny... jej się zapytaj, może ma Cię w dupie?
Otwórz buzię i powiedz.
O jakie wydatki ogólnie chodzi? Mieszkacie razem?
Nie wiem czy ktos z was sie spotkal z taka sytuacja ale zadzwonil do mnie znajomy ze ma prosbe bym wyciagnal jego dziewczyne na jakies 30 minut by mogl w domu ogarnac wszystko zwiazane z zareczynami.
Zastanawiam sie jak moge ja wyciagnac zwlaszcza ze nie znam jej jakos szczegolnie, ale w sumie krece z jej przyjaciolka i myslalem jak to zaaranzowac.
Czy chec rozmowy na temat wlasnie tej kolezanki do której krece bedzie dobrym pomysłem? Czy moze macie jeszcze jakies ciekawe pomysły? chcemy by nie wyszło to sztucznie wiec umawianie sie na spotkanie nie ma sensu, ma to byc tak ze podbije i wyciagne ja jakby sprawa byla super wazna ze raczej nie odmowi mi.
Spróbuj zadzwonić do niej z prośbą o szybkie spotkanie, bo właśnie chcesz porozmawiać o tejże przyjaciółce.
Z drugiej strony może głupio wyjdzie, że pytasz się jej o tą koleżankę, ale co to się nie robi dla kolegów :D
Jakos to poszło, chyba zadowolony był jak i ona
Ile czasu moglibyście nie rozmawiać z dziewczyną tak zeby nie pomyślała że "cos dlugo nie pisze"? Tak z ciekawosci ;)
No to nie rozmawiać czy nie pisać?
nie pisać/nie dzwonić, w sensie gdy jesteście w roznych miejscach
A czy to nie zależy przede wszystkim od etapu znajomości?
Jak taka świeża dziewczyna no to raczej pisałbym częściej, ale też zależy od tego, co bym robił. Jakbym był zajęty to bym ją poinformował, że nie mam czasu na klepanie hehe esemesków, ale w wolnej chwili coś bym klepnął. Natomiast jeżeli już zaawansowany związek to sms rano na przywitanie i telefon wieczorem, żeby porozmawiać pół godziny czy godzinę.
ja miałem tak że jak początek bajery z dziewczyną to esemesowanie tylko w celu ustalenia spotkania , gdy było cos więcej to starałem się jakos wieczorkiem do niej zagadać etc.Teraz jestesmy razem pawie 2 miesiące i zazwyczaj piszemy do siebie rano i pod wieczór (przywitanie i pozegnanie)Więcej nie widzę sensu , gdyż widujemy się ponad 3x w tyg : )
hehe zaawansowany, to nie wiem w jakim ja jestem, sms z rana to był tak do pół roku, codzienne telefony były do roku, teraz już przy 2 latach to praktycznie zero sms i jedynie rozmowa telefoniczna - zazwyczaj codziennie, czasami co 2 dni, bardzo sporadycznie co 3 jak wypadną jakieś historie i nie ma czasu
Czyli jak ktoś uważa inaczej niż ty (czyli piszą ze sobą od zajebania) to znaczy, że to nie jest zaawansowany związek? I że dziecinada? No kurwa. Jedni lubią tak inni inaczej. Ja nie widziałem problemu by dużo pisać i do tego się widywać. Sprawiało mi to przyjemność i nie uważam żeby z tego względu to był zjebany związek.
u mnie generalnie i dużo piszemy i dużo sie widzimy bo codziennie, wg mnie nie ma zasady co do czestotliwosci pisania
wiadomo są czasem cichsze dni po jakichś drobnych czy większych spięciach ale raczej żadne dłużej niż jeden dzień nie potrafi się nie odzywać
napisalem do laski na fb i mi nie odpisala ;/
Łącze się z Tobą w bulu.
i ja, w nadzieji że odpisze
tak sie bajeruje
http://puu.sh/hN6GZ/324fd25631.jpg
jestem, laska mnie zaczepiła to napisałem, mamy na tyle zdrowe relacje z Nati, że nie robimy wielkiego halo z tego, że piszemy z randomami
@Pelikan ;
nie XD