@Piwosz
nie wiemy jakie inwestycje autor miał na myśli. Np. jeżeli chodzi o szkoły wyższe, to w rankingach światowych(czołówce) znajdują się te państwowe, więc jednak inwestycja udana.
Nie da się stwierdzić czy udana, bo nie jest znany koszt alternatywny. Nie jesteś też w stanie powiedzieć czy w warunkach całkowicie rynkowych ta szkoła nie działałaby jeszcze lepiej.
Nie interpretowałbym tak tego postulatu. Wydaje mi się, że autor miał na myśli nie zostawianie wszystkiego samemu sobie.
Właśnie o to chodzi, by zostawić samemu sobie. Jak już napisałem, nie jest możliwe stworzenie spójnej definicji monopolu innej niż przywilej nadany przez rząd. Jeśli przyjmiemy, że "moja" (a w rzeczywistości austriacka) definicja jest poprawna, to nie jest potrzebne państwo do walki z monopolami, bo ich po prostu nie będzie o ile państwo żadnych przywilejów nie zacznie przydzielać. Jeśli nie uznamy tej definicji za prawdziwą to zabrniemy w ślepą uliczkę: bez poprawnej definicji monopolu państwo zacznie niszczyć dobrze prosperujące korporacje działające z pożytkiem dla wszystkich i zacznie utrudniać akumulację kapitału, tym samym spowalniając proces wdrażania innowacji i tworzenia oszczędności.
Nie znamy szczegółów, wcale ta dostępność nie musiałaby być na takim poziomie jak w USA
Stopa procentowa to odzwierciedlenie wartościowania dóbr teraźniejszych w stosunku do przyszłych przez uczestników rynku. Nie tworzy się arbitralnie, z niczego. Dlatego każde sztuczne ustalanie podaży kredytu przez państwo w stopniu mniejszym lub większym zmieni strukturę kapitałową gospodarki.
Nie twierdzę przy tym, że JKM jest nieomylnym geniuszem ekonomii. Należy wiedzieć, że JKM ekonomistą nie jest i sam czasem się myli, nawet popadając w sprzeczności. Czasem wyciąga też poprawne wnioski, intuicyjnie, ale sam chyba do końca nie wie jak je uzasadnić z pozycji teorii ekonomii (co zresztą w polityce jest bez znaczenia, efekt zniesienia płacy minimalnej będzie taki sam, bez względu na to, czym kierowała się osoba, która do reformy doprowadziła). Niemniej, prostota jego wypowiedzi, celność wywodu i obnażanie absurdów życia powodują, że człowiek zaczyna kwestionować dogmaty współczesnego świata i analizować je, co często jest pierwszym krokiem w kierunku poznawania prawdziwej ekonomii. Tak było ze mną i znam całą masę innych osób, które zaczęły od bloga JKM - nawet anarchistów! Z drugiej strony to, że JKM nie posługuje się jakimiś wyszukanymi terminami naukowymi powoduje, że duża część osób po jakimś czasie, zupełnie niesłusznie, zaczyna kwestionować dobre recepty Korwina, bo przecież "gdyby to było takie proste, to już ktoś by na to wpadł" albo "jak może mieć rację ktoś, kto posługuje się przykładami z Hitlerem" - i rodzi się jakiś prymitywny antykorwinizm budowany na zupełnie fałszywych przesłankach. Tym czasem Korwin jest całkiem dobrym drogowskazem dla wszystkich, tyle że czasem kontrowersyjnym. Może UPR jako projekt polityczny się nie udał, ciężko uznać za sukces oscylowanie w granicy 3% od 20 lat, ale odniósł jako taki sukces jako organizacja społeczna zmieniająca mentalność młodych osób. Wiele osób, nawet później, odcinając się od Korwina z powodu kontrowersji jakie wywołuje i jakichś tam błędów, gdyby nie on wierzyłaby nadal w te przysłowiowe darmowe obiady.
Grim90
http://nczas.home.pl/wazne/gienek-lo...a-za-oszoloma/
Zakładki