Jak już wcześniej wspominałem - liczba egzaminów zmniejszyła się do jednego i zdecydowałem się wykupić pacca jeszcze w trakcie sesji, a to oznacza, że przed Wami kolejna fotorelacja z ostanich kilku wypraw.
Na dobry początek - Wyrmy z Hadorkiem.
Miało być fajnie, miał być fun, kasa i exp, a było jedno wielkie zbiegowisko ludzi i znalezienie żywej Wyrmy graniczyło z cudem, więc posiedzieliśmy tam jakiś kwadrans. Nic nie spadło.
Skoro wyrmy zajęte, to idziemy na DLe. Początek był bardzo okey - niewybity resp na wejściu, więc spora szansa, że cave pusty.
I, jak się wkrótce okazało, rzeczywiście był pusty. Mile nas zaskoczyło, bo kto tam bywa, ten wie, ilu tam się zazwyczaj ludzi plącze.
Z DLami jest dla nas jeden problem - za mocne comba mają, żebyśmy biegali bez mana shielda. A to oznacza, że poty schodzą jak głupie...
Szczególnie w sytuacjach takich jak ta - gdy się wbijemy na podwójny resp ;)
Ale, co tu dużo mówić - duże respy mają swoje zalety.
Ale mają też wady - wspomniane wcześniej poty. Szybko się skończyły, więc wróciliśmy się do miasta żeby uzupełnić zapasy. Po 5 minutach byliśmy spowrotem w jaskini, razem z nami jakieś sześć innych osób. Sytuacja zaczęłą przypominać tą, którą zastaliśmy na wyrmach, więc długo już nie siedzieliśmy. Tylko do tego momentu:
A potem skoczyliśmy na mały quest. Co nas zabolało, to brak dwarven ringa. Już na drugim przeciwniku prawie przez to pękłem ;d
Na zakończenie dnia skoczyłem jeszcze na dziesięć minut dragów. Na wejściu spadł całkiem przyjemny dublecik ;)
Drugi hunt. Zdaje się, że następnego dnia. Albo dwa dni później, nie pamiętam dokładnie ;p W każdym razie wybraliśmy się na eksplorację GS tomba, liczyliśmy na duże ilości vampów, necro i lichów.
Te pierwsze rzeczywiście były.
Te drugie i trzecie już nie bardzo. Pojedyncze spawny to nie jest to, czego oczekiwaliśmy. No ale co zrobić, jak się nie ma co się lubi...
...to się nie lubi tego, co się ma, tylko zdobywa się to, co się zamarzyło. Więc uderzamy po raz kolejny na ASy. Zarówno Jons jak i ja BARDZO chcieliśmy mieć amulety, jakie z nich lecą. I próbowaliśmy je zdobyć na Aldorze, Berylii, Kyrze i wreszcie na Neranie. Wielokrotnie. Zawsze bezskutecznie. Aż do wczoraj ;) Sytuacja dosyć zabawna, Omen wyrwał do przodu, zbloczył ASa, miał miejsce dialog widoczny na zdjęciu, Omen znowu (ino chyba nieumyślnie) bloczył ASa i...
I się udało. W końcu, po tylu latach, wypadł nam ten kawałek antycznego złomu ;p A 5 minut później drugi, ale tego już nie uchwyciłem.
Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas licząc, że wypadnie trzeci, no ale niestety - szczęście się skończyło.
I optymistyczny akcent na koniec dnia:
Jeśli będą komentarze, to jutro wrzucę zdjęcia z dzisiejszej wyprawy :)
Zakładki