Vyvin napisał
Widzisz, można miłować wroga. Tak ciężko Ci komuś przyznać rację? Sam napisałeś, że takie życie jest niemożliwe. Potem napisałeś, że jednak jest możliwe, ale nie chciałbyś takiego życia.
Jest niemożliwe w dzisiejszych czasach, powinienem był to sprecyzować.
Porównanie kamienia i Boga nadal nie jest trafne.
I tak chodzi o wiarę a nie o to co porównujemy.
Ateiści nie wierzą... Mylisz pojęcia.
*facepalm*. Jakby ateiści nie wierzyli, choćby w to że mają rację, to by se dali spokój. Wiara to wiara, można wierzyć w wiele różnych rzeczy, ale Wiara jest niezmienna.
Bóg nie ISTNIAŁ, tylko istnieje. Gdzie jest napisane, że nie rozumieli języka Boga? Nie o to chodzi, ludzie piszący w Biblii na pewno nie rozumieli do końca istoty Boga, co przez Ciebie, DUMNEGO ATEISTĘ jest nie do pojęcia bo jesteś zamknięty na duchowość i tak samo porównujesz "rzeczy" duchowe jak i materialne.
Kuba tak pisał, tylko go cytowałem. Ja może jestem rzekomo zamknięty na różne aspekty, za to ty dobrze lejesz wodę.
Kościół jest przedziwnym organizmem, w którym świętość spotyka się z grzesznością jego dzieci. Jest święty, bo jego głową jest Chrystus. Jest grzeszny, bo jesteśmy w nim my wszyscy – duchowni i świeccy – naznaczeni skutkami grzechu pierworodnego. Jednak w tym wszystkim cudem jest to, że świętość Chrystusa jest nieskończenie większa od naszej grzeszności. Grzeszność duchownego może wpływać negatywnie na pozostałych wiernych, a jego przykładne życie może ich mobilizować. Mimo to jednak nie wpływa na skuteczność działania łaski Bożej w ich sercach. Do świętości jesteśmy wszyscy wezwani jako ochrzczeni. Mówienie, że nie akceptuje się Kościoła z powodu grzeszności jego członków, w tym i duchownych, jest często usprawiedliwieniem dla tych, którzy i tak się z nim nie identyfikują. Grzeszność i zły przykład zawsze bolą i nie trzeba ich usprawiedliwiać. Jednak pierwszym działającym w Kościele jest Bóg i to z Jego powodu chodzimy do kościoła, modlimy się. Chrystus zresztą wybrał zwykłych, prostych rybaków na swoich apostołów. Nie byli oni wolni od słabości, ludzkich ograniczeń. Nawet zaparli się Mistrza w godzinie próby. A jednak to ich wybrał, by szli i zakładali Kościół. Bo ideałem chrześcijanina nie jest nieskazitelność, lecz głęboka więź z Bogiem, oparta na zaufaniu i wierze.
To brzmi pięknie, naprawdę wzruszyłem się. Mam parę pytań. Skoro głową kościoła jest Chrystus, to kim do cholery jest papież którego słuchają te miliony wiernych? Grzech pierworodny? Kościół imho uznał za stosowne wmawiać ludziom że on istnieje by musieli ochrzcić swoje dzieci, Ty, nosikamyk i cały torg nie mają grzechu pierworodnego. Bo nie chce mi się wierzyć że jest on przekazywany drogą płciową, co to za bzdury. Taaa, już widzę że ludzie chodzą do kościoła z powodu Boga. Może nieliczni. Ej, a czy czasem Chrystus nie powiedział tym swoim uczniom by głosili jego słowo i czynili dobro etc? Bo z tego co pamiętam w Biblii niema nic o budowaniu kościołów. Tibia, wypowiedz się w tej kwestii, jakbyś mógł. Szperanie w biblii idzie ci lepiej od mnie.
A przecież Kościół to, jak głosi Sobór Watykański II, wspólnota wiary, nadziei i miłości tu na tej ziemi. Wszyscy jesteśmy za niego odpowiedzialni, a w nim odpowiedzialni jedni za drugich. Tego chciał Chrystus, który ustanowił święty Kościół jako uprzywilejowane miejsce swojego objawiania się.
Faktycznie, Pius XII czy XIII, nie pamiętam dokładnie, ale kiedy stwierdził że polityka Hitlera jest dobra, na pewno miał na mysli dobro ludzi. A keidy po wojnie przerzucano hitlerowców kanałami kościoła do Ameryki Południowej, to pewnie też miano na uwadze dobro ludzi. To jest jeden z setek przykładów że Kościół ma na uwadze dobro ludzi. W teorii czy swoim statucie. Realia są inne.
@up
To ocenzuruj dane osobowe i wrzuć tu.
Zakładki