Mexeminor napisał
Chodzi o to, że nie udowodnią mu, że o tym wiedział, szczególnie, że pewnie auto nie wykazuje żadnych widocznych objawów tej usterki. Jakby tam mechanik spuścił z silnika motodoktora czy zauważyłby ślady jakichś na chybcika robionych patentów, aby coś ukryć, to tak, ale w innym wypadku? Owszem, ludzie wygrywają w sądach takie sprawy z prywatnymi sprzedawcami, ale to są tematy oczywiste, typu właśnie wlanie motodoktora i po jednym dniu silnik się rozcieka i elo, koniec fury. Tutaj mamy do czynienia z usterką, która nadal nie unieruchamia auta, nie zmienił się jego stan techniczny diametralnie od tego podczas zakupu (tzn. w ogóle się nie zmienił, w odróżnieniu od sytuacji opisanej przeze mnie) itd.
Ja jednak na miejscu twojego kumpla zbadałbym temat, bo jest pewne ryzyko pociągnięcia do odpowiedzialności. Oczywiście trzeba na chwilę obecną zlać typa, bo możliwe, że jedynie chce wyłudzić kasę. Jeśli jednak dalej będzie cisnął i się rzucał, to warto temat zgłębić.