tibia77 napisał
Nie mogąc sformułować żadnego kontrargumentu opartego np. na logice czy nauce, wychodzicie z założenia, że wszystko jest względne, a prawda generalnie nie istnieje, bo każdy ma swoją. Taka postawa pozwala wam negować z automatu każdy argument strony przeciwnej, jednak problem pojawia się, gdy sami próbujecie formułować argumenty, bo jest to niemożliwe bez porzucenia wcześniejszego założenia. Wówczas albo sami sobie zaprzeczacie, albo znów próbujecie "wygrać" dyskusję na zasadzie "ja sobie przeczę, ale ty jeszcze bardziej, więc wygrałem" (tyle że nasze myślenie jest spójne i wszelkie próby czepiania się słówek ostatecznie kończą się pokazaniem braku umiejętności czytania ze zrozumieniem - vide: wemster) lub po prostu zaczynacie zakładać, że słuszność waszego zdania jest aksjomatem i nie wymaga żadnego dowodu, co więcej, nawet jeśli przeczy nauce i logice, to i tak jest prawdą (vide: pezet i proeda). Dlatego kręcicie się w kółko i tak z grubsza wygląda ta dyskusja od samego początku.
Zrobiłem to tamtymi cytatami.
Od początku wiedziałem o czym piszę, a że ty jesteś tak opóźniony, że załapałeś dopiero po 10 postach z tłumaczeniem, to nie znaczy, że potrzebowałem 10 postów, żeby się wykręcić, bo palnąłem głupotę.