Binim napisał
moze nie przeczytalem wystarczajacej czesci tematu bo wylacznie ostatnie 3-4 strony jednak obecnie duzo osob zaczyna watpic w istnienie boga, tez uwazam ze bardzo duza czesc jak nie prawie wszyscy ida do bierzmowania wylacznie zeby miec spokoj i swistek , osobiscie denerwuje mnie to ze np. mojej katechetki (siostra zakonna) odpowiedzia na pytania dotyczace watpienia w wiare jest :wiara jest po to zeby wierzyc/ blogoslawini ci co nie zobaczyli a uwierzyli i zaprzeproszeniem o kant dupy potluc taka nauke religi jak nie dowiaduje sie nic konkretnego tylko bajki ostatnio powiedziala nam ze naukowo udowodnili iz jesli czlowiek umiera i przekuje sie jego bok to wylej sie z niego krew i woda( osobno!) oraz ze gdy czlowiek przezywa wielkie nieszczescie i udreke to zamiast kropel potu moga sciekac mu krople krwi..., moim zdaniem religia jest juz pewnym elementem zycia czlowieka i niektorzym poprostu jest potrzebna dlatego nigdy nikt oficjalnie nie oglosi ze to bujda i nieprawda, sam tez chodze na religie zeby zdobyc "swiestek papieru"- bierzmowanie i tu moj kontakt z kosciolem i wiara sie konczy ale czy to ma sens?
nie wiem jak ty uwazasz ale wedlug mnie jest wiecej dowodow zaprzeczajacych istnieniiu jakiegokolwiek boga niz dowody potwierdzajace jego istnienie chocby nawet od 2000 lat nie ma najmniejszego sladu jego istnienia oprocz ksiedzy (nie wszystkich) trzepiacych na tym niewyobrazalna kase... , Bibilia jak Biblia ale zauwaz moze nie znam tej ksiegi dokladnie ale od 13 roku zycia do 30 o Jezusie sladu nie ma w tych zapiskach ktorych nie uwazam za wiarygodnych,nauka wyklucza stworzenie swiata przez boga, pozatym co z innymi religiami ? maja innego boga?tego samego tylko z inna historyjka? ale nie bede sie zaglebial dalej bo nei wierzacy nie przekona wierzacego i na odwrot
zgadzam sie z toba... lekcje religii dla mnie przestaly miec sens bo ani katolicy , ani nikt inny nie potrafi mi wytlumaczyc istanienia istoty nadprzyrodzonej ... jakiejkolwiek... a nawet duszy , ktora ma niby byc w kazdym z nas... to cale bierzmowanie najczesciej odwala sie dla swietego spokoju , zeby rodzina nie bakala sie o to.... poza tym ksiadz mowi tylko jak to wszyscy wokol grzesza , ze swiat jest zly i powinna byc inkwizycja , bo wtedy by wszyscy wierzyli ... (na takiego ksiedza niestety trafilem, ktory mnie tylko upewnil w przekonaniu ze Boga nie ma , a sa tylko ludzie ktorym przekonanie o jego istenieniu jest na reke)
no i istenienie Boga kloci sie z moim istenieniem jaki stworzenia rozwijajacego sie, dazacego nie nieosiagalnej doskonalosci ... jesli jest juz jakas istota doskonala to znaczy ze jedyne co musimy to ja nasladowac a kazda inna droga sie zakonczy porazka... zatem ktos kto szuka wlasnego sposobu jest skazany na niepowodzenie , czyli moje istenienie , czy istenienie jakiegokolwiek innego stworzenia jest bezsensowne , bo nie jestesmy kopiami idealnej istoty , tylko ulomnymi nasladowcami...
kiedys jakis madry czlowiek wytlumaczyl sobie ze lepiej wierzyc w Boga niz nie wierzyc , bo jak niewierzyc a on bedzie to wtedy trafiasz do piekla , jak niewierzysz a boga nie ma to nic , jak wierzysz a on jest to wtedy idziesz do nieba , a jak wierzysz a go nie ma to nic... zatem wg. tego czlowieka bardziej oplaca sie wierzyc niz niewierzyc (nie pamietam o kogo chodzi.... jak ktos wie to niech napisze... to byl jakis znany uczony chyba...) jednak myli sie on... poniewaz wierzac tracimy JEDYNY CZAS JAKI MAMY na oddawanie czci i klanianie sie komus kto nie istenieje i proszenie go o cos czego nie mozemy dostac... tracimy na to energie , czas i pieniadze ktore mozemy przeznaczyc na nas... to takie moje uzupelnienie...
taki filozoficzno-jakistam post mi wyszedl... sorki
@down: postaram sie moze go przeredagowac , bo to moje wieczorne wypociny ... przemysle jeszcze raz i postaram sie wyjasnic (zrozumiec) o co mi w nich chodzilo :]
Zakładki