To weź chociaż użyj jakieś konkretnej argumentacji, aby obalić te 'dosyć słabe prowokacje'.
Wersja do druku
Ludzie, kosciół to legalna sekta.
Jeżeli jedna osoba ma jakieś urojenia nazywamy to szaleństwem. Jeżeli wiele osób cierpi na to samo urojenie nazywamy to religią.
JA tam jestes chrzescjaninem lecz za zabytnio nie wierze gdy bd dorosly to bede nie wierzacy xD Wiara jest dla zabicia nudow w niedziele xD
Łżesz. W 1943 roku, poparcie wobec Hitlera i władz wśród ludności cywilnej była równa 28%, wśród żołnierzy tylko 47, co wynika z protokołu specjalnego o zwalczaniu dywersji, nadesłanego do samego Hitlera z Ministerstwa Propagandy i Oświecenia Publicznego. W poborze danych statystycznych na ten temat pomagał m.in. Kościół katolicki (w postaci wojskowych kapelanów i cywilnych księży) oraz zakon różokrzyżowców. Hitler z całą pewnością został wybrany demokratycznie, co nie zmienia faktu, że, wedle badań The American Daily z 1938 roku, po spaleniu Reichstagu, nocy kryształowej, anszlusie Austrii i wielu innym zbrodnią i manewrom nowego rządu, ludzie nie żywili takiej sympatii do Hitlera jaką obdarowali go 5 lat wcześniej. Naród był winien, kiedy nie powiedział "nie" przed 1939 rokiem, ale na pewno nie można go posądzać o zbrodnie na równi z takimi jednostkami jak Goebbels czy Hess.
Oczywiście, i co to zmienia? Udowadnia jedynie to, że miał jeszcze większe poparcie w ludziach. Z "Analizy" Korczuba można wręcz wyciągnąć dane udowadniające, że to właśnie przy udanych zamachach stanu posłuch dowódcy rebelii wśród tłumu był ważniejszy niż przy przejęciu władzy dyktatorskiej, po udanych wyborach lub walnych scysjach. Imperatyw tłumu.Cytuj:
wystarczy zresztą spojrzeć np. na Napoleona: co zrobił, gdy obalił dyrektoriat 'dla dobra Europy'? Sam przejął władzę i prowadził politykę ekspanswyną. I chodź jestem fascynatem 'Boga wojny' to rozumiem, że władzę przejął dokonując zamachu stanu, niezależnie od intencji.
Konstytucja mowi o tym, ze kazdy jest rowny.
A gdy bedziesz chcial dostac prace, pracodawca moze zobaczyc na swiadectwie "nieuczeszczal", a nastepnie nie przyjac Cie do pracy :)
Jesli bedzie tym "zapartym chrzescijaninem", oni sa najgorsi, na serio =s
Od razu się przyznam, że nie przeczytałem tych ~300 stron, pragnę po prostu odpowiedzieć na pytanie/pytania zawarte w pierwszym poście.
Jestem chrześcijaninem... śmiem nazywać się chrześcijaninem, choć nie uczęszczam w mszach świętych. Według mnie kościół przez lata uległ zmianie - na gorszę. Kościół (z łac. grono (ludzi)), jak sama nazwa wskazuję to nie molestujący, okradający, oraz gadający często głupoty facet w sukience. Kościół to ludzie, którzy idą porozmawiać z Bogiem. Ale porozmawiać prawdziwie, nie odśpiewać parę psalmów i posłuchać słowa Bożego. Według mnie - nawet modlenie się słowami "ojcze nas" jest błędnym rozumowaniem. Modlitwa, tj. rozmowa. To nie wybory miss, tu trzeba porozmawiać o kłopotach, o swoich grzechach, nawet o marzeniach, prośbach (moim zdaniem, nawet Ci niewierzący powinni coś takiego odprawiać, nawet jeśli mówi się to do "siebie" - to pomaga).
Dlaczego wierze? Bo czym jest świat bez idola? Nie wierzę, że na świecie istnieje ktoś - kto twierdzi, że świat powstał od tak! Nikt mi nie wmówi, że to wszystko, to co mnie otacza, powstało bez celu i bez ingerencji Boga. Miejmy nadzieję, że się nie mylę...