Mexeminor napisał
Chuja jest wygodne i chuja lepiej widać. Jakby jeszcze SUVy dzięki swoim pojebanym gabarytom miały dużo lepszą widoczność od choćby sedana czy hatchbacka, ale nie - mają często gorszą. Kobiety lubią SUVy, bo dają im złudne poczucie bezpieczeństwa, a nie, że się lepiej jeździ. Kobiety mają zazwyczaj chujowe wyczucie odległości i w ogóle samochodu i najlepiej im się jeździ małym gównem, które łatwo zaparkować, ale z jakiegoś dziwnego powodu doszły do wniosku, że SUV krul, bo przeżyją każde zdarzenie drogowe (bo przecież nie czują się dobrze za kółkiem, to przynajmniej nic się im nie stanie). To jest myślenie kobiet, a nie łatwiejsze jeżdżenie wielkim autem, które w zatłoczonych miastach jest nieporozumieniem.
A jeśli mówimy o SUVach, to musimy też mówić o tych "podrzędnych markach", bo to auta właśnie od nich są najczęściej kupowane. Wiem jak jeździ Tiguan, który jest jednym z najdroższych SUVów nie-premium i to jest jebany dramat. Auto jest twarde jak chuj, skacze jak pojebane, nie ma za grosz komfortu poza tym pochodzącym od balonowych opon, jest ociężałe, opór powietrza for days, pali w chuj jak na silnik, który ma itp. itd. Plus jaki ojciec widzi to zdecydowanie wchodzenie do niego, ale poza tym przeklina na to gówno i woli jeździć kurwa Passatem B7, bo jest w kurwę bardziej komfortowy w każdych warunkach. Taki jest obraz każdego SUVa poniżej do kwoty około 150k, a umówmy się - 150k to jest kurwa kupa siana i mało który Polak kupuje BMW, Audi i Mercedesa za grubo ponad 200 (takie gówno jak Audi Q2 nie różnią się od Tiguana, ba, są jeszcze gorsze, a więc takiego "premium" nie liczymy, bo to żadne premium nie jest, niestety).
Jak weźmiesz dowolną markę, np. Hyundaia Tuscona i porównasz do i30, to kurwa i30 jeździ się bardziej komfortowo, pewniej, łatwiej, szybciej, taniej. Dacia? Lepiej się jeździ chujowym Sandero niż Dusterem, Duster ma dwa plusy - wsiadanie i prześwit (no i trochę też miejsce w środku, ale jednak Sandero to małe autko).
Tak jest w przypadku każdej marki, nawet premium, ale to jest chyba jasne, o czym już napisałeś. Problem taki, że w tych tanich autach różnica jest bardziej odczuwalna, ta twardość, chujowy środek ciężkości, opór powietrza - tego nie czujesz w drogim aucie, bo jesteś otoczony luksusem, systemami, dobrze odseparowany od otoczenia itp. itd.
Podkreślę - użytkowanie SUVa nie jest wygodne, na pewno nie w polskiej rzeczywistości. Może jest wygodne na wypizdowie, gdzie masz od chuja miejsca, masz swój plac, garaż itd. Może jest wygodne w USA, gdzie wszędzie jest dużo miejsca (choć i tak coraz mniej w dużych miastach i jakoś nie widać tylu tych SUVów np. w Nowym Jorku).
Wygodne jest używanie małego auta w mieście, kombi/sedana na trasy, terenowego w teren, a nie jakiejś niedojebanej hybrydy wszystkiego, która nie sprawdza się dobrze dosłownie nigdzie, bo na każdy jej plus przypada przynajmniej jeden większy minus, albo więcej minusów (np. w mieście plusem jest prześwit, ale minusem wielkość, gorsze wyczucie gabarytów auta spowodowane w chuj rozrośniętą karoserią, co skutkuje chociażby skasowaniem plusa odnośnie prześwitu, bo i tak się nie zmieścisz na jakimś miejscu na chodniku, bo wielkie gówno a nie mały piździk).
Przyznaję to co mówi Wojtuś, że taki dupny SUV jak choćby Q7, który ma 7 miejsc i można nim przewieźć nawet rodzinę 2+3 wraz z bagażem, ma sens. Jest to dalej naciągane, bo minivan ma dużo większy przy takim zastosowaniu i jest dodatkowo mniejszy gabarytowo, ale przynajmniej takie przykładowe Q7 broni się jeszcze prześwitem, komfortem (na pewno większym niż w jakimś Touranie, bo obecnie nie zostało już wiele luksusowych minivanów, o ile jakiekolwiek zostały). Czym broni się Duster w codziennym użytkowaniu? Czym Tiguan? T-Roc? Tucson? X1? X2? Q2? Q3 Sportback? Czym one się bronią?