http://katowice.gazeta.pl/katowice/1...a_dworzec.html
Cytuj:
Już to widzę ;d
Wersja do druku
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1...a_dworzec.html
Cytuj:
Już to widzę ;d
Przypomniało mi się. W mojej miejscowości podczas otwierania marketu Netto rozdawali darmową kiełbasę. Pierwszy i chyba ostatni raz widziałem jak ludzie walczą ze sobą o kawałek starej kiełby...
Hmm, a wam powiem, że w wakacje dorabiałem na takim stoisku u mnie w mieścinie, bo było jakieś święto miejskie i w związku z tym rozdawałem kawę. Wcale nie było syfu, wręcz bym powiedział pełna kultura. Czego innego spodziewałem się po moim wiosko-mieście.
To mi przypomniało jak byłem w gimbazie jeszcze kilka lat temu i organizowane były różne festyny. Grochówka była za darmo i takie bajery, no i kumpel który nie lubił grochówki wpierdalał talerz za drugim jak tylko zdołał się dopchać. Gdy go zapytałem czemu je grochówkę skoro jej nie lubi, odpowiedział tylko, "bo za darmo".
A tłumy żeby dostać się po porcję były spore i potrzeba było wiele wysiłku.
Parę lat temu miałem identyczną sytuację w sklepie. Przebieg rozmowy był dokladnie ten sam. Najpierw perfumy kosztowały 200zł, nie mieliśmy tyle. Już chciala dwie za pięć dych opchnąć. Byłem przekonany, że to jest nagrywane do jakiegoś programu xd
Dzisiaj u mnie na osiedlu otwierali siedzibę Eurobanku. Z tej okazji wymyślili konkurs, że osoba, której suma cyfr daty urodzenia będzie najbliższa sumie cyfr daty urodzenia Alberta Einstein'a wygra 50 zł. Kolejka była chyba na 200 osób, z czego 90% to janusze i baby z siatkami xDD
By kurwa pomyśleli chwile to kolejka ograniczona by była do 50 osób, bo pozostałe 150 mogło przekalkulować, że ich wynik różni się o sto od Ejsztajnowego. Ehhhh, kochane Polabulaczki.
Co do tego to zgadzam się z tobą w 100%. Jeszcze za czasów gimbazy były u nas w sklepiku kanapki po 3,50zł, a ja wolałem sobie zrobić sam w domu taką samą i dużo lepszą prawie za free - więc jestem cebulakiem?
Co do tematu to mam taką jedną historie:
U nas w wakacje często przechodzą pielgrzymki, i "babcie" robią im często jakieś tam obiadki czy coś do jedzenia, i raz byłem na czymś takim ogólnie zobaczyć na tych ludzi. I to co zobaczyłem to przerosło moje oczekiwania. Baby około 60+ lat wpierdalały wszystko co się dało, brały do plecaków kanapki, obiady przelewały do butelek bo "będzie na później" a przy tym wszystkim wyzywały się, a po 10min, wszyscy poszli jakby nigdy nic do kościoła. -,-
aaa zapomniałbym
Jak można rozcieńczać pepsi z wodą? "bo drogie"