Decretis napisał
Czesiu był jaki był, ale wyniki miał

Błąd fałszywej alternatywy. Zarówno w przypadku Michniewicza jak i Probierza problemem nie jest wcale to, że gramy "zbyt defensywnie" lub "zbyt ofensywnie", tylko że gramy po prostu CHUJOWO. Ta ich rzekomo defensywna/ofensywna gra w ogóle jest jednym wielkim mitem, który ma na celu przykryć inne braki. Defensywna gra nie polega na tym, że nie strzelasz goli, a ofensywna na tym że ich tracisz całą masę. Za Czesława tak wspaniale broniliśmy, że każdy lepszy przeciwnik wjeżdżał jak w masło. Belgowie nam wrzucili 6 goli, a Argentyńczyków trzeba było prosić, żeby się zlitowali. Nawet to, że Arabia Saudyjska nam nie zapakowała 3 goli to był zwykly fart i forma życia Szczeny. Z kolei za Probierza tak super atakujemy, że Lewandowski przez rok ustrzelił jednego gola, z Walią przez 120 minut nie oddaliśmy celnego strzału, a pokaz tej odwagi mogliśmy zobaczyć wczoraj w końcówce meczu, gdy zamiast grać o zwycięstwo, to wycofywaliśmy piłkę do Skorupskiego xD
Poza tym, pisałem to już za czasów Czesława, i napiszę jeszcze raz. Na dłuższą metę wyniki są pochodną stylu gry, a nie jego alternatywą. Nie ma czegoś takiego, że albo będziemy pięknie przegrywać albo brzydko wygrywać. Owszem, można się kopać w czoło i czasem wygrać, bo taki jest ten śmieszny sport, że można wygrać i przypadkiem. Ale nikt nie wygrywa DLATEGO, że się kopie w czoło, ani nikt nie przegrywa przez to że gra dobrze, a POMIMO tego. Tymczasem polaczki sobie wymyśliły, że kopanie się w czoło i liczenie na przypadek jest jakimś sposobem xD dlatego potem mamy te tłumaczenia, że "zabrakło szczęścia". No bo czego innego miało zabraknąć, skoro my chcemy wiecznie polegać tylko na szczęściu?
A odnośnie nieoglądania kurczaków, to żałuj pan.

Jak dla mnie, ten kabaret ogląda się zajebiście. Nie ukrywam, że przez cały weekend chodziłem z bananem na ryju i nie pamiętam kiedy ostatni raz tak bardzo nie mogłem się doczekać kolejnych meczów
Zakładki