Danieloss napisał
To pewnie niewierzący po komunii i bierzmowaniu, buntownik :)
Chyba, że się mylę(ale pewnie i tak mam rację) i nie przystąpiłeś jak to niewierzący do żadnego sakramentu to wtedy nie wiem w ogóle po co ten temat.
Troszkę wrócę do wcześniejszych postów, bo dopiero miałem okazję przeczytać ten piękny pokaz szermierki słownej.
Ale to powiedz mi, kim jestem w takim razie.
Byłem chrzczony - nie miałem na to wpływu
Byłem u komunii - nie miałem na to wpływu
Byłem ministrantem - co jest naprawdę skurwysyństwem. Ośmioletniemu dziecku mówi się, że "ale jak się zapiszesz, to już nie będziesz się mógł wypisać". Kurwa, naprawdę? Niemniej jednak byłem, dość długo i w pełni świadomie mogę powiedzieć, że nie widzę tego co wszyscy głęboko wierzący
Byłem u bierzmowania - umówiłem się z rodzicami, że to będzie mój ostatni sakrament.
W Boga nie wierzę. STOP. Gwoli ścisłości. Nie uważam, żeby cokolwiek było po śmierci/w życiu pozagrobowym/w niebie/w trzech osobach, czy gdzie tam jeszcze tego Boga macie. Akt apostazji? Po chuj mi to? Co mnie obchodzi, że jestem wpisany na jakąś listę w miejscu, w którym nigdy moja noga nie stąpnie? Co mi to da? Komu zrobię łaskę? Komu jej nie zrobię?
Jeśli chodzi o świeższe posty. Jak mniemam, panowie wierzący i spinający się o moje dzielenie się opłatkiem, dzielą się tym opłatkiem przy choince i prezentach?
Zakładki