Sazolin napisał
Ale gdzie ich wyslac?
Dobre i trafne pytanie. Beludżystan jest jedną z takich ziem, które znawcy tematu zwą "zaognionymi". Tego typu strefy tworzą najczęściej skomplikowane siatki wzniesień, kotlin, wąwozów, w których rosną dżungle, bory, lasy lub rozciąga się nijaka pustynia. Tubylcy żyją najczęściej w hierarchicznych kastach plemienno-rodowych. Wszyscy są jak jeden mąż zgodni i działają pod wpływem ogółu. Są zdeterminowani i nie znają lepszego wyjścia z sytuacji niż walka do upadłego. Są znakomicie obeznani z terenem. Typ walki jaki preferują to oczywiście wojna podjazdowa, w której nikt im nie dorówna. Akcja militarna w tym rejonie już ze strony taktycznej jest prawie nie do zrealizowania, a jeśli chodzi o samo działanie, to po prostu nie ma siły, żeby taka misja odbicia kogokolwiek mogła odnieść sukces.
Co zaś się tyczy samej nieciekawej śmierci geologa, to powiem tyle, sam się tam pchał, mimo rozlicznym ostrzeżeniom ze strony polskiego MSZ jak i amerykańskiego Departamentu Obrony. Pakistan jest w dzisiejszych czasach jednym z najbardziej zrujnowanych bezustanną wojna na dwóch frontach krajów trzecich, a którego położenie geopolityczne jest znaczące a wręcz strategicznie konieczne, jeśli chodzi o Indoazję. Dlatego rośnie coraz większa potrzeba ujarzmienia tego wielkorogatego, chorego na wściekliznę byka z Kordoby, któremu na dodatek w jelita wepchnięto afrykańskie perły diamentu i rubinu.
cysio528 napisał
#3 up
Moim zdaniem kościół od zawsze był narzędziem politycznym do pilnowania zachowań ludzi.
W czyich rękach on się znajduję wg ciebie? Ja sądzę, że to właśnie kościół katolicki szuka sobie takowych narzędzi politycznych lub lobby w postaci wszelakich instytucji od pozarządowych do tych nadkomisyjncyh, dzięki którym mógłbym kontrolować tłum. Niestety, owa manipulacja jest znacząco trudniejsza niż kilkaset lat temu, kiedy to bezbożnicy byli zwyczajnie, publicznie paleni na stosach a duchowni zakładali sutenery
visa vis klasztorów, rozpijali się, hulali i tak od świtu do zmierzchu. Komu się takie postawy nie podobały automatycznie stawał się wrogiem publicznym nr 1 oraz bezbożnikiem, heretykiem, inkarnacją szatana, głosicielem i wyznawcą kultu śmierci (o, ironio!). Za przykład mógłby posłużyć choćby Jan Hus (1370-1410 r.), który został skazany za potępianie degrengolady wśród księży, topornego stosunku kościoła i papieża jako jego zwierzchnika do wierzących oraz szerzenie kompromitujących i kontrowersyjnych jednocześnie bulli (uznane przez historyków za autentyczne, papieskie, wówczas dementowane i ostro tępione jakoby nie pochodziły one od Stolicy Apostolskiej), które np. przydzielały klerykom część od majątku chowanego zmarłego, przyzwalały na bezustanne picie (limit określony był jako ok. 5,5 l piwa dziennie) oraz obligowały parafian do wszelakich dotacji na rzecz kościoła.
Zakładki