Mexeminor napisał
Ja mu nic nie odradzam, stwierdzam tylko fakt, że niedawno kupił sobie F10 i raczej wydał na ten cel sporo kasy, na dodatek to jest tylko dwulitrowy diesel i nie kosztował go on 200k, a jak dobrze pamiętam około stówki. Mam więc podstawy myśleć, że nie ma on kasy na Maserati za 3x tyle. A nawet jeśli mógłby to sobie wziąć mocno nadwyrężając budżet, to jaki to ma cel? Nie lepiej poczekać parę lat, zobaczyć jak się z kasą będzie stało i dopiero myśleć o takim kroku? Ja wiem, że ja myślę o stu samochodach na godzinę, ale moje obiekty westchnień zazwyczaj kosztują max 4k i ich utrzymanie to jakieś grosze. Jak się myśli o Maserati, to nie jest to jakaś zachcianka, a wybór, który musi być bardzo dobrze przemyślany o ile nie jest się naprawdę bogatym (i nie mówię tutaj o 50k miesięcznie, a o znacznie większej kasie).
No i tekst, że każdy, kto kupuje drogie auto, jest świadomy kosztów. Brawo, nie domyśliłbym się. Tu nie chodzi o świadomość kosztów, bo to każdy debil potrafi sobie dodać dwa do dwóch, tu chodzi o zdrowy rozsądek. W dzisiejszych czasach nie ma czegoś takiego jak zbieranie pieniędzy, teraz wszystko jest w leasing i na kredyt, kiedyś było jednak trochę inaczej. Jeśli ktoś uzbiera ponad pół miliona na takie Maserati w gotówce, to naprawdę myślisz, że powinien je kupować? Bo nazbierał tyle kasy? A to jest jakiś problem? Przecież można to robić 30 lat i nazbierasz. To nie jest argument. Tu nie chodzi o nazbieraną kasę, a o dochody i ich odpowiednią wysokość żeby takie auto utrzymać. Na to składa się astronomiczna rata leasingowa (gdzie Askarnoh może pokombinować, bo siedzi w temacie i na pewno wyszłoby mu to korzystnie, ale bez przesady, kilku tysięcy nie obetnie) i koszty utrzymania, a jak już doszliśmy do wniosku, podzespoły w Maserati to nie są grosze i nie można tego porównywać z autami, które są brane w leasing w ilościach hurtowych i siłą rzeczy ich serwis jest stosunkowo tani.