Andaryel napisał
zrozumcie w końcu, w wyborach przed wojną ponad 38% ludności poparło Hitlera, ta ludność to naziole! i w cale to poparcie dla niego nie zmieniło się w czasie wojny! co więcej, jego bliżsi wspólnicy byli szczególnymi nazistowskimi oprawcami, więc nawet to, że próbowali go obalić (de facto, żeby uzurpować sobie jego władzę) nie oczyszcza ich z tej winy.
Łżesz. W 1943 roku, poparcie wobec Hitlera i władz wśród ludności cywilnej była równa 28%, wśród żołnierzy tylko 47, co wynika z protokołu specjalnego o zwalczaniu dywersji, nadesłanego do samego Hitlera z Ministerstwa Propagandy i Oświecenia Publicznego. W poborze danych statystycznych na ten temat pomagał m.in. Kościół katolicki (w postaci wojskowych kapelanów i cywilnych księży) oraz zakon różokrzyżowców. Hitler z całą pewnością został wybrany demokratycznie, co nie zmienia faktu, że, wedle badań The American Daily z 1938 roku, po spaleniu Reichstagu, nocy kryształowej, anszlusie Austrii i wielu innym zbrodnią i manewrom nowego rządu, ludzie nie żywili takiej sympatii do Hitlera jaką obdarowali go 5 lat wcześniej. Naród był winien, kiedy nie powiedział "nie" przed 1939 rokiem, ale na pewno nie można go posądzać o zbrodnie na równi z takimi jednostkami jak Goebbels czy Hess.
wystarczy zresztą spojrzeć np. na Napoleona: co zrobił, gdy obalił dyrektoriat 'dla dobra Europy'? Sam przejął władzę i prowadził politykę ekspanswyną. I chodź jestem fascynatem 'Boga wojny' to rozumiem, że władzę przejął dokonując zamachu stanu, niezależnie od intencji.
Oczywiście, i co to zmienia? Udowadnia jedynie to, że miał jeszcze większe poparcie w ludziach. Z "Analizy" Korczuba można wręcz wyciągnąć dane udowadniające, że to właśnie przy udanych zamachach stanu posłuch dowódcy rebelii wśród tłumu był ważniejszy niż przy przejęciu władzy dyktatorskiej, po udanych wyborach lub walnych scysjach. Imperatyw tłumu.
Zakładki