Emiya napisał
co ma matematyka i logika do pojmowania boga?
No, jeśli zabierzesz się do tego bez logiki, to z pewnością daleko zajdziesz. Jeśli jednak naprawdę uważasz, że do pojmowania Boga jest jakiś szósty czy osiemnasty zmysł, to nie mamy o czym rozmawiać.
Deep napisał
Ohh, matematyku z koziej dupy. Weź pod uwage to, że w tym ekhmmm... 'równaniu' masz od cholery zmiennych. Tu nie dyskutujemy tylko o tym, że bóg jest lub go nei ma - mówimy róweiż o tym, jak go postrzegać i wyobrażać. Bóg nie jest - powtarzam się - dziedziem z brodą, do jasnej cholery.
No dobra, przyjąłem pewne uproszczenia, żeby stwierdzić, że brak dowodu na p nie jest dowodem na ~p.
True, true. Jak byś wiedział, byłoby to coś o wiele doskonalszego i lepszego... a gdybyś próbował to zrozumieć, to mógłbyś nawet czuć się dziesiątą częścią prawdziwego 'chrześcijanina' bo pewnie za neigo się uważasz. Bycie wierzącym, w moim przekonaniu, to dociekanie i szukanie tej jedynej prawdy, a nie przyjmowanie cudzych bredni (grrooaar, to nie brednie etcetc? a DLACZEGO nie? Bo ktoś Ci tak wpajał od urodzenia?).
Rozumiem Twój tok myślenia i chyba Cię zaskoczę - myślę tak samo. Nie przyjmuję katolicyzmu takim, jakim jest, bo byłbym chyba idiotą. To, co kościół powymyślał jako otoczkę do jego religii, to w większości, moim zdaniem, bzdury.
Tak dla wprowadzenia:
Co myślisz o tym Bogu?
=]
Z pewnością pomyślałbym, że robi sobie ze mnie jaja. Jeśli by się okazało, że nie, to uszanowałbym jego poglądy i dalej cieszył się swoimi. Hm, no, koń na wrotkach... uznałbym go za oszołoma.
łachuu napisał
Ty masz nie wiele więcej. W matematyce wartości logiczne przyjmują wartość albo 1(prawda) albo 0(fałsz).
I tu się mylisz. Wartość 0,5 również występuje w specyficznych przypadkach, na bardziej zaawansowanym poziomie.
Marekexp napisał
Z tym, że jeżeli się w tą wieczność nie wierzy, to jednak to jest godzinka stracona ;), poza tym dolicz do tego drogę do kościoła tam i z powrotem ~20min.; lekcje religii ~1.5h, to Ci wyjdzie prawie 2h tygodniowo:D.
Jeśli nie wierzysz, to nie chodzisz do kościoła ani na religię.
Do tego jeszcze jak się chodzi na bierzmowanie, to tym bardziej...
Jeśli idziesz do bierzmowania, nie wierząc, to jesteś - przykro mi - idiotą.
Odpowiedzcie mi na pytanie: czemu dzieci są chrzczone jak jeszcze nie posiadają świadomości religijnej? Pewnie odpowiecie, że to powinność wierzących rodziców, żeby wychować dziecko w wierze, ale dlaczego takie dziecko nie może być chrzczone powiedzmy w 10r. życia, albo i nawet później? Przecież to nikomu różnicy nie robi, a i dodam, że nie ma raczej żadnych powodów, żeby sakrament chrztu otrzymywać w tak wczesnym wieku, chyba, że pranie mózgu od dzieciństwa.
Zgadzam się. Jednak odpowiednikiem takiego chrztu dojrzałego jest właśnie bierzmowanie.
Jeszcze jedno pytanie: przychodzi czas bierzmowania, czyli sprawdzian dorosłości religijnej, ksiądz każe chodzić z karteczką na jakieś modlitwy, obrzędy, których jest kilkanaście/kilkadzieścia i każe sobie przynieść wszystkie podpisy, bo inaczej nie dopuści do bierzmowania. No dajcie spokój! Czy to nie jest chore?! Trzeba pokazać jak to się bardzo wierzy. Moim zdaniem ksiądz powinien wierzyć na słowo czy ktoś chodził czy nie. Mi tak na przykład rok temu(jak wymuszono na mnie pójście do bierzmowania) wyprała się kartka z tymi podpisami w grudniu. Mówiłem mu, że byłem na mszach, dużo znajomych to potwierdziło, a dla niego to się nie liczyło, tylko liczyły się jakieś durne podpisiki; powiedział, żebym poszedł na jakieś 10 mszy zamiast tego, no dajcie spokój.
Pozdro xd tak, to trochę przesada, ale z drugiej strony - jeśli jesteś naprawdę dojrzały w wiezre katolickiej, to te kilka mszy i nabożeństw nie będzie problemem.
Zakładki