Henry Hazlitt w "Ekonomii w jednej lekcji" obalił dobrodziejstwa zniszczenia, przede wszystkim w pierwszym rozdziale książki, oraz dodatkowo w trzecim.
Rozdział pierwszy:
http://mises.pl/blog/2012/09/12/hazlitt-ekonomia-w-jednej-lekcji-rozdzial-ii-rozbita-szyba/
Rozdział trzeci: w bibliotece w twoim mieście.
W ogóle zastanów się co ty napisałeś. Stwierdziłeś że zniszczenie komuś domu powoduje napędzenie gospodarki. Stwierdziłeś w jasny sposób, że to jest dobre.
Prowadzi to do prostego pytania, czemu nie spalisz swojego domu?
Wiadomo że tego nie zrobisz, ale twoja logika prowadzi do takich absurdalnych wniosków. I nie wniosek jest głupi, tylko podstawa z którego się go wyciąga.
Jedyny przypadek, kiedy wojna może przynieść gdziekolwiek mały plus, oprócz zwycięzców oczywiście, to sytuacja w której np. zburzono by starą fabrykę (która może już mieć wartość ujemną), postanowiono na jej miejsce nowocześniejszą i zwiększenie produkcji nadrobiło by straty. Ale czy potrzebna jest do tego wojna? nie :)