Przecież to dobre silniki do gazu itp., a po poście użytkownika wnioskuję, że zależy mu na tanim w utrzymaniu samochodzie.
Wersja do druku
Najważniejsze to nie chce auta gazować, to raz, a po drugie Skoda mnie jakoś odrzuca, nie wiedzieć czemu :)
Cały czas przeglądam ale nie umiem znaleźć nic dla siebie..
Wolisz na gołej benzynie jeździć? Dlaczego?
Jeździłem ostatnio Octavią II 1.9 klekot 115km i było przyjemnie. Wygląd to już zależy od gustu, mi tam by nie przeszkadzał.
to pozostaje opel astra II, ponadczasowy wygląd w tych pieniążkach : D
leon, golf 4, toledo, moze passat ale to stan trzeba zbadac, 207 moze jakas fajna sie trafi, jak nie to 206, astr tez duzo jest
kazdy z tych pojazdow zaoferuje ci calkiem ekonomiczny silnik, bez tego smierdzacego gazu bedzie calkiem spoko :) ( chociaz nie wiem czy w toledo akurat )
Może mu się nie opłaci gaz? To całkiem możliwe.
W ogóle zrobiłem sobie taką analizę co do gazu. Fajnie, jakby kilka osób się do tego odniosło, bo moim zdaniem daje do myślenia.
Mamy na koncie 3000 zł. Wydajemy je na instalację gazową do naszego Volvo S60 (powiedzmy, że na 5 garów tyle będzie mniej więcej kosztować, ale wiadomo - auto dowolne). Mieliśmy spalanie na poziomie 9l benzyny, teraz mamy 10l gazu - norma. Robimy 15000km rocznie, a więc ani mało, ani dużo, taka średnia w Polsce.
Gaz mamy po 2 zł za litr, benzynę po 4,50 zł. 100km na gazie to 20 zł, 100km na benzynie to w małym zaokrągleniu 40 zł. Mamy więc oszczędność 20 zł na 100km.
Na 15000km oszczędzamy dokładnie te 3000 zł, które wydaliśmy na instalację. Zwraca się nam ona po roku. Powiecie, że całkiem nieźle.
Teraz jednak mam pytanie - ile kasy macie na koncie? Było 0 zł, ile jest po tym roku? Tak szczerze, ile? Ile z tych 20zł/100km odkładaliście na konto, aby po roku odzyskać inwestycję, a po drugim roku mieć 3000 zł dodatkowo?
Nie chcę sugerować, że dalej macie 0 zł, bo zapewne jakiś procent osób będzie coś odkładało. Założę się jednak, że nikt nie będzie tam miał całej kwoty 3000 zł.
Zaraz ktoś napisze, że przecież te zaoszczędzone pieniądze wydał w inny sposób, były mu przydatne podczas tego roku! No dobra, ale na co je wydawałeś? Na fajki? Na browar z kolegami? Na inne drobne przyjemności/wydatki/cokolwiek? Czy to naprawdę jest warte tych 3000 zł mniej na koncie. 3000 zł, które mogłeś wydać np. na wakacje, telewizor z konsolą albo cokolwiek innego, co akurat by ci pasowało?
Będę bardzo wdzięczny jeśli każdy użytkujący auto z LPG odpowie, bo naprawdę ciekawi mnie jak to wygląda z różnych perspektyw. Ja wiem, że tych pieniędzy bym już na koncie nie zobaczył, a poszły by one na jakieś pomniejsze gówna, o których bym nie pamiętał po kilku dniach, a co dopiero po całym roku.
PS Nie piszę już nawet, że trzeba jakiś przegląd gazu zrobić po X kilometrach ani o tym, że po roku dopiero nam się (teoretycznie) zwraca gaz, a dopiero potem zaczynamy (teoretycznie) zarabiać, pomimo, że to też bardzo ważne (nie montując gazu nie mamy żadnych rozterek, kalkulacji itd., a więc to dość ważne kryterium - ale pomińmy to, skupmy się na tym, o czym napisałem w głównej części posta).
PS2 Nie dodałem też Pb, które trzeba tankować tak czy siak, ale w dużo mniejszej ilości. Nie wiem ile litrów bryny schodzi średnio na 100km przy jeździe na gazie, ale obstawiam, że z pół litra jak nic. No ale pomijamy.
nie ma tez wstydu jezdzac na benzynie :D
inb4 "to ze gaz to nie wstyd, ja zaoszczedzam pieniadze, moge dzieki temu miec silnik 5.0 300km i na gazie pali tyle co twoj 1.6 100km" ja to wszystko wiem, ale dla mnie najwieksza wada lpg jest ujma męskosci :D
patrzcie, facet ma swoj samochod, kocha go, bo to w koncu jego auto, ma zdrowy, fajny silnik i co, czarne kolko w zderzaku, jakis zjebany przelacznik lpg/benzyna XD
tak tak, nie tracicie mocy, jezdzicie oszczedniej itd, no ale to moje zdanie i tyle :D
w skrocie uwazam samochod za swietosc i cud swiata, a ladowanie do niego smierdzacego gazu mi nie pasuje :D ale no offence do wszystkich ktorzy na lpg smigaja
pewnie gdybyś trochę bardziej spojrzał na to w temacie fizyki/chemii to wiedziałbyś, że gaz to praktycznie takie samo paliwo jak benzyna, a nawet nowe samochody są produkowane w fabrycznym zasilaniem lpg
Według mnie bardzo dużo zależy od sposobu użytkowania przez nas samochodu.
Na swoim przykładzie kwestionuję opłacalność gazu, bo do pracy chodzę pieszo (sporadycznie zdarzało mi się podjeżdżać), do dziewczyny mam jakies 2-3 km (ledwo zdąże rozgrzać silnik), dystane które pokonuje to zazwyczaj kilka km, czasami zdarzy się gdzieś podjechać dalej bądź jakiś większy wyjazd (do rodziny np, ale możemy jechać np samochodem brata w gazie)
i nawet jeżdżąc samochodem często samo spalanie benzyny w stosunku do gazu jest dość wysokie, do tego dochodzi koszt instalacji gazowej jej serwis oraz ewentualne problemy
a samochody z zamontowaną instalacją gazową często są bardziej zużyte od czystych benzyn (wiadomo ktoś kupuje, bo robi przebiegi i zwróci mu się koszt)
największy plus za instalacją gazową w moim przekonaniu to fakt, że jedziesz gdzieś za 15 zł a nie 35zł i nie jest żal odpalić samochodu i gdzieś pojeździć nawet zarabiając pieniądze rzędu najniższej krajowej
wiesz, ja nie czepiam sie osiagow na benzynie/gazie itd
wiem ze mocy nie spada az tak duzo na lpg, ze na dluzsza mete to oplacalne itd, ale ja po prostu mowie tu o blokadzie psychicznej :D korek w zderzaku czy jakis przycisk do zmiany zasilania, coz XD ale jak mowie - nie krytykuje innych, ja po prostu czulbym sie zle
inb4 "lepiej jezdzic na gazie niz nie miec na benzyne"
No ale co to za pokrętna logika. Jeśli ktoś instaluje sobie gazownię, żeby móc jarać fajki czy pić kilka browców dziennie, to jego sprawa przecież. Dla kogoś 3 tysiące będą fajnymi pieniędzmi, bo może sobie za to sfinansować jakiś kurs, który pozwoli mu znaleźć fajniejszą niż dotychczasowa pracę i zarabiać więcej, a inny rozwali 3 tysiące w jeden wieczór z kumplami i też będzie z tego zadowolony.
Mam kolegę, który jeździ Kią Picanto z chyba 2005 roku, litrowy silnik tam ma, zagazowany. Możesz pytać po co, bo to z 5litrów benzyny pali, przecież mało. Ale gazu po Łodzi bierze mu 6,5 litra, w miesiącu na jazdę wydaje około stówki, a nie 2x tyle. I jego rzecz, co z zaoszczędzoną kasą zrobi. Jakby te 70zł więcej/rok przy przeglądzie robiło jakąkolwiek różnicę, żeby w ogóle o tym wspominać xD
I różnicę czuć mocno przy dłuższych trasach. Jeździ regularnie Łódź-Trójmiasto, na samej benzynie nie mógłby sobie tak często na to pozwolić.
To się po prostu opłaca, po co płacić więcej, jeśli można mniej? Dla idei? Wolę płacić 40zł/100km zamiast 80zł xD
@Sakus ;
czym jeździsz?
Dla mnie samochód to może nie świętość, ale obecnie moja pasja i rzecz, której poświęcam najwięcej uwagi. I dzięki lpg mogę jeździć tym, czym chcę, a nie tym, na co pozwala mi moja wypłata.
uwaga wiadomosc-rozpierdalacz
autobusem :D
nie wiem czy Cie nie myle, ale to chyba Ty masz te amerykanskie rozne samochody nie? tam lpg rozumiem jest bardzo spoko, bo nie wydajesz milionow na bene i to jest bardzo spoko :D jak mowilem ja nie krytykuje lpg, nie mam nic do "tego", po prostu mam tak w glowie ulozone ze albo bena albo ON :P
anyway ja wszedzie kumam lpg i powtarzam, jest mi obojetne na czym kto jezdzi - ja osobiscie wole tego uniknac :D
wtf?, przecież możesz korek gazu umiejscowić obok wlotu paliwa i nie będzie niczego widać.
Ja tam zaoszczędzone pieniądze odkładam na wesele, dom (do tej pory jest co do roboty) typu wykończyć górę, ogarnąć w przyszłym roku jakiś ogród czy coś, cokolwiek. Do pracy w obie strony codziennie te 45km robię +/- jakiś sklep/lekarz, coś załatwić i buum wychodzi w miesiącu około 1k/km+ czasem więcej.
Btw, cinkłaczento 700 były i ludzie pakowali gaz - choć dla mnie to już lekka przesada ale cóż...
No i ja właśnie nigdy nie zrozumiem tej idei "prawilności" silnika xD Nieważne czy V8 czy małe r4, na gazie zawsze jest dużo taniej ;d I woleć jeździć dieslem niż dobrą benzyną z lpg to dla mnie już w ogóle xD
@Sakus ;
No jasna sprawa, po prostu tego nie rozumiem. Trochę tak jak z weganami czy innymi podobnymi, nie ogarniam ich toku rozumowania.
no ja wiem stary, nie o tym mowie :D
wiem ze mozna to zamontowac obok wlewu benzyny itd, nawet gdyby nie istnial ten przelacznik bena/lpg itd, wciaz w glowie mysl "kurde, to nie jest oryginalne paliwo do tego samochodu, nie tak wyszedl z fabryki"
wiem ze juz z fabryk wyjezdzaja z fabrycznym zasilaniem gazem, autobusy juz od dawna stosuja te technologie (niektore)
@Astinus ;
powiem tak, kazdy robi to co uwaza za sluszne - masz gaz i na nim jezdzisz - lajt, szanuje i nic mi do tego, ja nie chce miec gazu - moja sprawa i tyle w sumie :D ale to jak ze wszystkim
urodzil mi sie w domu maly plan i w zwiazku z tym jest pytanie
mialbym jakies 25-27k do wydania na auto. kombi/sedan/minivan/suv, generalnie fajnie jakby auto mialo tyle miejsca w srodku zeby sie zmiescilo 5 osob (nie mowie o luksusie,tylko zeby sie nie gniesc w srodku). obowiazkowo benzyna, wizualnie z zewnatrz i w srodku musi byc ladnie.
jak kiedys sledzilem temat to bralem pod uwage
Audi a4b7 1.8T kombi/sedan
Citroena c5 1.8/2.0 sedan/kombi 2008-2009 rok (?)
i nie moja propozycja ale padla Toyota corolla verso ~2008r z tego co pamietam, ale odrzucilem bo w srodku moje audi z 99' wyglada ladniej, w sumie z zewnatrz te roczniki tez bez szalu
co jeszcze proponujecie? czy te auta wyzej sie dostanie za te pieniadze?
Za te pieniądze to bym sobie kupił jakieś e38 albo a8 i zagazował, jak na prawdziwego Polaka przystało. Nie wiem, czy rocznik ma dla ciebie znaczenie, ale ja bym wolał kupić coś starszego, ale z wyższej półki.
wlasnie c5 mi pasuje bo to sa calkiem nowe auta, audi moze bym trafil z 2005 roku. nie chcialbym raczej wwydawac prawie 30k zeby kupic 16 letnie auto
poza tym przebiegi w takich autach juz sa wwysze...
nie wiem czy odpowiada ci ale skoda superb1 ma bardzo dużo miejsca choć wyglądem przypomina b5 xD, ale środek ma obszerniejszy
Chyba niemca xD (taki tam suchar).
Kupiłem sobie niedawno Golfa IV 1999 1.4 benzyna. Na razie taki silnik ponieważ nie mam żadnych zniżek niestety, a i dopisać się do kogo nie miałem jako współwłaściciel.
Załącznik 355495
zalosne to jest max, ktos kto swiezo zdal prawko jest tak uwalony ze koniec swiata
powiedzmy ze znajdzie juz JAKIES TAM auto, ktore jest W MIARE sprawne
zakladam ze 15 lat to ma na 100%, przebiegu pewnie z 250k+ ( zalezy od marki )
na pewno nie kombi, nie sedan, jakis maly pomykacz bo inaczej zjedza go koszta, zalozmy ze nie musi ladowac w niego hajsu ( XDD ) oprocz kosztow beny/ropy/gazu
no to i tak to OC jest warte na ten 1szy rok tyle co auto+paliwo XD zakladajac ze nie ma wspolwlasciciela
ostatnio znalazlem peugeota, 350k przebiegu, jakis skromny silnik, 15 lat mial, albo cos kolo tego, wartosc? z 3k, ubezpieczenie drugie tyle, no litosci
ja Wam powiem ze jestem mlody fest, prawo jazdy mam pare miechow, a o pierwszym aucie nawet nie mysle
zalozmy ze juz uzbieram jakos i je kupie, ile wyloze? 5k minimum, zeby nie wpakowac sie w jakiegos trupa ( ale i tak jak patrze, to dobry GOLF 4 ma srednio 15+ lat, a jego wartosc to z 7-8k ), do tego paliwo co miesiac ( zaleznie czy gaz, bena, ropa ) pare stow chyba zejdzie w miesiac, no i na koniec ultra-tanie OC ktore kurwa kosztuje majatek lol
sa teoretycznie 2 opcje
a) idź i zarób = no ok, ale jak mowilem lvl guwniak jeszcze wiec pn-pt ciskam do szkoly, a latajac w weekendy az takiego hajsu nie zrobie, a druga sprawa ze wolne weekendy wole poswiecic na rozwoj ciala ( dieta, redukcja, cwiczenia itd ) - to bardziej oplacalne
b) mame pls = powiem szczerze, ze moglbym tak zrobic, daliby mi i to sporo, na calkiem fajna furke, ale po 1 nie wypada, bo banan mode, a po 2 taka swiadomosc, ze jedzie sie autem nie za swoje, to wiecie, tak srednio bym powiedzial :D
---
dodam tylko, ze nie polecam takiej sytuacji, bo zdalem prawko ( teorie i praktyke ) za 1szym razem wszystko, juz pare miechow temu, a z drugiej strony wiem, ze przez najblizsze kilkanascie ( or kilkadziesiat ) miesiecy bede jezdzic autobusem
a wiecie jak to jest, zdales prawko, hype i podnieta ostra, no ale coz, nie ma czym wiec smutna rzaba.gif
O to to, ja mam zajebistą satysfakcję, że kupiłem go jedynie za swoje, zarobione przeze mnie, mimo iż jakiś super dla innych on nie jest, mi pasuje idealnie.
Prawko zdałem 5 lat temu, wtedy miałem na własny samochód wywalone, a mogłem kupić cokolwiek, żeby tylko zbierać zniżki na współwłaściciela. No ale cóż.
Za ubezpieczenie tego golfa zapłaciłem 1700zł. Gdybym wziął cokolwiek 2.0 to pewnie bym już usłyszał 2,5 tys za ubezpieczenie xD
no dlatego ja placze max i gram w ets2 jedynie, bo auto milion, oc 2x tyle, paliwo tez biliard ( a jezdzilbym raczej duzo, bo w koncu mlody driver wiec wiadomo )
a no i do tego, zeby nie bylo za malo sa przeglady, sa oleje, sa rozrzady
strasznie sie ciesze i jest mi cieplo na serduszku, jak slysze ze wszystko ma byc drozsze ( przeglady, benzyna ) :))
@Koczek ;
mm, raczej nie :/
po 1 mam juz spoko rower, ktorym jezdze z podobnymi predkosciami, wiec jeden jednoslad mi styka, po 2 taki skuter to tez wymaga jakiegos tam wkladu poczatkowego ( sam skuter ) + potem koszty utrzymania.
to poki co wole smigac rower+autobus, a powoooooooooooooli ( niesamowicie ultra hiper turbo powoli ) bede na ten samochod zbierac :D wtedy te golfy 4 beda juz pelnoletnie XD
poza tym skuter to nie to co auto
"bagaznik" niby jest, ale pada na glowe, w zime nic nie zrobie, nie ma skrzyni biegow co w samochodzie ( w ogole nie lubie jednosladow za bardzo XD ), takze raczej odpada
ale skuter, żeby zniżki leciały
Ale kto mówi żeby ten skuter jeździł?xD ważne żeby papiery miał i OC, ale wiadomo sprawny>wrak, za 3 lata będziesz sobie w brode pluł i wspominał znajomka z torga, elo ide bo jutro ogruki trzeba do pracy/szkoły wozić.
No ale zawsze mozesz wziac kogos na wspolwlasciciela przeciez do tego auta. Wtedy juz nie wychodzi tak drogo za to ubezpieczenie i za takiego golfa 4 to pewnie max. 700 zl.
@Mexeminor
Co do gazu i oszczędności - myślę, że astinus wyjaśnił sprawę, ale dorzucę od siebie - lejąc 16 zł w wakacje, a teraz 2 dyszki za 100km stać mnie na więcej i nie chodzi o piwo czy fajki chociaż czasem też, ale po prostu hajs zostaje w portfelu. Jeżdżę głównie trasy do niedawna 150-220km. Też nie wiem czy gdybym musiał płacić 2.5x więcej za każdego tripa to czy bym tyle jeździl, obecnie nie mam już żadnych zniżek i opłaca mi się jechać samemu autem zasilanym lpg niż np. pkp, więc zostaje tylko lać i jeździć
Zawsze mozesz sobie to ubezpieczenie rozbic np na 4 raty i wtedy nie doplacasz jakiejs kosmicznej sumy a mozesz sobie na biezaco odkladac z pensji.
Wszystko zalezy do tego w jaki sposob patrzysz na samochod, wiadomo, ze tanio nie jest ale dla wielu z nas samochod to wartosc wyzsza niz tylko srodek transportu i nie wyobrazamy sobie bez niego zycia, jak przyjdzie mi zaplacic 1500 za nastepne OC, to trudno, zaplace bo nie wyobrazam sobie zycia bez fury. Obym kurde nie wykrakal tej ceny, bo oc konczy mi sie w grudniu :p
No nie zawsze można, pisał przecież chyba, że nie ma takiej możliwości. Ja podobnie teraz, muszę bulić sam ;/ A z tym golfem 4, to się kolego zdziwisz i to mocno xD
Dziewczyna zmienia teraz swoją tigrę 1.4 na jakieś seicento, bo jej wszędzie po 2k liczą OC za tego dwudziestoletniego trupa. Ona 95 rocznik i 2 lata bezszkodowej jazdy. Ja teraz mam 216 miesięcznie w axa przez mbank, wychodzi 2600 rocznie (sprawdźcie sobie na stronie kalkulację, ja płacę dokładnie tyle, ile mi wyliczyło, w przeciwieństwie do wszystkich innych internetowych wyliczarek). Polisa wykupiona w lipcu, gdybym brał teraz, to płaciłbym 3,5k/rok -.-
Popieprzone są te podwyżki totalnie, niedługo w ogóle nie będzie sensu płacić za to.
@Sakus ;
Kup sobie nawet same papiery od jakiegoś motoroweru, żebyś mógł go zarejestrować i ubezpieczyć. Zapłacisz za to 80zł/rok, a zniżki lecą. Później jak weźmiesz auto na siebie, to będzie dużo taniej.
Bardzo fajną opcję ma też PZU na auta 25 letnie i starsze. Jak ktoś lubi klimat youngtimerów, to warto rozważyć: za członkostwo w jakimkolwiek automobilklubie zrzeszonym w pzmocie dają 70% zniżki na OC. Zajebista sprawa. Szkoda, że mojemu jeszcze 4 lat brakuje...
kurde, zobacze co i jak z tymi skuterami, bo faktycznie wyglada na to ze warto, dziena.
Właśnie widzicie, nikt sprawy nie wyjaśnił. Nikt nie odniósł się do naszych teoretycznych 3k zł na koncie i ich braku. Zostaje Ci w portfelu więcej, no wiadomo, wiadomo. Ale co z tym robisz? Wydajesz tu i tam, wiadomo, wiadomo. Pytanie - czy jakbyś nie miał tych dodatkowych, nie wiem, 200 zł w portfelu na miesiąc, to czy byś to w ogóle zauważył? Jakbyś jeździł na benzynie, to inaczej byś wydatki planował, te 200 zł przeszłoby z jakichś pomniejszych wydatków na benzynę. Te pomniejsze wydatki można w większości przypadków usunąć całkowicie, bo ich nie potrzebujemy, a biorą się one z tego, że po prostu mamy kasę w portfelu. Musicie przyznać, że coś takiego jest bardzo powszechne i każdy tak ma częściej lub rzadziej.
I pamiętajcie - te dywagacje dotyczą sytuacji, gdy musimy wydać swoje pieniądze na instalację, a nie sytuacji, gdzie mamy już instalację w kupionym aucie i w sumie co mamy robić, jak nie jeździć na gazie? Sam bym jeździł jakbym miał już zamontowaną, to chyba oczywiste.
@Astinus ;
W kwestii Twojego kumpla i Kii Picanto. W czym problem? Pewnie miał tą instalację zamontowaną fabrycznie, kupił tak auto i jeździ po taniości. Takie auta do gazu są właśnie najlepsze, bo w żadnym wypadku ich nie szkoda, instalacja jest w nich 100% plusem i nikt nie powie, że ktoś "zniszczył dobre auto gazem", bo najzwyczajniej w świecie nie jest to "dobre auto".
@
Mam idealne porównanie, jeszcze lepiej to zobrazuje moim zdaniem:
Z zakładaniem gazu jest tak jak z pożyczką, np. dla kumpla. Damy mu te 3k, bo potrzebuje, akurat mamy kasę, przecież odda. No i kumpel oddaje, ale oddaje nam 200 zł na miesiąc. Albo 50 zł na tydzień. Co robimy z tą kasą? Mamy w portfelu, a więc wydajemy to tu, to tam. Po roku kumpel mówi: "Dzięki za pożyczkę stary, oddałem Ci z 10% odsetek, bo głupio mi było, że tak długo się uwijałem". A ty pomimo dostania ekstra 300 zł na koncie nadal masz 0 zł, bo wszystko na bieżąco wydawałeś. Niby fajnie, bo miałeś na jakieś przyjemności to tu, to tam, ale właściwie mogłeś tych 3k w ogóle nie dawać nikomu i mieć na coś konkretnego.
To jest mój punkt widzenia, tzn. nie tylko mój, bo gadałem już o tym z kilkoma osobami i stwierdziły, że w sumie tak by to u nich wyglądało. Uważam, że jest tak myślących osób dużo więcej i dlatego napisałem o tym tutaj.
To samo co mowi mex, z młoda sie rozstałem sprzedałem astre za 16k teraz i w plecy jestem 1k, niby chujowo a dobrze bo prwnie bym te pieniadze rozjebal na droższy motor czy inwestował w głupoty a tak wróciły do mnie
Przecież jak ktoś ma na koncie 3000 zł i tego nie przepierdolił, to równie dobrze może co miesiąc odkładać jakąś kwotę, żeby znów mieć 3000 zł.
Przede wszystkim trzeba chcieć. Na tym właśnie polega różnica, jak ktoś potrafi mieć na koncie trzy koła, to po założeniu gazu będzie je miał z powrotem, a jak ktoś przepierdala na głupoty, bo ma za dużo w portfelu to nawet sobie gazu nie założy, bo jak uzbiera te trzy tysiące, jeśli go pieniądze parzą w ręce?
Cały problem który opisałeś nie leży w braku opłacalności montowania LPG, tylko w braku umiejętności do oszczędzania/rozsądnego wydawania "dodatkowych" pieniędzy. Jeśli dana osoba po prostu nie umie oszczędzać, to nieważne czy ma jednorazowo 3000zł, czy co miesiąc zostaje jej 250 zł "ekstra", tak czy siak przewali tą całą kasę na głupoty. I mogę nawet podejrzewać, że szybciej wyda pieniądze jeśli będzie je miała w "całości" (jeśli nie zainwestuje w LPG) niż w "ratach".
Sam napisałeś - czysto matematycznie, instalacja gazu przeciętnie zwraca się po roku (w przypadku mojej mamy, która założyła instalację - w ciągu 7 miesięcy). To, ile z tego odłożymy (lub zainwestujemy w inny sposób), zależy tylko wyłącznie od danej osoby. Tak więc przy założeniu, że na LPG każde 100km pokonujemy za 20zł mniej NIE MOŻNA powiedzieć, że LPG się nie opłaca.
Mieć 3 koła, a nazbierać 3 koła po 20-50 zł w ciągu roku to dwie różne rzeczy. Oczywiście, są tacy, co oszczędzą. Pytanie ilu takich będzie. O to mi się rozchodzi od pierwszego posta.
Nie napisałem, że się nie opłaca, bo się opłaca - to oczywiste, prosta matematyka tego dowodzi. Cały czas piszę o nieumiejętności oszczędzania, a raczej o tym, jak trudno się oszczędza małe kwoty co jakiś czas przez rok, dwa i więcej. Tak po prostu jest. Odkładamy zazwyczaj większe kwoty, to już nie czasy skarbonki, gdzie wrzucało się po 50 gr i ciułało na jakąś pierdołę za 100 zł, która dla nas wtedy była wszystkim. Teraz jak się ma 50 zł wolne, to się to wydaje. Jedni kupią kolejną paczkę fajek, inni pójdą do klubu, jeszcze inni do kina z dziewczyną, ew. na kolację. Czego by jednak nie zrobili z tymi pieniędzmi nie zmienia to faktu, że na koncie ich nie ma. Nikt mi nie powie, że większość oszczędzi te przykładowe 3k przez rok, bo nie uwierzę w to nigdy.
Podsumowując (z mojej strony), bo temat imo wyczerpany: ja wiem, że bym tej kasy na koncie nie zobaczył. Potrafię oszczędzać, robię to całe życie, mam całkiem trochę kasy odłożone na to i owo, ale po prostu jak mam w portfelu 10, 20, 50, 100 zł, to nie odłożę tego do banku, no po prostu nie ma opcji.
Okej, zostawisz 50 zł na koncie, to bank z ciebie użyje na swoje kredyty/okradnie cię w inny sposób.
ale btw, offtop się robi.
Piszcie skąd jesteście województwo ew wieś i po ile u was pb95/gazik?
Wystarczy odpowiednie podejście. Pieniądze zaoszczędzone na gazie wydajesz na życie, przez co nie musisz ich wypłacać z konta, więc teoretycznie się wróci.
Chyba, że ktoś po wydaniu tych trzech tysięcy od razu zaczyna żyć, jak król zapominając, że w pierwszej kolejności powinien odłożyć zainwestowane pieniądze dzięki ekonomiczniejszej jeździe.
Poza tym, żeby mieć trzy koła też je trzeba najpierw nazbierać.
Centrum Wielkopolski, ceny na najbliższym Orlenie to 1,98 zł za gaz, pb95 nie pamiętam dokładnie, ale ON 4,47 zł, więc pewnie parę groszy droższe. Ogólnie idzie w górę cena cały czas, dwa miesiące temu ropa była po 4,12 zł :(
Podlaskie, Verva ON po 4,69. Dwa tygodnie temu było 4,49...
Mex, ale nie czaję o co Ci właściwie chodzi. Ja uważam, że pieniądze są po to, żeby je wydawać. I umiem zarówno pięknie przepierdzielić pieniądze na głupoty, jak i zbierać je jak najgorsza sknera, kiedy mi na czymś zależy. Trzymanie kasy na koncie, żeby tylko były nie jest niczym sensownym imo. I jeśli brak planów na ich wydanie, to warto założyć gaz, żeby móc taniej jeździć i trochę lepiej sobie pożyć.
U mnie w Łodzi gaz po 1,9-2zł, pb95 w okolicach 4,50 :/
Chodzi mi dokładnie o to, o czym napisałem już kilka razy. Każdemu inaczej będzie się lepiej żyło, ale w większości przypadków przypadkowe (hehe) wydawanie pieniędzy nie jest sposobem na poprawę życia codziennego. Jeśli nie będziemy myśleć o oszczędnościach na gazie, to nie będzie nam się wyraźnie lepiej żyło, bo nie będziemy sobie zdawać z tego sprawy, nie zauważymy tego. Jedyne co zauważymy, to brak kasy wydanej na samym początku, a to rzeczywiście może do nas kiedyś dotrzeć, bo większe sumy gotówki lepiej się zauważa.
Nie jestem tego w stanie lepiej napisać, za dużo razy już to napisałem na różne sposoby. Jeszcze raz - jeśli przy każdym tankowaniu gazu będziemy w pełni świadomi oszczędności np. 40 zł i dokładnie będziemy wiedzieli na co je wydamy, to okej, w porządku. Rozdysponujemy te pieniądze w sensowny sposób. Jeśli jednak nie będziemy w ogóle myśleli o oszczędnościach podczas tankowania, to zapewne większość z tego pójdzie na coś, czego normalnie byśmy nie kupili, co się nam nie przysłuży dla lepszego życia codziennego, a na domiar złego nawet nie będziemy o tych wydatkach pamiętali w momencie, gdy się pokapujemy, że mieliśmy kiedyś 3k na koncie, a teraz jakoś tak pusto tam.
Więcej nie piszę, jakby ktoś chciał na piwko skoczyć i pogadać, to pewnie dojdziemy do wielu ciekawych wniosków.
mnie od gazu odstrasza to że trzeba lać i benzyne i gaz, druga sprawa że trzeba dodatkowo serwisować tą instalacje a poza tym to co ja zaoszczędze robiąc kilka tys km rocznie
No tutaj akurat problemu nie ma, bo wlejesz 3/4 zbiornika i masz spokój na dłuuugo jeśli chodzi o benzynę.
A serwisowanie przecież nie zabiera całego życia, więc raczej żaden z tych argumentów nie przebije ekonomiczniejszej jazdy.
Oczywiście jeśli robimy mało kilometrów to gaz nie ma sensu, ale to raczej logiczne.
Nie no, ja wiem o czym Ty mówisz, ale co, próbujesz nas uświadamiać czy co? xD Że trzeba oszczędzać, żeby gazowanie auta miało sens? Nie trzeba, dla części ludzi dodatkowe fajki i browce są wystarczającym powodem i w pełni rozumiem, chociaż nie popieram. Wyjechałeś z tą refleksją jak przedszkolanka do swoich podopiecznych. "Dzieci, nie wydawajcie hajsów na głupoty"...
Zależy jak dużo jeździsz na krótkich trasach i jak masz ustawioną instalację. Ja np. bym mówił gazownikowi, że ma mi przełączenie na gaz ustawiać około 90 stopni, nie wcześniej. Wiem, że gros instalacji jest ustawiona na 30 stopni, a to jest takie durne, że szok. Oszczędzasz kilka złotych miesięcznie, a silnik obrywa zdecydowanie mocniej.
Bardziej mi chodziło o to, że jednego dnia masz sporą kasę, a drugiego nie masz, choć teoretycznie powinieneś. Tutaj nie chodzi tylko o wydatki na głupoty.
Głupie pytanie:
Czy ktoś z was spotkał się ze sprzedażą na zasadzie sprzedający wysyła samochód firmą transportową która przy odbiorze bierze kase w formie kaucji a kupujący ma 7 dni na sprawdzenie samochodu? Bo czuje tu wałek ale może ktoś ma w tym doświadczenie. Samochód zamierza sprawdzić w taki sposób członek rodziny.
Jakies mam złe przeczucia ale nie będę teściowi dyktował co ma robić - no kurwa podejrzane ze typ wysle niby firma auto w poniedziałek bez żadnej przedpłaty a teść ze szwagrem zapłacą połowe lub całość (juz sam nie wiem jak sie dogadali) i beda mieli 7 dni na sprawdzenie.
Samochod Merc W220 C 2008 w dziwnie niskiej cenie po ok 30tys gdy reszta stoi 40tys. Napiszcie co o tym myslicie.
Myślę, że jeśli w grę wchodzi 30 tysięcy, to nie powinno żydzić się kilku stówek i godzin na przejechanie się do gościa i załatwienie sprawy tak, żeby nie było wątpliwości.