bogluto napisał
Szanujmy sie zarodek nie jest człowiekiem i się tego trzymajmy nie mówi, nie czuje, nie mysli. Jeżeli poród zagraża zyciu matki to powinna usunąć ciaże(jeżeli wyrazi taką cheć) bo przecież chyba koscioł nie będzie decydował o tym czy dana kobieta chce czy nie chce zyć. Jeżeli płód ma wade genetyczną to tak samo(choc rodzice zazwyczaj i tak kochaja chore dzieci i nie decydują sie na takie rozwiązania). To czy kobieta chce zachować ciąże czy też nie powinno pozostać tylko i wyłącznie w jej kwestii oczywiscie powinno to byc regulowane czasowo aborcja x czasu od zapłodnienia później zakazana.
Po pierwsze, zarodek [ludzki] zdecydowanie JEST człowiekiem. Zarodek ludzki to osobnik ludzki we wczesnym etapie rozwoju. Polecam zajrzeć do podręcznika od biologii z gimnazjum, albo chociaż tu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zarodek I tego się trzymajmy, a nie twojego widzimisię.
Po drugie, o byciu człowiekiem (osobnikiem ludzkim) nie decyduje to, czy się mówi, czuje i myśli, no szanujmy się.
Po trzecie, mowa była o aborcji z kaprysu, "bo nie chcę mieć dziecka", "bo nie mam czasu na dziecko", "bo może ucierpi na tym moje małżeństwo (wtf?)", a nie z powodu poważnego zagrożenia życia.
Po czwarte, Kościół o niczym nie decyduje, nie ma mocy ustawodawczej, nie stanowi prawa i niczego ci nie narzuca, bo nie ma obowiązku chodzenia do kościoła i przyjmowania jego nauki. Kościół nie ma więc mocy by decydować za kogoś, a jeśli ktoś przyjmuje zdanie Kościoła, jako swoje własne, to jest to tylko i wyłącznie JEGO WOLNA WOLA. I tego się trzymajmy, bo nie wiem, po co znowu próbujecie wpleść kościół do dyskusji.
A teraz wytłumacz mi, jakim kryterium chcesz się posługiwać ustalając "granicę" do kiedy zabicie dziecka jest ok, a od kiedy już nie, oraz dlaczego tak.
PA!N napisał
Nie, napisałem, że matka ma prawo zadecydować PRZED narodzeniem, czy jest gotowa na wychowywanie takiego czy innego dziecka, a nie zastanawiać się po fakcie.
Po fakcie jest już po zapłodnieniu, bo od tego momentu możemy mówić o drugim człowieku. Dopóki jest jeden człowiek - ta kobieta, to może ona robić ze sobą co chce.
Mimo wszystko zawsze będę wierzył, że ludzie są mądrzy i są w stanie przewidzieć konsekwencje. Jeśli matka nie ma nic przeciwko wychowywaniu dziecka z porażeniem mózgowym no to przepraszam bardzo, ale co mi czy Tobie do tego? Jej dziecko i jej decyzja. Ważne, żeby była gotowa na dziecko PRZED narodzinami. Po narodzinach już nic się nie zrobi, można albo brać się za opiekę i zapewnić dziecku jak najlepsze życie, albo (jak ktoś nie jest na to gotowy i nie wiedział, że dziecko będzie poważnie chore) oddać je do okna życia. W dzisiejszych czasach jest mnóstwo możliwości, nie trzeba dziecka od razu rzucać o podłogę.
Nie trzeba hycać o podłogę, jak również nie trzeba zabijać, bo jak sam słusznie zauważyłeś - jeśli nie chce/nie może się dziecka wychowywać, to są inne możliwości.
Ponadto, nadal nie wyjaśniłeś, dlaczego przed narodzeniem wolno, a po już nie. To takie 9 miesięczne dziecko, ale jeszcze w łonie matki, można zabić, ale jak już będzie poza łonem, to nie? A czym one się różnią?
Arktos napisał
Błędne myślenie haczące o faszyzm, które tak ambitnie powtarza przyćmiony JKM. Dziecko jest oddzielnym bytem, ono nie należy do niej, tylko jest ona za nie odpowiedzialna. Różnica jest znacząca.
Akurat JKM jest zapewne przeciwny aborcji, bo tak zresztą powinien rozumować każdy wolnościowiec.
Dziecko "należy" do rodziców w tym sensie, że to oni powinni mieć prawo do decydowania np. czego ma się uczyć, a nie państwowi urzędnicy. Jeśli ktoś używa tego stwierdzenia jako argument za aborcją, to po prostu nie rozumie o czym JKM mówi. Przestrzeń w której rodzice mogą decydować o dziecku, które do nich należy, nie jest nieograniczona i pozbawienie życie zdecydowanie wykracza poza nią.
Zakładki