Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.

Pierwsza dycha. Planowo mialo byc w zeszly czwartek... niestety warunki byly tak tragiczne, ze bez pontonu by sie nie obylo. Wyznaje, ze generalnie nie ma trudnych warunkow, sa tylko slabe charaktery... ale w momencie gdy woda miejscami osiagala poziom moich kolan po prostu musialem sobie odpuscic.
Dzis dalbym rade dalej, koncowka (4km) ciezka troche bo pod gorke, ale staralem sie na spokojnie dobiec z czasem ok 5:30 i sie udalo. Mysle, ze po w miare rownym terenie zrobilbym bez problemu 16-18km. Zauwazylem, ze jak sie biegnie troche dluzszy dystans (6 i powyzej dla mnie) to w pewnym momencie kondycja i w ogole wszystko na okolo przestaje grac jakakolwiek role... po prostu sie biegnie przed siebie, nogi same ida do przodu. Problem zaczyna sie dopiero kiedy zaczyna mnie cos bolec.
3k post w temacie o bieganiu no kurwa nie uwierze w to
Zakładki