Nie wiem czy ktoś już mówił o tym pomyśle (nie mam zamiaru przeglądać tylu stron z komentarzami) ;]
Mój pomysł dotyczy termometru rtęciowego.
Podczas naszej udawanej choroby napewno rodzic będzie kazał nam zmierzyć temperaturę. Pewnie bardzo się tego obawiacie :P Bo gorączka musi być! xD Ja wynalazłem (pewnie nie ja pierwszy) ciekawy sposób, który opiszę w instrukcji.
1. Gdy już dostaniemy termometr trzymamy go normalnie pod pachą z dwie minuty.
2. Następnie gdy jesteśmy sami w pokoju (jeżeli nie jesteśmy sami to idziemy do kibla bo nam niby słabo) wsadzamy termometr do gemby, pod język - może się wam to wydawać głupie, ale skuteczne.
3. Gdy już mamy termometr w odpowiednim miejscu "mamlamy" (bez skojarzeń, najlepiej wcześniej napić się gorącej herbaty).
4. Temperatura termometru powinna wzrosnąć przynajmiej o 4 kreski.
5. Jeżeli nadal nie mamy udawanej gorączki to bierzemy termometr w ręce i mocno go ocieramy o skórę (tylko nie róbcie tego za szybko bo temperatura może spaść).
6. Temperatura może być troszkę za wysoka po zrobieniu rzeczy w punkcie piątym, więc musimy troszkę strzepnąć termometr (najlepiej do temperatury 37 i około 4 kreski - czemu taka mała "gorączka"? Mała, ponieważ to dopiero początek naszej "choroby").
Jeszcze jedno ^^ Rodzice napewno będą was straszyć, że pójdziecie do lekarza :P Nie bójcie się oni po prostu tak mówią, żebyście nie kłamali (chodzi o chorobę) ;] Najlepiej wtedy powiedzieć, że się nie boje bo naprawdę jestem chory.
P.S. Nie "chorujcie" częściej niż raz na 3 miechy <--- tak często chorować to i tak podejrzana sprawa.
P.S.2 Nie gwarantuje, że mój pomysł z termometrem będzie działać... U mnie przynajmniej zawszę się sprawdzał.
P.S.3 Ja osobiście nie udaję nigdy (sorry parę razy tylko :P, ale daaaaawno już) sztucznej choroby, bo później tylko tracę zaufanie u rodziców i trzeba nadrabiać lekcję =/
Zakładki