Sura napisał
Ten post zwrócił moją uwagę na pewną rzecz. Zapewne już była tutaj omawiana.
Spotkałem się z określeniem, że nie ważne, ile trenujesz na siłowni - jeśli miałbyś się bić z osobą, która trenuje jakiś sw dłużej niż chociaż rok, to nie masz najmniejszego prawa, by stanowić dla niej zagrożenie. Ile w tym prawdy? W przypuszczalnej walce osoby ćwiczącej pięć lat na siłowni, ważącej, dajmy na to 100kg, z bokserem/kickboxerem/zawodnikiem muay thai ćwiczącej rok, półtorej - kto by wygrał? Wiem, że w gre wchodzi jeszcze psychika, tego typu sprawy, ale o tym zapomnijmy. Zakładamy, że oboje są podobnego wzrostu.
Silkowicz nie potrafilby trzymac gardy, bronic sie, atakowac. Chlop z boksu/kb/mt rozlozylby go jak szmate w 30s.
Nie jeden kozak i z silki o z okolicy trafial do mnie do pary na taju, bo myslal, ze jak ma w bicu 45 50 to jest grozny ;dd
To samo zwykla bojka/walka jak tam to nazwac, osoba nic nie cwiczaca nawet jak jest wariatem po prostu bedzie machac cepami albo trzymac rece na klatce. 3 miesiace dobrych treningow i mozna z takim startowac.
Po jakims czasie juz inaczej patrzysz na osoby z silowni, nie wazne jak wyglada i kogo z siebie nie robi to prawda jest taka, ze wyglad nie walczy. Stawiam, ze wiecej niz 3/4 z tych bujajacych sie "2x2" straszy tylko wygladem.
Zakładki