Elo, elo :-)
A więc po długich dylematach i przerwie od postowania na 'Torgu' oraz jeszcze dłuższej - w tym temacie (3 miesiące plx?) - postanowiłem WRÓCIĆ do tematu!
Fajerwerków nie będzie, ale postaram się coś tam 'nagryzmolić' z racji tego, że prawie codziennie mam możliwość korzystania z internetu (wiem, że to dziwnie brzmi, ale mieszkam w internacie w mieście (Cieszyn), w którym się uczę, rodzinę mam ok. 14 kilosów stamtąd, a jestem zameldowany w innym województwie [opolskie rogz? xd], ok 100~km. Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że chociaż mógłbym mieszkać niejako w domu, to siedzę w tym internacie, ze względu na potencjalne problemy z dojazdem; przez to codziennie 25 min. z buta do szkoły, ale to nie jest chyba jeszcze tak źle... ;p) . Gorzej z rzeczonym internetem - lekcje "Użytkowanie komputerów" (a i nie zawsze, bo czasem robimy coś na przedm. zawodowe albo przerabiamy 'materiał', a w sumie i tak nie piszę komentów, co najwyżej zerkam do moich trzech ulubionych tematów ze screenami ;d), biblioteka (zamknięta w czwartki, dodatkowo można siedzieć godzinę; co prawda zdarzyło się, że siedziałem ok 3h, ale rzadko kiedy babki dają spokój ;s) lub kafejka (na którą jednak trza mieć kasę... xd). W ostatnich dwóch przypadkach sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że istnieje obowiązkowy powrót do 17 do internatu (wiem, SAX jak h...), więc dowolności w korzystaniu nie mam... U rodziny - komputer - zabytek kupiony bodajże w 1998r... (już go chyba gdzieś tu opisywałem xd). A w opolskim - tam, gdzie de facto jestem zameldowany na stałe, a przebywam najmniej, jest wypasiony laptop z netem... Z którego praktycznie nie mogę korzystać, bo zaraz teksty w stylu: "Ty tylko na tym komputerze siedzisz, zrobił byś coś...". Dobra, nie będę zanudzać xd .
Odbiegłem z deczka od tematu; z Topicem postanowiłem "zrobić sobie urlop po pewnym poście #Penthagrama (
http://forum.tibia.org.pl/showpost.p...ostcount=4627). Pomimo, że wygląda na bardzo ciężki argument i godzi dość celnie w moje, zawarte w poście powyżej, to jednak będę bronić swojego sądu, który jest przecież częściowo świadectwem mojej wiary. Anyway - po przeczytaniu, chociaż zaglądałem tu raz na jakiś czas, odniechciało mi się prowadzić dyskusji, która de facto nie ma sensu. Nie powiem, co mam na myśli, chociaż niektórzy może już się domyślają, jednak nie spekulujcie, dopóki nie zobaczycie mojego sądu o tym poście, który jednak w pewnym sensie był trochę "gorzką pigułką", którą musiałem przełknąć... Ale nie mam zamiaru upuścić rękawicy - chociaż nie prowadzę osobistej wojny z #Penthagramem, który po paru moich postach przypuścił na mnie niespodziewany atak z powodów dogmatycznych - na pewno nie pozostanę dłużny i nie pozwolę aby wątek, który został skwitowany w ten sposób - i tym samym sprawa ucichła - umarł śmiercią naturalną. Oczywiście nie będę prowadzić walki z wiatrakami - poznałem poglądy niektórych z Was i będę starać się je szanować, co z resztą zawsze robię <chyba? xd> - ale lipiec i ostatnie dni września dały mi siłę i możliwości do - w końcu - ponownego udziału w tym jakże gorącym temacie...
Uff... Jak zwykle się rozpisałem, ale ten temat jakoś mnie do tego nastraja... ;] To chyba nie jest źle, hm?
A na dobranoc - takie tam dwa 'kawałki' :
"Do potępiania
kwapią się najbardziej ci,
którzy nie zdążyli
j e s z c z e
zostać potępionymi
Odwrotnie ma się rzecz
z błogosławieństwem"
T.Ż. Gdańsk listopad 1991
Jeden z moich ulubionych:
"I
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy na okoliczność stosowną
pacierz zmawiam wyuczony
... do Niego... ? ... w kosmos...?!!!
A gdy się zepnę
lub gdy okoliczność jeszcze stosowniejsza
- to pięć... siedem razy...
Czy tego - co ducha pragnie
i rozumu
mantryczna konfiguracja moich słów
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?
II
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy na "trzy cztery"
niedzielne ręce wznoszę w uwielbieniu
... bo dziś taki tręd...? ... bo jeśli nie to głupio...?!!!
A gdy się zepnę
to nawet potrafię we wspólnoty śpiewie
niekłamaną łzę uronić piękną...
Czy Tego - co "muzyki mojej duszy"
łapczywie czeka
ryty zrodzone w imię "tak jest dobrze"
uszczęśliwią
czy obrażą raczej?
III
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy Biblię samotny moją otwieram
wyrzutom "że tak nieregularnie" zadość nieco chcąc uczynić
... potem jakby raźniej...? ... jakby bezpieczniej...?!!!
A gdy się zepnę
to wspominając młodzieńczy zapał
przez tydzień... dwa "cichy czas" nawet codziennie rano...
Czy Tego - co kochania chce
i stawiania zawsze ponad wszystko
cerowanie duszy przez czytanie
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?
IV
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy w służbę Dlań zaangażowany
i temu Ludowi - próżność moją łechcę najbardziej po kryjomu
... rządu dusz narkotykiem...? ... celibatu afrodyzjakiem...?!!!
A gdy się zepnę
to dłonie złożywszy modlitewnie
pokorę na skroń wdziać umiem... jedynie w tłumie...
Czy Tego - co każdy zakamarek "mnie"
lepiej niż ja sam
moje - t a k i e - zgięcie kolan
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?
V
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy tanią łaską niegodziwość swą co dzień odbarwiam
by jutro jeszcze bardziej... bardziej... i pojutrze... nas tak wielu...
... bom taki słaby...? ... bom w nałogu...?!!!
A gdy się zepnę
to w szambie mogę jak nikt... regularnie
... jak nikt...? Jak cały Naród oczywiście!!!
Czy Tego - co swojego - "t e g o" Syna
nie zawahał się "za" i "dla" każdego
to "radosne odurzanie i nurzanie"
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?
VI
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy reformować chcąc "system" niewydolny
rozpędzam wściekle stęchłe starocie
... zawsze tylko musi być modernie...? ... bo na pohybel zgredom...?!!!
A gdy się zepnę
to cyk i... nowy szyld
rzecz jasna - ze wszystkich "najpanajezusowieńszy"?
Czy tego - co braterstwo Chrystusem
jedynie prawdziwie wskrzesił z martwych
świętego krzesanie ognia
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?
VII
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy "niebiańskich" zasad broniąc ponad wszystko
nadgniłym liberałom pokazuję bramy piekieł
... bo ja już wiem...? ... złapałem go za pięty...?!!!
A gdy się zepnę
to i na stos gdy trzeba - skoro nie można kamieniami...
Pismo nic nie mówi o pieczeniu...?
Czy tego - co jest lekarzem
dla tych co się źle mają z d e c y d o w a n i e
moja szlachetność bezkompromisowa
uszczęśliwi
czy obrazi raczej?
VIII
W jakiego Boga wierzę
- jeśli wierzę -
gdy tak n a p r a w d ę mam to wszystko w dupie
sam dla siebie będąc całym światem?!!!
IX
...
Boże - bądź miłościw mnie grzesznemu!"
T.Ż. Kraków 14 01 2007
Utwory pochodzą ze zbioru "NAMOLNE DRAPANIE SIĘ W DUSZĘ"
Rozważania pozostawiam w Waszej gestii, ale mam nadzieję, że dyskusja nie "rozgorzeje", zanim na dobre wbiję do tematu... ;p . Poza tym, to chyba wszystko i Mjż 6.24-26 .
Do poniedziałku! <oficjalnie; w sumie, jutro też się pojawię... ;>
Pzdr ^^
Zakładki