PA!N napisał
Nie, co innego dziecko już narodzone, a co innego dziecko, które dopiero się kształtuje w łonie matki. Naprawdę nie widzisz tu żadnej różnicy? Jeśli miałbym takie dziecko to na pewno bym się nim opiekował i je kochał, co nie znaczy, że bycie rodzicem takiego dziecko to byłby szczyt moich marzeń. Chodzi mi to o to, że dobrze by było decydować, czy chce się urodzić takie dziecko czy nie.
Nie widzę różnicy, to i to człowiek. Poza tym, z tego co pisałeś, wynikało właśnie, że matka powinna mieć prawo do hycnięcia dzieckiem o posadzkę, bo argumentujesz w taki głupkowaty sposób, że "a bo może nie ma ochoty się opiekować chorym dzieckiem, albo ucierpi na tym jej małżeństwo", co można również odnieść do narodzonego dziecka. Więc wytłumacz mi, dlaczego wg ciebie ta argumentacja jest ok przed narodzinami, ale po narodzinach już nie. Wtedy już matka "nie może decydować o sobie"? Dlaczego w takim razie chcesz "ograniczać jej wolność"?
Aveleinen napisał
@PA!N
Zgadzam się w 100%. Ponoć Bóg dał człowiekowi wolną wolę, a kościół próbuję narzucić własne zdania... Jak człowiek chce coś zrobić to niech to robi i później mierzy się z konsekwencjami, a nie że zabroni mu się wszystkiego bo tak mówi kościół... Żeby nie było nie jestem ateistą, ale też nie zgadzam się w 100% z Kościołem bo wiadomo, tam gdzie hierarchia, tam się ludziom w głowach przewraca od władzy
Kościół niczego nie narzuca. Nie chcesz, to nie chodzisz do kościoła i tyle, nie wiem w czym problem.
Co do reszty: każdy powinien mieć wolną wolę w decydowaniu O SOBIE. Jak chcesz się zabić, to proszę bardzo. Nie namawiam, ale to twoja wola i konsekwencje tej decyzji. Tylko dlaczego ty chcesz decydować za kogoś, czy on chce żyć, czy nie? Fakt, że ten ktoś nie może w danym momencie swojej woli wyrazić, nie daje ci prawa do decydowania za niego.
Zakładki